Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wadowice. Prokuratura bada rozliczenia po kampanii wyborczej

Robert Szkutnik
Robert Szkutnik
Gazeta Krakowska ma dokumenty dotyczące wpłat dla komitetu burmistrza.Mateusz Klinowski i pełnomocnik Wolnych Wadowic twierdzą, że nie złamali prawa.
Gazeta Krakowska ma dokumenty dotyczące wpłat dla komitetu burmistrza.Mateusz Klinowski i pełnomocnik Wolnych Wadowic twierdzą, że nie złamali prawa. Robert Szkutnik
Jeden z wadowickich blogerów zawiadomił prokuraturę o rzekomych nieprawidłowościach podczas ostatniej kampanii wyborczej na burmistrza Wadowic. Chce żeby prokuratura przyjrzała się dziwnym, jego zdaniem, wpłatom na komitet Wolne Wadowice, który finansował kampanię kandydata, a obecnego burmistrza, Mateusza Klinowskiego. Jak wynika z dokumentów, do których dotarła Gazeta Krakowska, wpłacano gotówką oraz z konta firmy, a najwięcej pieniędzy dali ludzie nie mieszkający w gminie Wadowice.

Gęstnieje atmosfera wokół rozliczenia kampanii wyborczej burmistrza Mateusza Klinowskiego. Jeden z wadowickich blogerów w sprawie dziwnych, jego zdaniem, wpłat na Komitet Wyborczy Wolne Wadowice wspierający ówczesnego kandydata do fotela burmistrza Mateusza Klinowskiego złożył zawiadomienie do prokuratury.

Prokuratura sprawdza
Fakt złożenia 28 maja zawiadomienia potwierdza Jerzy Utrata, prokurator rejonowy w Wadowicach.
- Sprawdzamy, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa z art. 506 p. 6 Ustawy Kodeks Wyborczy. Chodzi o to, że pieniądze na kampanię mogą wpłacać tylko osoby fizyczne, a nie firmy, i muszą to zrobić w określony sposób - mówi szef prokuratury. Dodaje, że zawiadomienie obejmuje cztery osoby.

Sprawa ta bulwersuje mieszkańców, bo obecny burmistrz deklarował, że pieniądze na kampanię wyborczą ma odłożone, a wszelkie jego działania będą przejrzyste. Szczególnie te dotyczące finansów.

Jesienią ubiegłego roku Mateusz Klinowski był liderem KWW Wolne Wadowice i kandydatem na burmistrza Wadowic oraz do rady miejskiej. Oprócz niego o mandat radnego ubiegało się jeszcze 20 osób. Jak wynika z dokumentów, które w Państwowej Komisji Wyborczej złożyła Zofia Siłkowska, pełnomocnik komitetu, to właśnie kandydaci do rady, w tym Mateusz Klinowski, stanowią większość grupy wpłacających na kampanię. Kandydaci na radnych w ten sposób finansowali swoją kampanię. Ich wpłaty nie przekraczały kwoty tysiąca złotych. Sam Klinowski na kampanię wyborczą do rady i na burmistrza wpłacił 500 zł.

Ale co ciekawe, największą pozycję we wpłatach na kampanię stanowią datki kilku osób, które nie kandydowały do Rady Miejskiej w Wadowicach. Bez ich pieniędzy nie udałoby się komitetowi przeprowadzić tak dużej kampanii w całej gminie.

Wpłaty spoza Wadowic
Są wśród nich przedsiębiorcy i osoby, które nie mieszkają w gminie Wadowice. W sumie na kampanię komitetu burmistrza 30 osób wpłaciło 27 899,37 złotych, z czego aż 18 tysięcy złotych to wpłaty osób z Dobczyc, Myślachowic i Wieprza.
Największa wpłata na kampanię komitetu burmistrza to 10 tys. złotych, które przekazała Maria Głuch z Myślachowic koło Trzebini. Jak się okazuje, to młoda studentka. Drugą pozycję, 5 tys. złotych, stanowi wpłata Łukasza Markiewicza z Wieprza. Trzecim dużym sponsorem kampanii burmistrza Klinowskiego był prawdopodobnie właściciel galerii handlowej "Jan" w Wadowicach. Jan Burkat z Dobczyc wpłacił na komitet Klinowskiego 3 tys. złotych. Wśród osób wpłacających pieniądze była również Zofia Filek, prowadząca przedsiębiorstwo Filex w Kleczy Dolnej.

O tym, że właściciel "Jana" może mieć interes w tym, żeby mieć w kieszeni burmistrza, przekonany jest bloger, który złożył doniesienie do prokuratury. - Chodzi tu o to, żeby w mieście zapanowała stagnacja, a nie konkurencja na rynku sklepów. Podejrzewam, że pieniądze przeszły przez podstawione słupy. No bo jaki interes w zmianie władzy w Wadowicach może mieć ktoś spod Trzebini czy z Dobczyc - mówi bloger.

Zapytany o komentarz Jan Burkat powiedział, że przed wyborami nie znał Klinowskiego, do polityki się nie wtrąca i pieniędzy na jego komitet nie wpłacał. - Ja tego nie robiłem - mówi Jan Burkat. Dodaje, że jego pracownicy nawet wzywali policję, gdy doszło do roznoszenia ulotek przed sklepem.

Z kolei Zofia Siłkowska twierdzi, że przedsiębiorca pieniądze wpłacał, ale jako osoba fizyczna. Tymczasem z dokumentów wynika, że przelewu dokonano z firmowego konta firmy Jan.

Po drugie - mieszkaniec sąsiedniej gminy, którego mało kto we wsi zna - Łukasz Markiewicz wpłacił na rzecz komitetu pieniądze opisane w dokumentach jako wpłata gotówkowa.

- Niedozwolone są darowizny od firm i wpłaty gotówkowe. Te regulacje mają charakter antykorupcyjny. Jeśli zdarzą się takie wpłaty, nie powinny być wykorzystane na kampanię, tylko zwrócone wpłacającemu - wyjaśnia Jan Niedośpiał z Fundacji Instytutu Myśli Obywatelskiej im. Stańczyka z siedzibą w Krakowie, która zajmuje się problematyką wyborów. Dodaje, że podmiotów gospodarczych można tworzyć wiele. Gdyby każdy z nich mógł wpłacać, łatwo można by obejść limity wpłat i np. uzależnić polityka od jednej osoby, finansującej mu kampanię. To z kolei mogłoby wpłynąć na to, czy sprawując funkcję publiczną, faktycznie reprezentowałby swoich wyborców. Z kolei przy wpłatach gotówkowych trudno śledzić przepływ pieniędzy.

Co zrobi komisarz?
Zdaniem Mateusza Klinowskiego nie ma nic dziwnego w tym, że przedsiębiorca wpłacił pieniądze. - Z tego, co mi wiadomo, wbrew pana sugestiom, kampania wyborcza została rozliczona prawidłowo - odpisał burmistrz.

Zofia Siłkowska powiedziała nam, że złożyła pełne rozliczenie i jest ono prawidłowe. Czekam na to, co zrobi komisarz wyborczy - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska