Czytaj także:
Funkcjonariusze zatrzymali kilku pseudokibiców i - jak twierdzą - przepłoszyli kolejnych. Do spodziewanych zamieszek między kibolami nie doszło. - Prawdopodobnie właśnie dzięki tym działaniom - mówi komendant małopolskiej policji, nadinsp. Mariusz Dąbek.
"Gazeta Krakowska" obserwowała tę policyjną akcję od środka.
Antyterroryści w vanie
Czwartek, godz. 22.30, Mały Rynek. Ciemny, nieoznakowany van. W środku - siedmiu funkcjonariuszy Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji. Mają kuloodporne kamizelki, kominiarki, na to kaski ze słuchawkami i mikrofonami. I karabiny z celownikami laserowymi. Z przodu siedzi komendant Dąbek. Też w kamizelce kuloodpornej.
Ci antyterroryści, zdaniem nadinsp. Dąbka, to creme de la creme małopolskiej policji. Elita. - Wyruszają tylko do najbardziej niebezpiecznych akcji. Resztę czasu szkolą się. W kraju i za granicą - tłumaczy komendant.
Za nimi jedzie kolejne auto pełne komandosów.
Kto pierwszy znajdzie
Skąd policja miała informację o planowanej "konfrontacji" bojówkarzy Wisły i Cracovii? - To już praca naszych operacyjnych, o której nie możemy mówić - ucina komendant. Tłumaczy, że rozpracowanie kiboli jest trudne. - Oni co kilka dni zmieniają auta, numery telefonów. Ciężko ich namierzyć. Ale operacyjni mają swoje sposoby - opowiada.
Policja szuka ośmiu aut (znają marki, kolory, tablice), którymi przemieszczają się kibole Wisły. - My szukamy ich, oni szukają tych z Cracovii. I teraz pytanie: kto kogo pierwszy znajdzie? - tłumaczy komendant.
Policja wie mniej więcej, jakimi ulicami mogą się poruszać pseudokibice. Więc jeździ i szuka. Nawiguje komendant Dąbek.
Ale auto z komendantem i antyterrorystami nie jest jedynym, które szuka kiboli Wisły. Tej nocy na ulice Krakowa wyjechały dziesiątki nieoznakowanych policyjnych aut. Na nogi postawiono m.in. wydział kryminalny, prewencji, ale i CBŚ. Przed północą komendant dostaje sygnał: CBŚ zatrzymał jeden samochód z kibolami Wisły. - To dobrze, bo dzięki temu tej nocy się już nie zbiorą i nie dojdzie do tragedii - ocenia Mariusz Dąbek.
Ale to też zmniejsza szansę na to, że policjanci złapią kolejnych. - Kibole mają swój system komunikacji. Po kilkudziesięciu minutach, jeśli nie będą mieli żadnego sygnału od swoich kolegów, zorientują się, że tamci zostali złapani. I że jest obława. Pewnie wrócą wtedy grzecznie do domów - przewiduje nadinsp. Dąbek.
Auto z policyjnymi komandosami i komendantem krąży po Krakowie jeszcze przez tych kilkadziesiąt minut. Potem nadisnp. Dąbek wraca na komendę, żeby naradzić się z CBŚ. Na miejsce przyjeżdżają też jego zastępcy. Na dziedzińcu komendy przy Mogilskiej tej nocy jest bardzo gwarno. Policjanci wjeżdżają, wyjeżdżają. Widać, że to nie jest zwykła, spokojna noc.
Nie rzucać się w oczy
Godz. 1 w nocy, niepozorny, osobowy samochód. W środku dwóch kryminalnych - operacyjnych od środowiska pseudokibiców. Jeżdżą po krakowskich blokowiskach, szukają. Wieczysta, Olsza, Prądnik Czerwony, Nowa Huta: Czyżyny, os. Jagiellońskie, Piastów, Oświecenia, Albertyńskie, plac Centralny.
- My, tak jak pseudokibice, często zmieniamy samochody. Nawet codziennie - mówią operacyjni. Wymieniają je między zespołami (pracują w dwójkach), wydziałami, komendami. - Staramy się nie rzucać w oczy, unikać sytuacji, gdy kibole nas identyfikują. To taka gra z nimi. Bo o ile bojówka Wisły nienawidzi Cracovii, a Cracovia Wisły, to mają wspólnego wroga: policję. Mają niepisaną zasadę, że z nami nie współpracują. Nie zeznają przeciwko sobie, nie sypią. A jak jeden kibol pobije drugiego, to ten pobity twierdzi, że sam się skaleczył - opowiadają.
Dlatego policjanci zajmujący się kibolami (w Krakowie jest ich ponad 20) uciekają się do niestandardowych metod: wnikania w hermetyczne środowisko kiboli, kupowania informatorów itd.
Akcja kończy się nad ranem. Tej nocy policjanci zatrzymują jeszcze jeden samochód należący do pseudokibiców. W środku znajdują maczety. Kierowca i pasażer trafiają "na dołek".
Nie udaje się jednak zatrzymać wszystkich, którzy byli na celowniku. - Ale fakt, że kibole jednak nie użyli tej nocy noży, oznacza, że udało się ich powstrzymać, że akcja była potrzebna - kwituje komendant.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+