Mieszkańcy ulicy 20 stycznia nie chcą i nie mogą pogodzić się z zapisami planu. Zapowiadają walkę z urzędnikami o prawo do swojej własności. Zapewniają, że nie odpuszczą, za dużo bowiem mogą stracić.
Dom, który zajmuje rodzina Wyrwów i Wojasów, zlokalizowany jest przy skrzyżowaniu ulic Proszowskiej i 20 stycznia. Sporej wielkości murowany obiekt otoczony jest zielenią. To enklawa dla właścicieli budynku, ale także ochrona przed kurzem i hukiem samochodów. W nowym planie zamiast ogrodu mamy drogę. Mało tego jest ona podniesiona, tak więc przy opadach woda nas będzie zwyczajnie zalewać - mówią zdesperowani mieszkańcy.
Na zaproponowane przez burmistrza rozwiązanie nie zgodzili się już na etapie projektowania. Do magistratu przesłali pismo. Pod dokumentem podpisało się trzynaście osób. - Nie mogliśmy tego tak zostawić. Poprosiliśmy więc radnych, aby nie przyjmowali planu, wstrzymali się z tym i przeprojektowali ten fragment, który bezpośrednio nas dotyczy - mówi Tomasz Wojas.
Byli pewni, że rajcy wezmą pod uwagę ich prośby. Sesja, podczas której przyjęto plan zagospodarowania przestrzennego dla osiedla Goczałkowskich, odbyła się pod koniec kwietnia. W pierwszym głosowaniu radni odrzucili przyjęcie planu, w drugim zarządzonym przez przewodniczącego także. Głosowano jednak raz jeszcze - tym razem z niepomyślnym skutkiem dla mieszkańców 20 stycznia. Mieszkańcy ulicy, którzy obserwowali całe to zamieszanie, byli w szoku. - Jak można tak postępować - pytają, to bardzo kontrowersyjna sprawa, która oznacza, że trzeba głosować do skutku, zanim się nie osiągnie zamierzonego efektu - dodaje Tomasz Wojas.
Radni z Bochni nie mają sobie nic do zarzucenia. Uważają, także, że przyjęcie planu było koniecznym rozwiązaniem. - To nie tylko moja opinia, ale większości radnych. Współczujemy mieszkańcom tej ulicy, ale są inwestycje i zadania, których nie możemy blokować. W tym konkretnym przypadku zmiana charakteru tej ulicy wiąże się z pilną przebudową skrzyżowania obok. Nad tym rozwiązaniem pracowało wielu specjalistów - zapewnia Eugeniusz Konieczny, radny RM w Bochni.
Radny dodaje także, że wyłączenie tej ulicy z przyjęcia całego planu - jak postulowali mieszkańcy - byłoby nie możliwe. Te argumenty nie przemawiają do zdesperowanych mieszkańców. - Nie możemy się pogodzić z tym, co nam narzucono. Ja w efekcie nowych zapisów tracę całe podwórko - mówi z żalem Danuta Wyrwa.
Zapewnia, także, że jej rodzina planowała sprzedać budynek. - Mieliśmy dwóch poważnych kupców, którzy zastanawiali się nad zakupem. Po tym zamieszaniu widząc, co się dzieje, niestety, ale wycofali się - dodaje mieszkanka Bochni. W podobnej sytuacji są także pozostali mieszkańcy tej ulicy. W efekcie przyjęcia planu tracą na wartości ich działki - w większości budowlane.
- To rozwiązanie powoduje, że obniży się nasz standard życia, dlatego walczymy, bo na to dobrowolnie nie możemy się zgodzić - przekonują.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?