Fachowy miernik do badania zawilgocenia opału dostarczono do Wieliczki wczoraj. Natomiast umowa z firmą, która będzie badać próbki popiołu z palenisk ma zostać podpisana najdalej za tydzień. Oznacza to, że zapowiadany od kilku miesięcy projekt wreszcie rusza. Z poślizgiem, bo specjalistyczne urządzenia pomocne w walce ze smogiem miały być w mieście jeszcze w grudniu ub. roku.
Wieliccy strażnicy miejscy (dwie osoby) są już po szkoleniach dotyczących obsługi nowych urządzeń. - Kontrole pieców z wykorzystaniem specjalistycznego sprzętu rozpoczną się od lutego. Będą prowadzić je dwa patrole złożone z miejskich strażników oraz pracowników Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta - zapowiada Kazimierz Hankus, komendant Straży Miejskiej w Wieliczce.
Dodaje, że sprawdzanie będzie odbywać się nie tylko tak jak dotychczas, a więc głównie po zgłoszeniach od mieszkańców, że z danych kominów wydobywa się „bury” dym, ale systemowo. - Patrole będą obserwować sytuację w terenie i reagować, gdy pojawi się podejrzenie spalania odpadów - zaznacza szef SM.
Popiół pobrany z palenisk, gdzie zachodzi podejrzenie, że spalane są szkodliwe odpady (a właściciel budynku wypiera się tego) będzie potem badany w laboratorium. Pozwoli to jasno określić, co płonęło w danym piecu nawet kilka tygodni wcześniej, nim go skontrolowano. Wielickie zaplombowane specjalistyczne próbówki z popiołem będą wysłane do Jastrzębia Zdroju, gdzie takie badania można wykonać za 650 zł (w Krakowie analiza jednej próbki kosztuje ok. 1000 zł).
A drugie urządzenie pozwoli szybko sprawdzić, czy nie przekroczono normy wilgotności - zgodnie z uchwałą sejmiku, w Małopolsce wynosi ona do 20 proc. - spalanych w piecach mułów i flotów węglowych oraz drewna i biomasy.
Pyłomierze, których w gminie Wieliczka jest kilkanaście pokazują, że w tym rejonie smog jest zazwyczaj jeszcze większy niż w Krakowie. W Wieliczce i okolicy sprawdzono w tym sezonie grzewczym w sumie ok. 200 palenisk.
- Tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni przeprowadziliśmy 57 takich kontroli. Różnego typu nieprawidłowości jest sporo. Pojawiły się one w około 30 procentach budynków, które sprawdziliśmy tej zimy - podaje Kazimierz Hankus.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Jedziesz na ferie? Niewiedza może Cię drogo kosztować
