Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uszanujmy tragedię rodzin ofiar Broad Peak

Rozmawiał Tomasz Słomczyński
Rozmowa z Olgą Morawską, szefową fundacji Nagle Sami, wdową po himalaiście.

Być żoną himalaisty to tak, jakby...
To tak, jak życie z człowiekiem z pasją. To bardzo trudna próba. Ktoś jest żeglarzem, nurkuje, skacze ze spadochronem. Jest dobrze, jak wszystko się udaje, gdy są sukcesy. Z drugiej strony takie życie mocno męczy i kosztuje dużo nerwów, wtedy gdy są momenty trudne czy niebezpieczne. Najtrudniejsza jest rozłąka, po drugie strach, że nie wróci. A w moim przypadku nie wrócił.

Po początkowym zainteresowaniu, rodzina zmarłego pozostaje sama.

Żałoba trwa długo. Żeby się poskładać, pozbierać i nabrać sił na dalsze życie, potrzeba czasu i mało kto to wytrzymuje - mam na myśli osoby towarzyszące w żałobie. Na początku wokół jest wielu ludzi, którzy chcą pomóc, a potem, co naturalne, wracają do swojego życia. A człowiek, który stracił bliską osobę, nie ma życia. On się musi nauczyć nowego, a to bardzo często jest właśnie opowieść o samotności.

W nauce nowego życia może pomóc wyprawa w Himalaje?
Nie wiem, ja pojechałam, żeby się pożegnać, bo tam na zawsze został Piotrek. Pojechałam i wybudowałam czorten, czyli grób. Czorten to taka budowla sakralna, ułożona z kamieni, coś na kształt domku. Wmurowałam tablicę pamiątkową, zrobioną w Polsce. Dopóki nie tracimy bliskiej osoby, nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo ważne i potrzebne są pogrzeb, grób, pożegnanie.

Założyła Pani fundację Nagle Sami. Jakie ma cele?

Pomoc osobom, zarówno dorosłym, jak i dzieciom, które w nagły sposób straciły kogoś bliskiego. Pomagamy w wypełnieniu dokumentów, mówimy, co należy załatwić, jesteśmy przy tych osobach w trakcie ich drogi przez żałobę, mamy grupy wsparcia, prowadzimy terapię indywidualną. Jesteśmy dla wszystkich - dla rodzin, dla przyjaciół, dla osób, które towarzyszą.

Jesteście potrzebni?

Tragedie, takie jak ta na Broad Peak, są spektakularne i są obecne w mediach, ale każdego dnia ludzie umierają nagle, zostawiając żony, mężów, dzieci... I nikt im nie pomaga.

Tragedia na Broad Peak jest "głośna". Jaki to może mieć wpływ na rodziny?

To na pewno nie pomaga. To nie są rodziny celebrytów. Nie są przywykłe do mediów, żyją spokojnie... A teraz ich tragedia jest pokazywana w całym kraju. Oczywiście wynika to z tego, że ktoś może chce pomóc, ale są też materiały sensacyjne.

Brat zmarłego himalaisty wybiera się, żeby zorganizować pogrzeb. Media powinny już spuścić zasłonę milczenia?
W sprawie pochówku bliskiej osoby każdy ma prawo zrobić, co uważa. Nikt z nas nie wie, jak by się zachował w takiej sytuacji i się nie dowie, dopóki życie nas nie sprawdzi. Nie jest to sprawa do komentowania ani do oceniania. Jacek Berbeka sam jest himalaistą - jedzie tam, ja mu życzę powodzenia.

Rozmawiał Tomasz Słomczyński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska