Czy się im to udaje? Nie sądzę. Pewnie trudno jest im uwierzyć, że rozrzucone kolorowe reklamy nie są czytelne. To trochę tak, jak z książką, jeśli mamy porozrzucane słowa, nic nie przeczytamy. Dopiero poukładane tworzą zrozumiały ciąg.
Czas z tym bałaganem skończyć. Już najwyższa pora, by uporządkować reklamy w centrum miasta. To zadanie dla urzędników, którzy przy pomocy strażników miejskich powinni sprawdzić, kto ma stosowne zezwolenie na zawieszenie reklamy także na własnym budynku. Dobrze by było, gdyby banery, które w tej chwili nie zdobią, lecz szpecą elewacje miejskich kamieniczek, zostały ujednolicone. Tak, jak sugeruje jeden z bocheńskich radnych.
- Wiele historycznych miast już dawno podjęło uchwały lub wypracowało standardy, które muszą spełniać szyldy i reklamy sklepów, aby swym wyglądem nie przysłaniać piękna zabytkowych kamienic - mówi Maciej Fischer.
Radny, który na problem zwrócił uwagę już w ubiegłym roku, zaproponował opracowanie listy standardów i kolorystyki szyldów i reklam znajdujących się w ścisłym centrum Bochni. Możemy też stworzyć "kodeks estetyczny", który jasno będzie precyzował, co wolno powiesić na budynkach zlokalizowanych w centrum zabytkowego miasta.
Tylko w ten sposób uporządkujemy ten bałagan. I podobnie, jak w Tarnowie, gdzie już dawno urzędnicy zajęli się tym problemem, przywrócimy charakter nie tylko głównej ulicy w mieście, ale całemu zabytkowemu centrum.
- Coś z tym trzeba zrobić, bo z roku na rok jest coraz gorzej - mówi Mariusz Trojak, radny Rady Miejskiej w Bochni, który w tej sprawie złożył interpelację. - Jeśli nie rada, to tematem powinien zająć się konserwator zabytków albo też inspektor nadzoru budowlanego - twierdzi radny.
Temat wywołany przez przedstawiciela bocheńskiej rady wywołał burzę komentarzy mieszkańców, których także rażą pstrokate reklamy zawieszone na budynkach otaczających piękny, stylowy Rynek. - Jestem przerażona. Kilka tygodni temu na jednym z budynków została zainstalowana olbrzymia reklama ze wstrętnym smokiem. Ilekroć przechodzę obok budynku "Barbórki" zastanawiam się, kto na to zezwolił - mówi Aneta Krawczyk z Bochni.
Kolorowy baner razi tym bardziej, że nie sposób go nie zauważyć, przechadzając się po Rynku.
- Przecież jesteśmy miastem, do którego zagląda tysiące turystów. Powinniśmy raczej odsłaniać zabytkowe budynki, remontować je, uwypuklać ich piękno, a nie zasłaniać je takimi szkaradnymi reklamami - sugeruje mieszkanka Bochni.
Z takiego założenia wyszedł także Mariusz Trojak, który poprosił gospodarzy miasta, by skonsultowali ten problem z powołanymi do przestrzegania porządku instytucjami.
Andrzej Stapurewicz, który we wrześniu został tymczasowo powołany na stanowisko powiatowego inspektora nadzoru budowlanego w Bochni, przyznaje, że z problemem reklam walczy wiele miast z tradycjami. Także Kraków.
- W prawie budowlanym są zapisy dotyczące na przykład szkaradnych elewacji. Jeśli jest jakaś sugestia władz miejskich w tej sprawie, poczekamy na odpowiednie pismo i postaramy się tym problemem zająć - przekonuje pełniący obowiązki szefa PINB w Bochni.
Tymczasem Andrzej Cetera, kierownik tarnowskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Krakowie, uważa, że porządkowaniem reklam w zabytkowym mieście powinien zająć się przede wszystkim samorząd.
- To miejscowy wydział architektury powinien wydawać zgodę na powieszenie reklamy na konkretnym budynku. Problem w tym, że większość mieszkańców w ogóle nie zdaje sobie sprawy z tego, że taka zgoda jest potrzebna - wyjaśnia Andrzej Cetera.
Konserwator zabytków wydaje zgodę tylko w przypadku pojedynczego budynku wpisanego do rejestru zabytków. Jeśli jest to jednak część starego miasta, objętego ochroną, problem - zdaniem konserwatora - musi rozwiązać samorząd.
Jak zatem uporządkować to, co w tej chwili tak nieładnie wygląda? - Burmistrz ma przecież straż miejską, powinien dać im upoważnienie do sprawdzenia, kto taką zgodę posiada - twierdzi szef tarnowskiej delegatury.
Wszyscy, którzy takiej zgody nie mają, powinni o nią wystąpić do wydziału architektury, a ten z kolei do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. - W Tarnowie ten problem przynajmniej częściowo udało się nam rozwiązać. Dziennie wpływa do nas około piętnastu spraw związanych z reklamami. Dla porównania z Bochni też się zdarzają, ale jest to jedna sprawa na kwartał - dodaje kierownik Andrzej Cetera.
Postanowiliśmy sprawić czy taką zgodę możemy uzyskać w bocheńskim magistracie. Od urzędników dowiedzieliśmy się, że wydają zgodę tylko w przypadku umieszczenia reklamy w pasie ruchu drogowego lub na budynku należącym do miasta.
A co w przypadku budynku prywatnego znajdującego się w centrum miasta? W tej sprawie odesłano nas do starostwa. - Taką zgodę można uzyskać, występując samodzielnie do konserwatora zabytków - poinformowała nas urzędniczka z urzędu powiatowego.
Wśród kilku właścicieli prywatnych obiektów, z którymi udało się nam porozmawiać, nikt z nich nie wystąpił o zgodę na umieszczenie na swoim budynku reklamy. Nikt też ich nie skontrolował, czy takie pozwolenia posiadają.