https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wadowice: burmistrz rozmawia tylko z tymi, którzy "dobrze" piszą

Ewelina Sadko
Burmistrz Wadowic Ewa Filipiak ze swoim asystentem Marcinem Płaszczycą, który oprócz pracy w urzędzie prowadzi także prywatny portal internetowy.
Burmistrz Wadowic Ewa Filipiak ze swoim asystentem Marcinem Płaszczycą, który oprócz pracy w urzędzie prowadzi także prywatny portal internetowy. fot. wadowiceonline.pl
Część burmistrzów i wójtów w Małopolsce zachodniej ma doradców i asystentów. Większość z nich to doradcy ds. niepełnosprawnych, jak np. w Oświęcimiu, w oświęcimskim Urzędzie Gminy doradca troszczy się o planowane inwestycje. Asystenci burmistrz są też w Wadowicach, ale urząd nie chce wyjaśnić, czym konkretnie się zajmują.

W Wadowicach na stanowiskach doradców zatrudnieni są Władysław Bieniek (Interaktywna Telewizja Regionalna Wadowice) i Marcin Płaszczyca (portal internetowy wadowice24). Inni lokalni dziennikarze twierdzą, że asystenci Ewy Filipiak, burmistrz Wadowic, są faworyzowani i jako jedyni mają dostęp do informacji, a to wypaczenie stanowiska doradcy.

- Jestem trzy lata redaktorem portalu i nigdy nie dostałem zaproszenia na konferencję prasową od rzecznika miasta ani pani burmistrz - podkreśla Marcin Guzik z portalu wadowiceonline.pl. - Jeśli się czegoś dowiem od mieszkańców czy znajomych, to wtedy dzwonię do urzędu potwierdzić informację, ale urząd nigdy sam nie informuje - dodaje.

Asystenci burmistrz Filipiak zatrudnieni są w urzędzie od dwóch lat na połówkach etatów. O zakres ich obowiązków w urzędzie pytać nie ma po co. Stanisław Kotarba, rzecznik urzędu, unika odpowiedzi. - Czym zajmują się doradcy? - pytamy. - Doradztwem - odpowiada. - W jakim zakresie?- dalej drąży dziennikarz "GK". - Doradzania pani burmistrz- odpowiada rzecznik. - A jakie ci doradcy mają umowy, ile zarabiają? - pytamy. - To osoby prywatne. Nie będę udzielał takich odpowiedzi - oburza się rzecznik.

Nie potrafi też wyjaśnić, jak to się dzieje, że osobom "prywatnym" urząd w takim razie płaci.

Bardziej rozmowny jest Marcin Płaszczyca. Jak tłumaczy, w zakresie ich obowiązków jest doradztwo w sprawach polityki prasowej oraz pisanie tekstów informacyjnych i promocyjnych dla magistratu. Stanowisko objął, bo otrzymał taką propozycję. - Byłem wtedy bez pracy, prowadziłem jedynie portal i nie rozumiem, dlaczego miałem nie skorzystać z propozycji pani Filipiak - mówi.

Dodaje że nie widzi żadnych powiązań między swoją funkcją w urzędzie a działalnością, jaką prowadzi. Płaszczyca za swoją pracę dostaje miesięcznie 1194 zł na rękę. Nie wie, co się dzieje się dalej z tekstami pisanymi na zamówienie.

- No cóż, to oczywiste. Dostaje je zwrotnie, jako jeden z dwóch dziennikarzy w mieście na swoją skrzynkę e-mailową. Sądzę nawet, że część tekstów na portalu Płaszczycy pisze sam Kotarba - mówi Mateusz Klinowski, radny miejski z Wadowic. Stanisław Kotarba twierdzi, że burmistrz miasta informuje tylko wybranych dziennikarzy, dlatego że tylko ich darzy zaufaniem.

- Wielu dziennikarzy lokalnych jest powiązanych ze środowiskiem będącym w opozycji do rządzących - opowiada Stanisław Kotarba. - Dlatego pani burmistrz "boi się", że ci dziennikarze jedynie na nią "polują" i szukają sensacji, które chcą wykorzystać przeciwko niej, niesłusznie oskarżając o różne rzeczy.

Dodaje, że jeśli dziennikarze przestaną popierać działania opozycji i prowadzić dla nich kampanię, będą mogli osobiście porozmawiać z burmistrz. Przekonuje też, że pani burmistrz może zatrudniać dowolną liczbę asystentów. - Jak będzie chciała mieć siedmiu, to będzie miała - podkreśla.

Według przepisów burmistrz, wójt lub prezydent ma prawo zatrudnić na stanowisku asystenta czy doradcy bez przeprowadzenia konkursu. Od asystentów nie wymaga się nawet wyższego wykształcenia.

Urzędnicy nie mają prawa do faworyzowania dziennikarzy
Rozmowa z Wiktorem Świetlikiem, dyrektorem Centrum Monitoringu Wolności Prasy

W Małopolsce zachodniej nie ma problemu z bezpośrednim kontaktem dziennikarza z burmistrzami, wójtami i prezydentam miast oraz gmin. Jedynie w Wadowicach wielu dziennikarzy nie ma możliwości rozmowy z burmistrz Ewą Filipiak. Czy to jest zgodne z prawem?
Przede wszystkim urząd zobowiązany jest do prowadzenia polityki prasowej, a co za tym idzie, powinien wszystkim dziennikarzom tak samo udzielać informacji. Niestety, w Polsce często zdarza się tak, że dziennikarze zatrudniani są na stanowiskach w urzędzie i z tego powodu są faworyzowani, co działa na szkodę tych, którzy nie mają powiązań z urzędem.

To oznacza, że sytuacja w Wadowicach jest niezgodna z prawem?
Jeśli jest tak, że część dziennikarzy nie jest informowana o tym, co się dzieje, a część dostaje takie informacje od ręki, urząd może łamać dwie ustawy. Jedna mówi o dostępie do informacji publicznej, a drugą jest prawo prasowe.

Co można zrobić?
Przede wszystkim należy pamiętać, że urząd nie może utrudniać pracy dziennikarza, a informacje nie mogą być przekazywane tylko dwóm spośród kilkunastu dziennikarzy. Trzeba żądać informacji.
Rozmawiała Ewelina Sadko

Nasz komentarz
Wśród dziennikarzyjest takie powiedzenie: "O dobrych informacjach urzędy muszą informować, złe sami znajdziemy". Obrażona na media burmistrz traci, bo blokada na informacje nie oznacza, że o urzędzie nie napiszemy. Dziennikarz ma wiele źródeł informacji. Zdziwienie wywołało u mnie zachowanie pani burmistrz, gdy opozycja zaczęła zbierać podpisy pod jej odwołaniem. Szefowa samorządu, ustami swojego rzecznika, odmówiła komentarza. Ma złych doradców, a Wadowice na tym tracą.
Małgorzata Gleń

Co się stało z doradcami w Andrychowie?
Jeszcze pół roku temu Tomasz Żak, burmistrz miasta, zatrudniał dwóch osobistych asystentów i trzech doradców. Obecnie byli doradcy Tomasz Partyka i Agnieszka Perończyk-Adamek zostali zastępcami burmistrza. Andrzej Pietyra, który zajmował się sprawami sportu, odszedł z urzędu, Jan Krzemiński, były doradca ds. controllingu, jest audytorem, a Agnieszka Gierszewska została dyrektorem biura burmistrza (to jedyne takie stanowisko w powiecie).

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

C
Ciekawy
Czy chodzi o to że jakiś czas temu Płaszczyca wygrał w sądzie z wydawcą Gazety Krakowskiej?Zemsta jest rozkoszą bogów.
A
Anka
Wiesz, są ludzie, którzy dla pieniędzy - nawet, jeśli to jest parę groszy - zrobią absolutnie wszystko...
A
Andrea
Dziennikarz Płaszczyca ma także swoją funkcję w Urzędzie w Kalwarii Zebrzydowskiej. Podobną do tej, którą pełni w Wadowicach. Tam też pisze na zamówienie i kąsa gdzie sam chce albo gdzie mu każą. Pomyślec, że kiedyś pracował dla Gazety Krakowskiej!
c
candy
Ta korupcja polityczna Wadowicach ma miejsce od lat. Problemem jest nawet nie to, że pani burmistrz wybiórczo traktuje dziennikarzy, ale to, że oni piszą na zamówienie. Płaszczyca to skrajna patologia dziennikarska wystarczy poczytac jego portal. Brak wiedzy połączony z kompleksami, lizusostwo, brak wychowania, zero etyki i moralności. TO biedactwo powinno zająć się czymś innym.
k
kura
Ona rządzi jak Łukaszenko na Białorusi. Opanowane przez układ wadowicki zostały wszystkie struktury w powiecie wadowickim, pajęczyna jest ogromna, ale w końcu dziennikarze zainteresowali się tym dziadostwem.
Proszę się zainteresować jeszcze wadowickim sądem.
S
Sprzedawczyk
Po co reklamujecie asystenta P. Jego mętne tłumaczenia są skandaliczne. Poczytajcie jego teksty pisane na zamówienie i porównajcie z tym co pisał kiedyś w GK. Coś się temu chłopcu odmieniło nagle z dnia na dzień. Teraz kręci go Grodzka, lewica i Odrozek z piwem. Dopiero jak po wyborach straci pracę to opamięta się co się stało bo już z nim wiele osób po prostu nie rozmawia a inni dziennikarze się z niego śmieją.
s
stanislaw
Witajcie.
Czy ktoś słyszał o konferencji prasowej w ciągu 20 lat "rzecznikowania prasowego" Stanisława Kotarby w UM Wadowice ?
Miłego Poranka tyż Staszek.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska