Kontrowersje budzi sposób uzyskania pozwoleń. Pozytywną opinię wydała zarówno gmina, jak i sanepid. Jak donosi Czytelnik "Gazety Krakowskiej"(nazwisko do wiadomości redakcji), który wyjaśniał sprawę na własną rękę, początkowo opinia sanepidu była negatywna.
- Firma wycofała wtedy wniosek. Po dwóch miesiącach złożyła kolejny. Tym razem został "klepnięty", ale już przez innego inspektora. Ten pierwszy, "ostrzejszy" był na urlopie - zdradza nasz informator.
Wojciech Heitzman, dyrektor sanepidu dementuje tę informację. - Po uzupełnieniu braków formalnych we wniosku, wyznaczeniu odrębnej drogi, która nie krzyżowałaby się z dojazdową do zakładów mięsnych, oraz po sporządzeniu raportu oddziaływania na środowisko pozytywnie oceniliśmy tę inwestycję - wyjaśnia Heitzman. Zaznacza, że firma wykazała, że działalność będzie bezpieczna.
Teraz tę opinię zweryfikuje wojewódzka stacja epidemiologiczna, a po niej centralna w Warszawie. Cała procedura może potrwać kilka miesięcy.
Przedsięwzięcie ma polegać na spalaniu tysięcy ton odpadów medycznych i weterynaryjnych. Ilu dokładnie? Firma takiej odpowiedzi nam nie udzieliła.
- Będą w tym odpady zakaźne, które zawierają żywe mikroorganizmy lub ich toksyny. Tymczasem po sąsiedzku zakłady mięsne produkują żywność! - dzieli się spostrzeżeniami zaniepokojona Czytelniczka "Gazety Krakowskiej". Pracuje w podobnej branży w Krakowie. Nie może zrozumieć, dlaczego inwestycja ukrywana jest przed mieszkańcami.
- Często kupuję mięso i wędliny z Unimięsu. Boję się teraz, że spalarnia wpłynie na jakość tego jedzenia - wyznaje Monika Kupczyk z Chrzanowa. - Nawet jeśli będzie to całkowicie bezpieczne i nie wpłynie w żaden sposób na jakość, to chciałabym to usłyszeć od fachowców.
Brakiem konsultacji w tej sprawie oburzona jest chrzanowska radna Anna Kasprzyk, przewodnicząca stowarzyszenia Eko-Lu, które zawiązało się przed trzema laty, by walczyć z planami budowy dużej spalarni odpadów w Chrzanowie. Tamtą inwestycję udało jej się zablokować.
- Smutne jest to, że kolejny raz władze naszej gminy stawiają ludzi przed faktem dokonanym, nie dając im prawa zadawania pytań - zaznacza radna Kasprzyk. - Gmina nie może wydawać pozytywnych dla inwestycji decyzji bez pytania mieszkańców o opinię.
To osoby zamieszkałe na osiedlu Stara Huta, które sąsiaduje z zakładem spółki Unimięs i planowaną spalarnią, poprosili ją o pomoc.
- Obawiam się, że na tym etapie, kiedy wszystko jest już "klepnięte", może być za późno - wyznaje ze smutkiem, dodając, że sprawą ma zająć się prawnik wynajęty przez mieszkańców.
Spalarnię przy Unimiesie zaczęto planować od 2008 roku. Początkowo jej podstawową funkcją było wytwarzanie pary technologicznej przy wykorzystaniu energii z procesu spalania odpadów poprodukcyjnych. Firma pod koniec 2010 r. otrzymała dotację z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości na zakup instalacji, której wartość wynosiła 12 milionów złotych.
Czy można otwierać takie inwestycje bez pytania mieszkańców o opinię? Wypowiedz się na forum!
Napisz do autorki:
[email protected]
Co wiesz o Krakowie? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
