Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyznanie krakowskiego gangstera: Strasznie zawaliłem

Redakcja
Po wyjściu na wolność Darek chce zmienić swoje życie
Po wyjściu na wolność Darek chce zmienić swoje życie 123rf
Kradł samochody. Prowadził agencję towarzyską. Handlował narkotykami. Był prawą ręką szefa zbrojnej grupy przestępczej. Teraz odsiaduje 11 lat w więzieniu w Nowym Wiśniczu. W życiu Darka było kilka zwrotnych momentów, które mogły odmienić jego życie. Tylko że tak się nie stało - pisze Katarzyna Janiszewska.

W szkole podstawowej dobrze się uczył. Jedynak. Młodszy brat miał wadę serca, zmarł zaraz po urodzeniu. Rodzice chuchali i dmuchali więc na niego. Matka - psycholog. Ojczym - inżynier, dyrektor wielkich zakładów. Ale nie mogli się dogadać. Nie miał do Darka podejścia, nie potrafił stworzyć więzi. Matka mogła go ochrzanić, przylać w tyłek, ale ojczym nie, jemu Darek nie chciał się podporządkować. Na krakowskich Piaskach miał dom - normalny, szczęśliwy. Niczego mu nie brakowało.

Tylko że w któreś wakacje zachorował na zapalenie opon mózgowych. Z opóźnieniem zaczął rok szkolny. Traf chciał, że posadzili go w ławce obok największego klasowego ancymona. Zaczęły się wagary, gorsze oceny. W liceum to samo: ciągle było mu do szkoły jakoś za daleko. Pochodził trochę do jednej, i zmieniał. Do drugiej, trzeciej i kolejnej. Czwartą klasę i maturę zrobił już w więzieniu.

Darek ma 40 lat, ale wygląda młodziej. Jest wysoki, szczupły, w niebieskim, więziennym drelichu. Miły, kulturalny, inteligentny, otwarty. - Na osiedlu poznałem kumpli, którzy wciągnęli mnie w kradzieże samochodów - opowiada. - Blokowiska, wiadomo. Wcześniej nie miałem o tym pojęcia. Był strach. Ale jak zobaczyłem, że tak szybko i łatwo można zarobić… no po prostu pieniądze mnie skusiły. Matka przez miesiąc nie zarabiała tyle, ile ja w dwa dni. W 1993 roku miał pierwszą sprawę o kradzież. W sierpniu 1994 r. syn mu się urodził. I to był ten moment, że mógł się ustatkować, wyjść na prostą.

Tylko że w 1995 r. kolega go namówił, żeby otworzyć agencję towarzyską. Wiedział, że ma pieniądze z kradzieży. - Trafiła się okazja, był lokal, umeblowany, gość chciał - na tamte pieniądze - 50 mln odstępnego - przypomina sobie Darek. - Kolega zajął się prowadzeniem, ja tylko miałem wyłożyć kasę. W tym czasie byłem już poszukiwany listem gończym, bo nie stawiłem się na sprawie. Przez ten list już nie mogłem kraść, po mieście jeździłem taksówkami. Taksówek policja nie sprawdzała. Miałem pieniądze z agencji, stać mnie było. Ale przez głupi przypadek wpadłem. I miałem alternatywę: przyznam się do tego auta i dostanę wyrok w zawiasach, albo siedzę. A na okazaniu stałem ja, a obok dwóch miejscowych. Mała mieścina, pokrzywdzony się z nimi przywitał, bo to byli jego sąsiedzi. Ja nie twierdzę, że byłem bez winy. No ale co to za zbieranie dowodów? Przyznał się, wyszedł po miesiącu, dostał wyrok w zawieszeniu i grzywnę. Prosił, żeby mu ją sąd umorzył albo chociaż rozłożył na raty.

Tylko że sąd mu tej grzywny nie umorzył. - Gdyby mi wtedy odpuścili, wszystko mogło potoczyć się inaczej - mówi Darek. - Nie przysięgnę, że tak by było. Ale mogło. A że nie miałem z czego zapłacić, znów ukradłem. Mercedesa i dwa maluchy. I kradłem dalej. W 1996 roku zatrzymali mnie za wymuszenie rozbójnicze. Auto do sprzedania, na szybie miało kartkę z numerem właściciela. Kumpel mówi: Zadzwonię do niego. Tak dla kawału. Dzwoni: Za ile chciałby pan kupić samochód marki takiej a takiej, ale bez dokumentów. Facet na to: Ale to ja mam auto do sprzedania. - Nie, auto jest u mnie - śmieje się kolega - pan ma tylko dokumenty. Gość chciał się dogadać. Umówili się, że pieniądze zostawi w koszu na śmieci, na Podwawelskim. Rano, godzina siódma, jedziemy tam. Kolega idzie odebrać okup. Wchodzę do śmietnika, bo się chciałem wysikać. Patrzę, leżą pieniądze. Biorę je do ręki, a tu: stać, policja, nie ruszać się. Facet pomylił śmietniki. Samochód stał u mnie pod blokiem. Ale nie było moich śladów, odcisków, zapachów. Nic mi nie mogli udowodnić.

Tylko że po pół roku znajduje się nagle włos i Darek trafia do więzienia na 13 miesięcy. Na dodatek odeszła od niego dziewczyna. - Widać uznała, że za długo siedzę - mówi. - Powiedziała, że ona tak nie może, całe życie w więzieniu na widzeniach. A wiedziała, czym się zajmuję. Wyszedłem w 1997 roku, zatrudniłem się w firmie, co robi szafy. Takie z przesuwnymi drzwiami, do zabudowy. Starałem się uczciwie pracować, bo chciałem, żeby kobieta do mnie wróciła. Ale ułożyła sobie życie z innym, wzięła ślub. I już nie miałem dla kogo się starać. Straciłem całą energię. Szafy szły coraz gorzej. Zacząłem grać na maszynach. Miałem długi. Wróciłem do kradzieży. Kradłem po pięć aut tygodniowo. W soboty i niedziele nie, bo dyskoteki. Ale był czas, że w jedną noc kradliśmy po trzy samochody. A jak już brakowało garaży, żeby je chować, to tylko przestawialiśmy je po mieście. Jedziemy: O tu stoi fajny mercedes, mamy co z nim zrobić? A zobaczy się, bierzemy. Jedziemy dalej, o, audi, zabieramy, a na to miejsce stawiamy mercedesa. I tak dalej. Później na jedno auto znalazł się kupiec, drugi znalazła policja, trzeci stał sobie z pół roku. Ale zawsze zarobek był. W sumie, tak plus minus ukradłem 2 tys. aut.

Jest rok 1998, uprawomocnia się wyrok z 1996 r. Więzienie w Ruszczy, tam Darek robi maturę. I poznaje nowe środowisko przestępcze. Kolegów, którzy sprowadzają narkotyki z zagranicy. Później okaże się, że mają bardzo dobre ceny - i to, co kupuje od nich, może bez problemu sprzedać z zyskiem innym handlarzom. W 2001 r. wychodzi na zwolnienie warunkowe. Idzie na studia, na Politechnikę. Próbuje otworzyć legalny biznes, jakąś knajpkę.

Tylko że to już nie jest takie proste, jak w latach 90., kiedy dopiero zaczynał się kapitalizm. - Zezwolenia, dokumenty, łażenie po urzędach, miałem tego serdecznie dość - przyznaje Darek. - Poszedłem do kuratora, mówię mu, że nie mam za co żyć. A on rozkłada ręce, że też nie ma pieniędzy i muszę sobie sam radzić. Poszedłem do MOPS, ale tam też, że muszą przyjść, sprawdzić czy się kwalifikuję do pomocy. No to jadę się zarejestrować na bezrobocie. A tam kolejka, na dwie godziny stania. Zagotowałem się z nerwów. Wyszedłem zapalić papierosa. Gość podjechał autem na moment, wyskoczył coś podać, nie zabrał kluczyków. Taki byłem wkurzony, że wsiadłem i odjechałem. Jak to mówią, okazja czyni złodzieja.

Zaczyna handlować narkotykami. Biznes nieźle idzie. Ale Kraków jest podzielony na strefy wpływów, nie ma miejsca na samowolkę. Handlujesz dla kogoś, nigdy na własną rękę. Różne grupy zaczynają się Darkiem interesować. Takie grupy mogą nałożyć karę: zabrać narkotyki, zażądać haraczu. Więc w 2003 r. odnawia znajomość z kolegą z dawnych czasów. Kolega grypsujący, ma pozycję w świecie przestępczym, to znany gangster. Tamci dają Darkowi spokój. I biznes kręci się dalej.

- Co miesiąc zarabiałem 25 tys. - wspomina Darek. - Wchodziłem do Tesco, wrzucałem do wózka jak leci, zakupy za 200 zł. A na drugi dzień już nie było co jeść. Na narkotyki też można dużo wydać. Nic nie odłożyłem. Wszystko przebalowałem. Mogłem mieć kilka milionów. Z drugiej strony, jak by mi teraz policja to zabrała, strasznie bym się wkurzył. A wspomnień nikt mi nie zabierze.
I już była chwila, że chciał się ustatkować, skończyć z tym.

Tylko że dogoniła go przeszłość. Wyroki, które nad nim wisiały, uprawomocniły się. Sąd orzekł, że Darek był prawą ręką szefa zbrojnej grupy o charakterze przestępczym. Za udział w tej grupie, narkotyki, napad, posiadanie amunicji - dostał w sumie 11 lat.

- Teraz wiem jedno: kara nie musi być duża, ale musi być natychmiastowa i nieuchronna - stwierdza Darek. - Bezkarność rozzuchwala, który młody myśli, co będzie w przyszłości? Ważne jest tu i teraz. Jak handlowałem narkotykami, liczyłem się z tym, że mnie wsadzą, że dostanę dwa, trzy lata. Ale, że 11? W życiu bym się za to nie brał, jakbym wiedział. Koronny mnie najbardziej pogrążył. Chłopak, któremu pomagałem przez lata, odwiedzałem w więzieniu. Nagle się okazało, że wszystko, co robił, to na polecenie szefa i razem ze mną. Narkotyki - z polecenia szefa i ze mną, napad - z polecenia szefa i ze mną. Śmialiśmy się, że pewnie do ubikacji też chodził na polecenie szefa i razem ze mną.

Człowiekowi trudno - uważa Darek - przedstawić siebie samego w złym świetle. Zawsze będzie swoje działania jakoś racjonalizował, wybielał. - Miałem zasady. Narkotyków nie sprzedawałem dzieciom - zapewnia. - I goniłem handlarzy spod szkół. Wiedzieli, że jak się pojawią, będą mieć przechlapane. Na moim miejscu mógł być ktoś, kto wcale by się tym nie przejmował. Aut nie kradłem, jak widziałem znaczek inwalidy. To znaczy mercedesa bym może ukradł, jak ma AC, to sobie jeszcze kupi malucha. O to mam wyrzuty, bo tym krzywdziłem ludzi. Pewnie nieraz rano ktoś się popłakał, jak zobaczył, że nie ma samochodu na który oszczędzał całe życie.

Syna najbardziej mi szkoda. Spędzaliśmy razem mnóstwo czasu. Na basen, na piłkę, odrabianie lekcji - wszystko razem. Teraz ma 18 lat, jest dorosły. Dzwonię do niego co parę dni. Pytałem, czy chce do mnie przyjechać. Mówi, że nie. Nie naciskam. Matka, co idę siedzieć, płacze. Tej agencji towarzyskiej nie może mi darować. Nie chce mi załatwiać zwolnienia warunkowego, bo tak się za to wstydzi. Muszę zrobić coś, żeby jej to wynagrodzić. Żeby była ze mnie dumna. Wyjdę, wrócę na socjologię.

Darek czyta Sztompkę, Froma, Baumana, Millera. Uczy się języków: angielskiego, hiszpańskiego. - Resocjalizacja to fikcja - twierdzi. - Jak ktoś nie chce się zmienić, to więzienie nic nie pomoże. Siedzę tu i czuję, że tracę czas. Gdybym mógł studiować, zmieniłbym swoje życie. A tak, po liceum, karanego, gdzie mnie przyjmą? Znajdę pracę, choćby za tysiąc złotych. Bo mam matkę, dziecko. Ale bez nich nie chciałoby mi się starać. Zawaliłem strasznie, i mam żal do siebie. Żadne pieniądze nie były warte tej odsiadki.
Tylko że czasu się nie cofnie.

* Imię głównego bohatera zostało zmienione.
* Bardzo dziękuję dyrekcji i pracownikom ZK w Nowym Wiśniczu za pomoc.

Damy Ci więcej!Zarejestruj się!

Nagroda dla policjanta, który uratował życie kierowcy w Niemczech Przeczytaj!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska