Część PT Czytelników, podobnie jak wyżej podpisany, odnosząca jeszcze (przejściowe) sukcesy w walce ze sklerozą, zapewne przypomina sobie słynne słowa przywódcy owego strajku, najpierw zwanego „Lechu”, potem, do dziś, „Bolek”: „Mamy nasze niezależne, samorządne związki zawodowe”, w myśl których powołano „Solidarność”. No i w zasadzie nadal mamy (możemy mieć) owe „związki”, choć na przykład – jak się ostatnio okazało - w upadającej Poczcie Polskiej działa ich już 96, a w wielu firmach nie ma takowych wcale.
A postulat wprowadzenia wszystkich wolnych sobót? Wielu z nas nie tylko nie ma wolnych od pracy sobót, ale musi zaiwaniać nawet w niedziele. A inni, na przykład tysiące pracowników PKP Cargo, dostali także wolne poniedziałki, wtorki, środy, czwartki i piątki.
Stoczniowcy domagali się również „skrócenia czasu oczekiwania na mieszkanie”. Żadna władza nie potrafiła w tej kwestii zrobić nic, nadzieja zaświtała dopiero (oczywiście dzięki Unii Europejskiej) w obecnej kadencji. Wprowadzana właśnie tzw. dyrektywa mieszkaniowa, zmuszająca wszystkich posiadaczy mieszkań do ich ocieplenia, czyli totalnych, potwornie drogich remontów, sprawi, że np. zajmujący bezsensownie takie lokale nieproduktywni starcy, których na unijne luksusy nie stać, zostaną wysiedleni, najprawdopodobniej do „mieszkań modułowych” (czytaj: kontenerów, takich jak ustawiane dla wewnętrznych uchodźców wojennych na Ukrainie). To właśnie wprost zapowiedziała 11 lipca w Radiu ZET minister Hennig-Kloska. A zwolnione lokale będzie można od ręki przydzielić wspierającym obecny rząd tzw. młodym, wykształconym, z wielkich miast.
Tak Bogiem a prawdą, w pełni zrealizowany został tylko jeden punkt Porozumień Sierpniowych, czyli wznowienie przez Polskie Radio (21 września 1980) zawieszonych od roku 1949 transmisji mszy świętych. A jak łatwo zauważyć, obecnie takie transmisje nadawane są regularnie nie tylko przez wiele radiostacji, ale nawet telewizje. I bardzo dobrze, bo co nam jeszcze, oprócz modlitwy, zostało?
