Sylwestra Wardęgę mocno zirytowały wyjaśnienia policji po jego zatrzymaniu na Małopolskim Dworcu Autobusowym w Krakowie. Film z tej akcji, zakończonej skuciem Wardęgi w kajdanki, bije rekordy popularności w internecie. Jego zdaniem znaki drogowe przy MDA są źle ustawione. Wardęga ma też zastrzeżenia do interwencji policji. W filmie powołał się na nasz artykuł z 2013 r. o dworcowej „pułapce”. Według władz MDA oznakowanie było konsultowane ze służbami i jest odpowiednie. Policja nie ma sobie nic do zarzucenia i rozważa wystąpienie na drogę prawną wobec Wardęgi: w związku z naruszeniem dobrego imienia policjantów.
Źródło:www.youtube.com
- Wystarczy postawić szlaban i ochroniarzowi, który na dworcu zajmuje się teraz wyskakiwaniem przed maskę samochodu z okrzykiem: „Karna opłata w wysokości 80 zł”, wręczyć pilota. Jak ochroniarz wciśnie guziczek, to szlaban się otworzy i autobus wjedzie - sugeruje Sylwester Wardęga. - Jak przyjedzie nieuprawnione auto, to ochroniarz nie wciśnie guziczka i nikt nie będzie musiał płacić. Pytanie, czy władzom dworca takie rozwiązanie się opłaci.
Gwiazdor internetu spiera się z policją: wcale nie chciałem uciekać [WIDEO]
Z MDA otrzymaliśmy odpowiedź, że średnia liczba autokarów wjeżdżających i wyjeżdżających z dworca MDA w Krakowie to ok. 100 na godzinę (w godzinach szczytu to znacznie więcej). Jest najwyższa w Europie. - Założenie szlabanu uniemożliwiłoby funkcjonowanie dworca i utrzymanie płynnego ruchu autokarów - zaznacza prezes MDA Marcin Fall.
Przypomnijmy, do zdarzenia doszło pod koniec listopada, a film został opublikowany we wtorek. Wardęga tłumaczy, że miał odebrać koleżankę z Galerii Krakowskiej i omyłkowo wjechał na dolną płytę MDA, nie zauważając znaku zakazu wjazdu. Od ochroniarza usłyszał, że musi zapłacić karę - 85 zł. Wardęga nie zapłacił, wydało mu się to absurdalne. Ochroniarz wezwał policję. Funkcjonariusze wystawili mandat w wysokości 100 złotych i pięć punktów karnych. Wardęga odmówił przyjęcia mandatu, co skończyło się wypisaniem wezwania do sądu. Kiedy policjant poszedł spisywać wezwanie, Wardęga wyszedł z auta. Tłumaczy to tym, że ktoś chciał sobie zrobić z nim zdjęcie. Później na filmie można zobaczyć, jak funkcjonariusze biorą Wardęgę pod ręce i prowadzą w kierunku radiowozu. Widać, że gwiazdor internetu się opiera. Skończyło się na powaleniu go na ziemię i skuciu rąk kajdankami.
- Moim zdaniem policja nie zastosował adekwatnych do sytuacji środków przymusu bezpośredniego - uważa Wardęga. - Jeśli złamałem prawo, niech robią swoje, skują w kajdanki, jeśli stawiam opór. Ale nie rozumiem tego duszenia. Gdy policjant leżał na mnie, mówię mu że odpływam, że mnie dusi, a on mówi do drugiego policjanta: „Adrian, zapiąłeś?”.
Rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie mł. insp. Sebastian Gleń podaje, że do zdarzenia doszło 26 listopada 2016 roku i do dziś sam zainteresowany nie wnosił zażalenia, skargi czy jakichkolwiek uwag pod adresem policjantów.
Gleń wcześniej zaznaczył, że kierowca i pasażerowie podczas kontroli bez zgody policjantów nie mogą opuszczać pojazdu. Wyjaśnił, że „funkcjonariusze zastosowali środki przymusu bezpośredniego, ponieważ pan Wardęga jest znany z ucieczek podczas policyjnych kontroli”. Wardęga komentuje: - Tłumaczenia policji, że musieli mnie skuć, bo jestem znany z tego, że lubię uciekać, do mnie nie trafiają. Przecież mieli moje dokumenty, przecież przed nimi stało moje auto. Miałbym zostawić im samochód pełny sprzętu filmowego (jechaliśmy właśnie na nagranie) w prezencie?
Wardęga wyjaśnia też, że nie sugerował się naszym artykułem z 2013 r. Przekonuje, że dotarł do niego i wykorzystał w filmie już po całym zdarzeniu.
Wczoraj po południu opublikował kolejny film, w którym odnosi się do kontrowersji związanych ze zdarzeniem.