Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Watykan: Księża, lepiej przygotowujcie swoje kazania. Czyli o tym, jak nie zanudzić wiernych

Marta Paluch
Ks. Jacek Stryczek często wykorzystuje swój laptop na kazaniach w krakowskim kościele św. Józefa. - Dla mnie to nie żadna rewelacja, tylko normalne narzędzie pracy, np. do prezentacji - podkreśla.
Ks. Jacek Stryczek często wykorzystuje swój laptop na kazaniach w krakowskim kościele św. Józefa. - Dla mnie to nie żadna rewelacja, tylko normalne narzędzie pracy, np. do prezentacji - podkreśla. fot grzegorz jakubowski/polskapresse
Do papieża dotarły słuchy, że niektóre homilie są złej jakości. Postanowił, że to musi się zmienić. W Małopolsce mamy sporo księży, którzy i bez dokumentów watykańskich potrafią przyciągnąć.

Watykan wydał w mijającym tygodniu liczący ponad sto stron dokument, w którym zaleca księżom, jak mają mówić kazania. Kładzie nacisk na to, by kapłani byli do nich przygotowani i nie przynudzali. Zaleca też, jak to zrobić. Skąd takie zalecenia?

- To by wskazywało, że dotarły tam wiadomości, że homilie nie są najwyższych lotów - mówi ks. dr Wiesław Przyczyna, przewodniczący Stowarzyszenia Homiletów Polskich, wykładowca na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie.

Po pierwsze: myśleć
Ks. Przyczyna przyznaje, że sam, jako zwykły wierny, nieraz wynudził się na kazaniu. Choć były i takie, z których wychodził zachwycony.

Tak czy inaczej, zarówno watykański dokument, jak i nasz krakowski specjalista podkreśla, że pewnych zasad trzeba się trzymać. Po pierwsze: ksiądz musi dobrze pomyśleć, zanim zacznie mówić kazanie.

- Watykański dokument mocny akcent kładzie na przygotowanie homilii. Chodzi o to, żeby ksiądz nie szedł na ambonę z marszu - tłumaczy ks. Przyczyna.

Ma poświęcić "wystarczającą ilość czasu" na przygotowanie". - A w razie, gdyby miał inne obowiązki, ma je odłożyć na bok. Jak podkreśla papież Franciszek, niedzielne kazanie jest najważniejsze - opowiada ks. Przyczyna.

Emocje muszą być
Ile czasu trzeba poświęcić? Ks. Marian Mucha, proboszcz w sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach w Zakopanem, znany z ciekawych, przyciągających ludzi homilii, podkreśla, że czasem musi myśleć już od niedzieli. - Szukam, czytam komentarze biblijne. Zdarza się, że długo nic do głowy nie przychodzi. A kiedy indziej - olśnienie, grom z jasnego nieba - śmieje się.

Jego sposób na udane kazanie to mówić tak, by człowiek coś na tym kazaniu przeżył.

- Dlatego nie potrafię powiedzieć, czy ma być długie czy krótkie - ocenia. Znany jest z emocjonalnych homilii, np. podczas pożegnania himalaisty Macieja Berbeki albo po katastrofie smoleńskiej.

Ks. Michał Heller, wybitny kosmolog i kaznodzieja, przyznał, że nigdy nie odważył się wyjść na ambonę bez przygotowania. Może dlatego jego kazania w kościele św. Maksymiliana, pełne odwołań do nauki, gromadzą w Tarnowie tłumy. - Myślę o nich już na kilka dni przedtem. Przy okazji spacerów, w wolnych chwilach, pozwalałem myśli błąkać się po temacie. Potem biorę kartkę A4 i piszę - mówił na spotkaniu z czytelnikami swojej książki z kazaniami "10.30 u św. Maksymiliana".

10 minut to podstawa
Według homiletów, optymalne kazanie nie powinno być zbyt długie - maksymalnie 12 minut. - Przyjmujemy, że jeśli msza trwa godzinę, to 10 minut, czyli 1/6 mszy wystarczy - mówi ks. Przyczyna.

Te wskazania, jeszcze przed watykańskimi dokumentami, wprowadziło w życie wielu księży. Na przykład proboszcz parafii Wszystkich Świętych w Krakowie ks. Marek Głownia wprowadził zasadę: ile stopni w kościele, tyle minut kazania.

- Chodzi o to, by wiernym stworzyć w miarę komfortowe warunki - uśmiecha się ksiądz Głownia. Średnie kazanie w jego kościele, w zimie, trwa 7 minut. Ale i w lecie nie są one zbyt długie.

Inny kaznodzieja, ks. Jacek Stryczek, stawia na nowoczesność. Nie boi się używać rzutników, rekwizytów, takich jak laptop czy rower eliptyczny (jeżdżąc na nim podczas kazania w Środę Popielcową, tłumaczył ideę konieczności regularnego ćwiczenia się w czasie Wielkiego Postu).

- Dla mnie to są normalne narzędzia pracy. Kazania mają być przede wszystkim motywacją, a takie elementy po prostu wzmacniają przekaz. Poza tym, używanie rekwizytów ma swoją długą tradycję - Jezus posmarował ślepcowi oczy błotem, a przecież mógł to zrobić bez błota, prawda? - pyta ks. Stryczek.
Pozostawić niedosyt

Jak podkreśla ks. Przyczyna, watykańskie zalecenia nie są dla niego nowe. Ale warto je niektórym przypomnieć.
- Na przykład to, że dziś podczas kazania nie ma miejsca na krasomówstwo, bo to sztuczne. Naturalny język najlepiej się sprawdza. Tak jak mawiał św. Augustyn: Karmię was tym, czym żyję - ocenia homiletyk. I nieważne, czy będzie mówił krócej czy dłużej. - Najważniejsze, żeby mówił interesująco. Żeby, gdy schodzi z ambony, pozostawiał niedosyt - kwituje ksiądz Przyczyna.

***
Jak mówić, by nie nudzić

Nie przedłużać
Sugestie: 8-12 minut to homilia optymalna. Stosować krótkie zdania, dużo czasowników, mało przymiotników.
Unikać specjalistycznego żargonu teologicznego.
Słów: egzegeza, egzystencjalizm, herezjarcha nie używać lub od razu je tłumaczyć. Lepiej też powiedzieć zbawienie zamiast odkupienie, ewangelia zamiast dobra nowina. Te drugie terminy są bowiem dwuznaczne: odkupienie może dotyczyć pieniędzy, a dobrą nowiną dla różnych ludzi mogą być najróżniejsze sprawy.
Poruszyć
Używać języka i przykładów, które trafią do naszej grupy parafian. Mówić o ich realnych problemach. Inaczej się mówi do więźniów, inaczej do emerytów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska