- Jeśli kiedyś przeczytacie w jakiejś gazecie, że Muscetra popełnił samobójstwo, na pewno nie będzie
to samobójstwo z miłości - mówi Enrico Muscetra, wybitny włoski rzeźbiarz, dla którego jednak właśnie miłość stanowi największą inspirację do pracy twórczej. Artysta nie zamierza się jednak rozstawać
z życiem! Już w przyszłym tygodniu otworzy na dziedzińcu Krzysztoforów, należącym do Muzeum Historycznego, wystawę swoich nowych rzeźb, pt. "Romeo i Julia - Niespełnione marzenie".
To kilkadziesiąt prac rzeźbionych w brązie, a także seria rysunków i obrazów, które odnoszą się
do tematyki miłosnej. Jednak stary jak świat motyw zyskuje w nich zupełnie nowe, czasem wręcz szokujące znaczenia. Artysta nie poszedł na łatwiznę, nie zobaczymy więc kiczowatych ilustracji
do dramatu Szekspira. Jego kochankowie nie patrzą sobie głęboko w oczy niczym w telenoweli. Jak sam mówi, jego prace są raczej "odą do czarnej strony miłości".
- Co prawda motywem przewodnim ekspozycji jest historia Romea i Julii, ale mnie nie chodzi
tu o samą miłość, raczej o jej niemożliwość. Ci szekspirowscy bohaterowie to najbardziej uniwersalny przykład cierpienia i ciężaru życia pod wpływem wielkich uczuć. Myślę, że prawdziwa miłość bez cierpienia jest niemożliwa - wyjaśnia Enrico Muscetra.
Artysta pracował nad tym cyklem około 1,5 roku. Co ciekawe, legendarni kochankowie z Werony, wykonani przez twórcę, sprawiają wrażenie, jakby nie istniały dla nich prawa grawitacji. Ich postacie zawieszone w przestrzeni stanowią prawdziwą ilustrację "nieznośnej lekkości miłości". Szczególną uwagę widza przyciągają jednak ich serca. Niczym dwie ostre szpady przekłuwają się wzajemnie. Taka właśnie rzeźba - zaproszenie witać będzie od 3 lipca zwiedzających przed wejściem do muzeum historycznego na Rynku Głównym.
Na wystawie zobaczymy także Ikara szykującego się do swojego jedynego w życiu lotu, bo artysta sięgnął nie tylko po temat miłości, ale i po motyw wielkich pasji, które ogarniały ludzkość przez wieki.
Poza tym ekspozycja "Romeo i Julia" prezentuje prawdziwą kolekcję serc. Są wszędzie: na obrazach, rysunkach, stanowią także najważniejszy element rzeźb. Daleko im jednak do typowego, słodkiego znaku miłości. Ich czerwień krwawi niczym rozdrapana rana. Takie właśnie płomienne symbole stanowią najważniejszy element każdej z prac Muscetry - artysty, który już pokazywał swoje dzieła pod Wawelem. Jego obrazy i rzeźby wystawiane były już w krakowskim Parku Decjusza.
- Muscetra kocha nasze miasto równie mocno, jak swoje rodzinne Lecce - wyjaśnia Anna Miklusiak, kurator wystawy. - Dlatego przez pół roku mieszka tutaj, a kolejne pół we Włoszech. Ekspozycję oglądać będzie można do 3 sierpnia.