Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"W Krakowie szykuje się konfrontacja kiboli". Przyglądaliśmy się policyjnej akcji

Maria Mazurek
Tej nocy na ulice wyjechali kryminalni, antyterroryści, komendant...
Tej nocy na ulice wyjechali kryminalni, antyterroryści, komendant... Tomek Koryszko/archiwum
Antyterroryści, Centralne Biuro Ślecze, kryminalni, a nawet komendant małopolskiej policji we własnej osobie - w nocy z czwartku na piątek na ulicach Krakowa zaroiło się od radiowozów i nieoznakowanych policyjnych samochodów. W Komendzie Wojewódzkiej ogłoszono alarm, po tym jak operacyjni dostali sygnał, że tej nocy może dojść do ataku kiboli Wisły na bojówkarzy Cracovii. O godz. 1 w nocy dziedziniec przed komendą przy ul. Mogilskiej był więc bardziej zatłoczony niż Rynek, a zastępcy komendanta Dąbka w środku nocy wracali z imprezy w Bochni.

Czytaj także: Nowoczesny kibol myśli, jak wyłudzić VAT

Funkcjonariusze zatrzymali kilku pseudokibiców i - jak twierdzą - przepłoszyli kolejnych. Do spodziewanych zamieszek między kibolami nie doszło. - Prawdopodobnie właśnie dzięki tym działaniom - mówi komendant małopolskiej policji, nadinsp. Mariusz Dąbek.
"Gazeta Krakowska" obserwowała tę policyjną akcję od środka.

Antyterroryści w vanie

Czwartek, godz. 22.30, Mały Rynek. Ciemny, nieoznakowany van. W środku - siedmiu funkcjonariuszy Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji. Mają kuloodporne kamizelki, kominiarki, na to kaski ze słuchawkami i mikrofonami. I karabiny z celownikami laserowymi. Z przodu siedzi komendant Dąbek. Też w kamizelce kuloodpornej.

Ci antyterroryści, zdaniem nadinsp. Dąbka, to creme de la creme małopolskiej policji. Elita. - Wyruszają tylko do najbardziej niebezpiecznych akcji. Resztę czasu szkolą się. W kraju i za granicą - tłumaczy komendant.
Za nimi jedzie kolejne auto pełne komandosów.

Kto pierwszy znajdzie
Skąd policja miała informację o planowanej "konfrontacji" bojówkarzy Wisły i Cracovii? - To już praca naszych operacyjnych, o której nie możemy mówić - ucina komendant. Tłumaczy, że rozpracowanie kiboli jest trudne. - Oni co kilka dni zmieniają auta, numery telefonów. Ciężko ich namierzyć. Ale operacyjni mają swoje sposoby - opowiada.

Policja szuka ośmiu aut (znają marki, kolory, tablice), którymi przemieszczają się kibole Wisły. - My szukamy ich, oni szukają tych z Cracovii. I teraz pytanie: kto kogo pierwszy znajdzie? - tłumaczy komendant.

Policja wie mniej więcej, jakimi ulicami mogą się poruszać pseudokibice. Więc jeździ i szuka. Nawiguje komendant Dąbek.
Ale auto z komendantem i antyterrorystami nie jest jedynym, które szuka kiboli Wisły. Tej nocy na ulice Krakowa wyjechały dziesiątki nieoznakowanych policyjnych aut. Na nogi postawiono m.in. wydział kryminalny, prewencji, ale i CBŚ. Przed północą komendant dostaje sygnał: CBŚ zatrzymał jeden samochód z kibolami Wisły. - To dobrze, bo dzięki temu tej nocy się już nie zbiorą i nie dojdzie do tragedii - ocenia Mariusz Dąbek.

Ale to też zmniejsza szansę na to, że policjanci złapią kolejnych. - Kibole mają swój system komunikacji. Po kilkudziesięciu minutach, jeśli nie będą mieli żadnego sygnału od swoich kolegów, zorientują się, że tamci zostali złapani. I że jest obława. Pewnie wrócą wtedy grzecznie do domów - przewiduje nadinsp. Dąbek.

Auto z policyjnymi komandosami i komendantem krąży po Krakowie jeszcze przez tych kilkadziesiąt minut. Potem nadisnp. Dąbek wraca na komendę, żeby naradzić się z CBŚ. Na miejsce przyjeżdżają też jego zastępcy. Na dziedzińcu komendy przy Mogilskiej tej nocy jest bardzo gwarno. Policjanci wjeżdżają, wyjeżdżają. Widać, że to nie jest zwykła, spokojna noc.

Nie rzucać się w oczy

Godz. 1 w nocy, niepozorny, osobowy samochód. W środku dwóch kryminalnych - operacyjnych od środowiska pseudokibiców. Jeżdżą po krakowskich blokowiskach, szukają. Wieczysta, Olsza, Prądnik Czerwony, Nowa Huta: Czyżyny, os. Jagiellońskie, Piastów, Oświecenia, Albertyńskie, plac Centralny.

- My, tak jak pseudokibice, często zmieniamy samochody. Nawet codziennie - mówią operacyjni. Wymieniają je między zespołami (pracują w dwójkach), wydziałami, komendami. - Staramy się nie rzucać w oczy, unikać sytuacji, gdy kibole nas identyfikują. To taka gra z nimi. Bo o ile bojówka Wisły nienawidzi Cracovii, a Cracovia Wisły, to mają wspólnego wroga: policję. Mają niepisaną zasadę, że z nami nie współpracują. Nie zeznają przeciwko sobie, nie sypią. A jak jeden kibol pobije drugiego, to ten pobity twierdzi, że sam się skaleczył - opowiadają.

Dlatego policjanci zajmujący się kibolami (w Krakowie jest ich ponad 20) uciekają się do niestandardowych metod: wnikania w hermetyczne środowisko kiboli, kupowania informatorów itd.

Akcja kończy się nad ranem. Tej nocy policjanci zatrzymują jeszcze jeden samochód należący do pseudokibiców. W środku znajdują maczety. Kierowca i pasażer trafiają "na dołek".

Nie udaje się jednak zatrzymać wszystkich, którzy byli na celowniku. - Ale fakt, że kibole jednak nie użyli tej nocy noży, oznacza, że udało się ich powstrzymać, że akcja była potrzebna - kwituje komendant.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska