Do zdarzenia doszła na początku września, w biały dzień, na ul. Nadbrzeżnej w Wadowicach. Sprawa wyszła jaw jednak dopiero, gdy filmik, nagrany telefonem komórkowym, przez przypadkowego świadka całego zdarzenia trafił do sieci.
Było widać na nim jak duży pies, mieszaniec, przypominający trochę buldoga i amstafa, ciągnie po ziemi za kark i gryzie w przełyk znacznie mniejszego psiaka, wyprowadzanego na spacer przez właściciela.
Nie pomogła próba interwencji właścicielki małego czworonoga, która nie była w stanie odciągnąć zwierząt od siebie. „Maluch” doznał poważnych obrażeń. Nagranie usunięto już z internetu najprawdopodobniej ze względu na drastyczne sceny, ale jego kopia stała się głównym dowodem w prowadzonym przez policję postępowaniu.
- Ustalono, że pies faktycznie wybiegł z posesji i zaatakował mniejszego psa. Po zdarzeniu wrócił na swój teren - informuje Agnieszka Petek, rzecznik powiatowej komendy policji w Wadowicach. - Prowadzimy postępowanie w tej sprawie, w ciagu kilkunastu dni powinno się ono zakończyć - dodaje.
Właścicielowi agresywnego czworonoga grozić może kara grzywny do 250 zł lub nagana. Dla takiej kwalifikacji czynu nie ma znaczenia czy poszkodowany piesek by przeżył, czy też nie.
- W toku prowadzonego postępowania poinformowano nas, że ten drugi pies zdechł. W takim wypadku właściciel ma prawo do wystąpienia do sądu na drodze cywilno - prawnej o odszkodowanie od osoby, która nie upilnowała swojego psa - wyjaśnia rzeczniczka policji.
Obecnie trwają w tej sprawie przesłuchania kolejnych świadków. Nieoficjalnie mówi się, że agresywny zwierzak już wcześniej był zagrożeniem dla okolicznych mieszkańców i przechodniów oraz, że wielokrotnie zgłaszano ten problem policji.
Stryszów. Bernardyn, pupil rodziny pogryzł 6-latkę
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
WIDEO: Poważny program
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto