W Wadowicach nie można już korzystać z pomocy lekarzy z dwóch poradni przyszpitalnych: dermatologicznej i reumatologicznej. Pacjenci z Wadowic są odsyłani do Oświęcimia, Krakowa i Suchej Beskidzkiej. Wszystko dlatego, że nikt nie chce pracować za stawki proponowane przez szpital. Działalność poradni została zawieszona.
Zamykają poradnie
Maria Bochenek z Mucharza, emerytowana nauczycielka, od lat zmaga się z poważną alergią skórną. Od kilku miesięcy próbuje dostać się do specjalisty w Wadowicach, który by ją przebadał. Najpierw wyznaczono jej bardzo odległy termin. Teraz, gdy było blisko do wizyty, w recepcji usłyszała, że nie ma lekarza, bo... się zwolnił z pracy.
- Poradzono mi, żebym pojechała do szpitala w Suchej Beskidzkiej albo do Krakowa. Taki dojazd to jednak dla mnie duży kłopot - wyjaśnia.
Innym wyjściem jest wizyta prywatna. - Ale za nią lekarz bierze minimum 120 złotych. Dla nas, emerytów to zbyt duży wydatek, bo na tej jednej wizycie zazwyczaj się nie kończy - mówi Jacek Wójcik z Wadowic, inny niezadowolony pacjent.
Lekarze odchodzą z pracy
Szpital powiatowy, który jest poważnie zadłużony (zaległości wynoszą ponad 20 mln zł), jest zmuszony szukać oszczędności na wszystkim, a więc nie zaproponuje lekarzom specjalistom wyższych pensji, by zostali.
- Mamy ogromne problemy z wypełnieniem wakatów po lekarzach, którzy zrezygnowali z pracy w naszej przychodni. Nie stać nas, żeby im płacić tyle, co prywatne przychodnie - przyznaje Józef Budka, dyrektor wadowickiego szpitala.
Nie chodzi tylko o pensje. Lekarze chętniej wybierają większe ośrodki, takie jak Kraków, gdzie zawodowo mogą się rozwijać. Wadowiczanie, którzy tam się kształcili, zazwyczaj nie myślą o powrocie.
- Niestety, szpital nie ma im wiele do zaoferowania. Tu nie ma supersprzętów ani zawodowych wyzwań. Problem z brakiem chętnych do pracy może narastać - przyznają lekarze tej lecznicy.
W Wadowicach specjalista w przychodni mógł zarobić na rękę ok. 2,5 tys. zł za kilka godzin w tygodniu. To o 1-2 tys. zł mniej, niż można zarobić na prywatnych praktykach w tym samym mieście.
- To sprawia, że nie jesteśmy konkurencyjni. O ile jeszcze tym razem uda mi się chyba znaleźć reumatologa, o tyle z dermatologiem będzie poważny problem, bo więcej płacą im nawet gabinety kosmetyczne - twierdzi dyrektor Budka.
W Andrychowie od początku roku nie ma poradni kardiologicznej. Do końca poprzedniego kontrakt z NFZ miała prywatna przychodnia, ale z niego zrezygnowała.
Wtedy wadowicki szpital postanowił utworzyć tu zamiejscową poradnię kardiologiczną. Są pomieszczenia i sprzęt, ale brak lekarza gotowego podjąć pracę. Dyrekcja szpitala wielokrotnie zamieszczała ogłoszenia z ofertą zatrudnienia i nikt się nie zgłosił.
Problemy z obsadą są też na oddziale ratunkowym wadowickiego szpitala. - To jest bardzo trudna praca. Kto ma wybór, ten omija tam dyżury - mówi Piotr Zawrotnik, lekarz z Wadowic.
- W Polsce jest około 1,5 raza mniej lekarzy, w przeliczeniu na liczbę pacjentów, niż w innych krajach unijnych - mówi Maciej Niwiński, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. - Znam lekarzy, którzy nawet na jednodniowe dyżury jadą do Anglii, bo to jest bardziej opłacalne - dodaje.