Józef Szymański dla kilku pokoleń sądeczan był symbolem sportu rzeczywiście amatorskiego. Był bobsleistą - olimpijczykiem, ale także 12-krotnym Mistrzem Polski w Saneczkarstwie. Był również współtwórcą Sądeckiego Moto Klubu. Bardzo długo kierował pracą działu warsztatów motocyklowych w Spółdzielni Transportowej im. 1 Maja.
Chociaż urodził się w okolicach Sanoka, Nowy Sącz nazywał swoim rodzinnym miastem, a mieszkańcy tego grodu zawsze postrzegali go jako swojego. Przez kilkadziesiąt lat był jedną z ikon tego miasta. Nie tylko sportowych. Kiedy nastąpiły przemiany ustrojowe w Polsce, w latach dziewięćdziesiątych minionego wieku, sądeczanie powierzyli mu mandat radnego Rady Miasta (1990-1994).
W bogatym i barwnym życiorysie Józefa Szymańskiego był również bolesny okres wojenny. Pojmanie prze hitlerowców w łapance na terenie Krakowa i wywiezienie na roboty przymusowe do Niemiec. Właśnie dlatego po latach stał się współtwórcą Stowarzyszenia Polaków Poszkodowanych przez III Rzeszę.
Do końca swych dni przechowywał w przydomowym garażu metalowy bobslej. Rok po starcie olimpijskim otrzymał go w podarunku od szwajcarskiego producenta, gdy ten dowiedział się, że bardzo udane ślizgi na torze olimpijskim(15 miejsce) wykonywał w bobie odkupionym od Niemców z NRD, zaś w Mistrzostwach Świata w Saint Moritz w bobie pożyczonym od Kanadyjczyków. Kilka lat później uległ straszliwemu wypadkowi na torze w Karpaczu. Z tą dyscypliną sportu musiał pożegnać się na zawsze. Tylko jako zawodnik, bo Na olimpiadę w Innsbrucku pojechał jako mechanik polskiej ekipy saneczkarskiej. Później działał w Międzynarodowej Federacji Saneczkarskiej.
Za swoje dokonania sportowe i aktywność społecznikowską Józef Szymański uhonorowany był wieloma odznaczeniami. W tym Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.