Niektórzy uzyskali mandat radnego bez przeprowadzenia głosowania
W niektórych dzielnicach Krakowa, kandydaci na radnych nie musieli się martwić o wyniki, ponieważ byli jedynymi zgłoszonymi kandydatami w swoich okręgach wyborczych. Takich szczęśliwców było aż jedenastu, a wśród nich: Rafał Nowak z Dzielnicy I Stare Miasto, Daniel Wiśniowski z Dzielnicy V Krowodrza, Wojciech Migdał z Dzielnicy IX Łagiewniki-Borek Fałęcki, Jan Mikuła, Dorota Kozak, Artur Markiewicz i Józef Dziedzic z Dzielnicy X Swoszowice, Rafał Buchelt z Dzielnicy XII Bieżanów-Nowy Prokocim, Szymon Toboła z Dzielnicy XIII Podgórze, Katarzyna Frankiewicz i Jan Zabagło z Dzielnicy XVII Wzgórza Krzesławickie.
Kilka lub kilkanaście głosów
Niektórzy kandydaci na radnych dzielnicowych uzyskali zaledwie kilka głosów. Wiele osób zdobyło zaledwie jeden głos, ale były też przypadki, gdzie przy nazwisku kandydata widnieje też liczba głosów równa zeru.
Na listach wyborczych są również kandydaci, którym udało się uzbierać kilkaset głosów. Na pewno należy tu wspomnieć o nazwiskach takich jak: Jarosław Matuszczyk z liczbą głosów 401, Józef Szuba - 327 gł., Agnieszka Żołądź - 271 gł., Jan Pyż - 269 gł. (Dzielnica XVIII Nowa Huta), Ewelina Dziwak - 288 gł. (Dzielnica IV Prądnik Biały), Gabriela Głownia - 264 gł. (Dzielnica VIII Dębniki) czy też Krzysztof Rozmus - 258 gł. (Dzielnica XII Bieżanów-Nowy Prokocim). Większość osób, które otrzymają mandaty radnych dzielnicowych uzyskały zaledwie kilkadziesiąt głosów, co wystarczyło by wygrać.
W większości przypadków wystarczyło otrzymać od kilkunastu do 100 głosów, by uzyskać mandat radnego dzielnicowego.
Średnia frekwencja nie przekroczyła 10 procent
W całym Krakowie średnia frekwencja osiągnęła zaledwie 9,67 procent. Najgorzej pod względem zainteresowania wyborami radnych dzielnicowych przez mieszkańców było w dzielnicach: XII Bieżanów - Prokocim - 7,39 proc.i IV Prądnik Biały - 7,43 proc. Z kolei największa frekwencja była w dzielnicach: VII Zwierzyniec - 14,07 proc., VI Bronowice - 13,58 proc., a także XVIII Nowa Huta - 13,30 proc.
Przypominamy, że w niedzielę, 10 grudnia, odbyły się wybory do 18. krakowskich Rad Dzielnicowych. Spośród 1 211 kandydatów, wyłoniono 366 nowych radnych w dzielnicach. W prawie każdej z osiemnastu dzielnic rady składają się z 21 osób. Wyjątkiem są dzielnice IX – Łagiewniki-Borek Fałęcki i XVII – Wzgórza Krzesławickie, gdzie w skład rady wchodzi 15 osób.
Dlaczego tak słaba frekwencja?
- Prezydent nie wykonał należycie swojego zadania. A szkoda, bo ten lokalny poziom jest najbliżej codziennych problemów nas wszystkich. Po pierwsze - prezydenci nie wyszli z przystępną informacją do mieszkańców. Kuriozalnym był sam proces pozyskiwania informacji o kandydatkach i kandydatach. Informacja głęboko zakopana w Biuletynie Informacji Publicznej, którą na koniec trzeba było pobrać w formie PDF. Zupełnie nieprzystępne i nieprzyjazne rozwiązanie. Po drugie rady dzielnic były przez ostatnich 20 lat marginalizowane przez prezydenta Majchrowskiego. Nigdy nie otrzymały odpowiednio wysokich budżetów, ani prawa do decyzji w lokalnych sprawach. Po trzecie duże partie polityczne traktowały rady dzielnic jako zaplecze dla swoich struktur. Tak nie powinno być, bo w radach dzielnic powinni zasiadać nasi sąsiedzi i sąsiadki, a nie przedstawiciele partii, bez umocowania w lokalnej społeczności - mówi dosadnie Maciej Fijak, przedstawiciel Koalicji Ruchów Krakowskich "Wspólnie dla Miasta", który otrzymał mandat radnego w Dzielnicy XIII Podgórze.
- W Radach Dzielnic nie ma miejsca na rozgrywki polityczne, trzeba rozwiązywać sprawnie i z głową problemy najbliższe mieszkańcom, i mam nadzieję, że praca Rad tej kadencji doprowadzi do lepszej frekwencji za 5 lat - dodaje Fijak.
- Przyczyn niskiej frekwencji jest wiele. Są to te przyczyny prozaiczne jak grudniowy termin, czy zła pogoda, ale są też inne. Najważniejszą jest zmiana dokonana na poziomie ustawowym przez rząd PiS przed 2018 rokiem, a konkretnie zmiana ustawy o samorządzie gminnym, w której dano zapis o niedopuszczalności łączenia wyborów do jednostek pomocniczych z jakimikolwiek innymi wyborami. To oznacza, że nie można łączyć wyborów do sołectw, rad osiedli, czy w przypadku Krakowa, do rad dzielnic, z wyborami samorządowymi. Ostatnie łączone wybory miały miejsce w 2014 i wtedy frekwencja była rzędu 30 proc. - tłumaczy nam Dariusz Partyka, który został wybrany radnym w Dzielnicy IV Prądnik Biały.
- Już 2018 roku wybory były rozdzielone i frekwencja 5 lat temu jednak była prawie dwa razy wyższa. Tutaj nałożyły się kolejne czynniki, czyli zbieżność z terminem wyborów parlamentarnych i wydłużenie przez Rząd kadencji samorządów o pół roku. Niestety rada miasta w ślad za tym, nie zdecydowała się wydłużyć kadencji rad dzielnic o te pół roku. W efekcie jesteśmy świeżo po wyborach parlamentarnych, mieszkańcy są skupieni na kwestiach centralnych i śledzą formowanie Rządu, zaś do wyborów samorządowych zostało pół roku i mało komu niestety były w głowie sprawy lokalne - dodaje Partyka.
- Wędkarstwo to nie hobby, to styl życia! Najlepsze memy o wędkarzach
- Gdzie na sanki w Krakowie? Lista najlepszych górek do zjeżdżania na sankach MAPA
- Tak wyglądają wnętrza legendarnego hotelu Cracovia. Niebawem powstanie tu nowe muzeum
- Horoskop miłosny na grudzień 2023. Zobacz, co cię czeka w nadchodzących tygodniach!
Śpimy krócej i coraz gorzej
