FLESZ - Koronawirus najniebezpieczniejszy w historii. Uważaj na siebie!
Drastyczny wzrost liczby zgonów w Tarnowie, Brzesku i Bochni
Zwykle Urząd Stanu Cywilnego w Tarnowie odnotowuje około 40 zgonów tygodniowo. Do urzędu dane te spływają z terenu Tarnowa i gminy Tarnów. Tymczasem tylko w poniedziałek (2 listopada) zarejestrowano jednego dnia aż 46 zgonów. We wtorek (3 listopada) zmarło 15 kolejnych osób. To fatalnie prognozuje na cały listopad.
- Już w minionym tygodniu zarejestrowaliśmy o sto procent więcej zgonów niż we wcześniejszych tygodniach - przyznaje Beata Idziniak, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Tarnowie.
W październiku USC w Tarnowie zarejestrował 250 zgonów, w tym 166 mieszkańców Tarnowa. W tym samym miesiącu 2019 roku zgonów było 156 (w tym 93 mieszkańców Tarnowa), a więc o prawie sto mniej.
Podobnie jest w Brzesku. W październiku 2019 r. zarejestrowano tam 66 zgonów, a w październiku 2020 r. - już 77. W Bochni różnica jest jeszcze większa. W październiku 2019 r. zarejestrowano 33 zgony, w październiku 2020 roku aż 68.
Nie tylko COVID-19 zabija w Tarnowie
Nie wszystkie zgony spowodowane są COVID-19. - Od początku wystąpienia pandemii 94 zmarłe osoby miały zidentyfikowany wirus COVID-19, co też nie oznacza, że główną przyczyną zgonu był koronawirus - podkreśla kierowniczka USC w Tarnowie.
Pogrzeb za pogrzebem na tarnowskich cmentarzach
Większa liczbę zgonów zauważają zarządcy cmentarzy oraz zakłady pogrzebowe. Jak wynika z danych Miejskiego Zarządu Cmentarzy w Tarnowie, na czterech nekropoliach komunalnych w mieście we wrześniu tego roku odbyło się 66 pogrzebów. W październiku pochówków było już 93. Tylko 29 października na tarnowskich cmentarzach odbyło się 8 pogrzebów.
- Mamy wzmożoną ilość pochówków w stosunku do analogicznego okresu tamtego roku. W Miejskim Zarządzie Cmentarzy stosujemy też wszelkiej środki ostrożności. Nie ma może jakiejś paniki, ale obecnie zajmujemy się wyłącznie obsługą pogrzebów. Innych spraw na razie u nas nie można załatwić - przyznaje Maria Wójcik, dyrektor MZC w Tarnowie.
Dużo więcej pracy mają także prywatne firmy pogrzebowe. Piotr Piątek właściciel "Requiem-Piątek" z Tarnowa szacuje, że w październiku firma obsługiwała o około 35 procent więcej uroczystości pogrzebowych niż w poprzednich miesiącach. Dodaje, że spora liczba pochówków dotyczy osób, które miały potwierdzony COVID-19.
Rodziny zmarłych na COVID-19 decydują się na kremację
Firmy pogrzebowe jeśli mają do czynienia z ciałem osoby zmarłej z powodu koronawirusa muszą przestrzegać specjalnych środków ostrożności. Zwłoki umieszczane są najpierw w dwóch zdezynfekowanych workach i dopiero umieszczane w trumnie, która później jest jeszcze dodatkowo owijana folią. Rezygnuje się wtedy z ostatnich pożegnań zmarłego z rodziną.
- Coraz więcej bliskich osób zmarłych na COVID decyduje się na poddanie ciała kremacji. Wtedy uroczystość pogrzebowa może odbyć się normalnie. Na taki krok decydują się również osoby, które nie mogą w miarę szybko pochować zmarłego, bo są na kwarantannie. Wtedy skremowane prochy przechowujemy w urnie do czasu, aż rodzina będzie mogła uczestniczyć w pogrzebie - zaznacza Piotr Piątek.
Koronawirus. Czy szalejąca epidemia powstrzymuje mieszkańców...
System ochrony zdrowia stał się niewydolny
Właściciel domu pogrzebowego zwraca uwagę, że coraz części dochodzi do zgonów w domach, a na lekarza, który stwierdziłby zgon rodziny muszą czekać nawet po kilkanaście godzin.
W Tarnowie i regionie pojawia się również problem z dostępnością karetek pogotowia. Ratowników medycznych wyręczają często strażacy. Wyjazdy druhów do przypadków typowo medycznych nasiliły się w ostatnich dniach, w związku z narastająca liczbą zakażeń koronawirusem w regionie. Liczba zespołów wyjazdowych pogotowia jest ograniczona, a każda interwencja w przypadku pacjenta z podejrzeniem COVID-19 „wyłącza” daną karetkę na kilka, a zdarzało się nawet, że również na kilkanaście godzin.
- W ochronie zdrowia od wielu lat brakowało pieniędzy i personelu medycznego, ale przez lata to jakoś funkcjonowało. Pandemia obnażyła wszystkie braki i niedoskonałości. Obecnie personel jest kompletnie przeciążony pracą. Do tego stopnia, że system stał się niewydolny - mówi Ireneusz Szafraniec, prezes Polskiej Rady Ratowników Medycznych.
