Wyłamują drzwi do trzech pomieszczeń. Wynoszą wszystko, co uznają za wartościowe: dwa laptopy, dwa telefony komórkowe, czytnik książek elektronicznych i gotówkę. Uciekają.
Ktoś stał na czatach
- Miałem złe przeczucia - wyznaje proboszcz ks. Stanisław Krzysik. Podczas pasterki zauważył otwarte drzwi do kościoła.
- Wierni zawsze je za sobą zamykają, by nie uciekało ciepło. Tym razem co chwilę ktoś je otwierał, choć dwukrotnie wysyłałem lektora, by je zamknął - opowiada proboszcz. Teraz domyśla się, że przed drzwiami ktoś stał na czatach, by w razie potrzeby ostrzec resztę szajki włamywaczy. O ich wizycie zorientował się zaraz po pasterce, około godziny 1.30. - Drzwi wejściowe plebanii były otwarte, a te prowadzące do piwnicy wyłamane - ks. Krzysik pokazuje świeżo załatane drzwi. - Wystarczyło mocniej kopnąć , by przez otwór dostać się do środka - tłumaczy. Po splądrowaniu piwnicy złodzieje udali się na wyższe piętra, by ograbić pokoje księży. - Drzwi także były wyłamane, a w środku porozrzucane nasze rzeczy - opisuje Stanisław Krzysik.
Przypuszcza, że sprawcy nie spędzili na plebanii więcej niż pół godziny. - Wiedzieli, że w każdej chwili mógł wrócić któryś z księży. Widać to po bałaganie, jaki zostawili. Brali co było pod ręką - uważa ksiądz Stanisław. Dodaje, że oprócz sprzętów zniknęło 400 zł w gotówce i kilka dolarów.
Bezbożnicy i złoczyńcy
- Są ludzie, dla których nie istnieją żadne świętości - załamuje głos proboszcz sierszańskiej parafii. - W chwili, gdy wraz z parafianami śpiewaliśmy kolędy, oddając cześć narodzonemu Bożemu Dzieciątku, ktoś wdarł się do naszego domu.
Proboszcz żałuje, że nie pomyślał wcześniej o zainwestowaniu w monitoring albo alarm. W kościele nie ma ani jednej kamery, która pomogłaby zidentyfikować sprawców. W przyszłym roku planuje jednak remont plebanii i wówczas kamery na pewno pojawią się na terenie przykościelnym.
To było pierwsze włamanie w parafii w Sierszy. Mieszkańcy są zbulwersowani. - To nie do pomyślenia, by okradać plebanię czy kościół. Najgorsze jednak, że dokonano tego w tak niezwykłym dniu dla każdego, czyli w Wigilię. To robota bezbożników i złoczyńców - denerwuje się Maria Błachut, mieszkanka Sierszy.
Policja od Wigilii szuka rabusiów. - Robimy wszystko, by odnaleźć sprawców - zapewnia Robert Matyasik, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Chrzanowie. Prosi o kontakt osoby, kt óre posiadają jakiekolwiek informacje na ten temat.
Napisz do autorki:
[email protected]
***
To nie pierwszy napad na kościół w okolicy. W czerwcu tego roku ktoś włamał sie do klasztoru Salwatorianów w Trzebini i próbował ukraść koronę z głowy figury Matki Boskiej Fatimskiej. Intruz wdarł się do kościoła, wycinając dziurę w masywnych drzwiach wejściowych od zakrystii. Wspinając się na ołtarz, próbował zdjąć z głowy Madonny klejnoty, warte około 30 tysięcy złotych. Ostatecznie uciekł z niczym, bo korona wpadła za figurę. W listopadzie złodzieje ponownie nawiedzili klasztor Salwatorianów w Trzebini. Ich łupem miały paść miedziane rynny oraz wąż nawadniający, który znaleźli przy świątyni. Policjantom udało się jednak schwytać rabusiów, zanim uciekli z łupem. To dwaj mieszkańcy Trzebini w wieku 26 lat. Obaj trafili do aresztu.
Z podobnym przypadkiem miał do czynienia proboszcz parafii w Bolęcinie, ks. Dariusz Puchała. W 2010 roku wraz z kościelnym ujął jednego ze złodziei, którzy plądrowali pokoje księży. Dwóch kolejnych ujęli policjanci po krótkim pościgu. Złodzieje ukradli sprzęt RTV i ponad 2 tys. zł z tacy.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+