Ogromny konwój złożony z kilkuset zdezelowanych furgonetek i samochodów osobowych opuścił w końcu ukraińskie miasto Mariupol.
Ci, którzy przeżyli, uciekli do pobliskich miast i opowiadali o wstrząsających scenach w oblężonym mieście, które znajduje się w większości pod kontrolą Rosji.
Wielu z tych, którzy przybyli do kontrolowanego przez Ukrainę miasta Zaporoża, mówili, że wyjechali w nocy, obierając „tajne objazdy”, aby uniknąć rosyjskich punktów kontrolnych.
Opowiadali o przerażającym strachu, żyjąc w ciągłej obawie, że runą na nich rakiety lub bomby, o pospiesznie pochowanych członkach rodziny, których pozostawili, i o tym, co dla wielu było trudną decyzją, by w końcu uciec.
- Ledwo nam się udało, było wśród nas wielu starszych ludzi – mówił Reuterowi 74-letni Nikołaj Pawło, który tygodniami ukrywał się w swojej piwnicy ze skromnymi zapasami jedzenia. - Wyjazd był przerażający. Ale warto było - dodał.
Inna mieszkanka, 63-letnia Iryna Petrenko, czekała w mieście na śmierć swojej 92-letniej matki, którą się opiekowała.
- Pochowaliśmy ją obok jej domu – powiedziała Reuterowi.
Rosja kontroluje teraz większość strategicznego miasta portowego, podczas gdy trwają zaciekłe walki o kontrolę nad fabryką stali Azowstal, w której od tygodni uwięziono niezliczoną liczbę żołnierzy, cywilów i zabitych.
