We wtorek załodze skończyły się umowy o pracę. Do tego dnia mieli zadeklarować, czy przechodzą na tych samych warunkach do nowego właściciela. Zainteresowanie ofertą nie było duże, ponieważ załoga liczyła, że najpierw otrzyma odprawy, a następnie zostanie ponownie zatrudniona. Spółka z Oświęcimia nie była tym jednak zainteresowana i skorzystała z możliwości przejęcia pracowników automatycznie. Dlatego większość wybrała opcję z trzymiesięczną odprawą.
Jak powiedział likwidator sądeckiego PKS Bohdan Rejowski, w grupie, która przeszła do nowego pracodawcy, są pracownicy administracji, mechanicy, mistrzowie i ośmiu kierowców.
- Do tych ostatnich dojdzie jeszcze sześciu kolejnych, którym brakuje paru miesięcy do uzyskania świadczeń przedemerytalnych - dodaje Piotr Kocańda, przewodniczący "Solidarności" w sądeckim PKS.
Przedsiębiorstwo obsługuje 250 kursów dziennie, w tym tak odległych jak Warszawa czy Wrocław. Potrzebuje co najmniej 50 osób, żeby temu sprostać.
- Mamy 25 ofert pracy dla kierowców z uprawnieniami do prowadzenia autobusów - mówi Teresa Połomska, wicedyrektorka Sądeckiego Urzędu Pracy. Złożył je jeszcze sądecki PKS przed licytacją swojej części przewozowej.
Prezes spółki z Oświęcimia Leszek Rykała był dla nas wczoraj nieuchwytny. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w razie problemów jego firma planuje skierować własnych kierowców do obsługi sądeckich kursów.
Piotr Kocańda mówi, że kilku kierowców znalazło już pracę w MPK. Część osób, które wybrały odprawy, prawdopodobnie ma już inne zatrudnienie.
Wyznanie krakowskiego gangstera: Strasznie zawaliłem Przeczytaj!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!