https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielki spór wokół najdłużej prowadzonej inwestycji w Małopolsce

Robert Szkutnik
Wielki spór wokół najdłużej prowadzonej inwestycji w Małopolsce
Wielki spór wokół najdłużej prowadzonej inwestycji w Małopolsce Robert Szkutnik
Rządowy projekt reformy gospodarki wodnej wywołał ogromne emocje i niezadowolenie w gminach położonych nad powstającym zbiornikiem wodnym Świnna Poręba. Przez niego samorządy nie mogą zabrać się za zagospodarowanie terenów, bo Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie, powołując się na wytyczne z Warszawy, nie chce oddać im gruntów skarbu państwa.

- Mamy uchwalony plan zagospodarowania przestrzennego. Przychodzą inwestorzy zainteresowani budowaniem: przystani, obiektów gastronomii, biwaków, ale nic nie można robić, bo nam RZGW nie chce oddać ziemi - denerwuje się Wacław Wądolny, wójt gminy Mucharz.

Z kolei wójt gminy Stryszów dodaje: - Jak się nie uda porozumieć, to będziemy protestować. A nawet zablokujemy drogę do dworu w Dąbrówce, którego nie chce nam oficjalnie przekazać. On jest nasz i część gruntów wokół niego także - mówi oburzony Jan Wacławski.

Szef inwestycji w Świnnej Porębie Stefan Sawicki, z-ca dyr. RZGW w Krakowie mówi, że wójtowie mają swoje cele, a on swoje. Będzie się starał z samorządami dogadać, ale obecnie jest procedowana ustawa prawo wodne i zwracanie ziemi zostało wstrzymane. -Przewidziano, że  będziemy mogli zarabiać pieniądze na nasze cele statutowe. Ziemię będziemy dzierżawić w drodze przetargów - podkreśla Sawicki.

Jeżeli RZGW nie odda ziemi, to przepadną wszystkie plany gmin na zagospodarowanie terenu jeziora.
Konsultacje społeczne nad projektem ustawy Prawo wodne zakończyły się i teraz pracują nad nim eksperci i prawnicy. Projekt zakłada, że likwidacji ulegnie siedem Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej (RZGW) i osiem Urzędów Żeglugi Śródlądowej (UŻŚ) i powoła się w to miejsce sześć Urzędów Gospodarki Wodnej oraz dwa Zarządy Dorzeczy.

Rzeki do tej pory utrzymywane przez RZGW z pieniędzy budżetu państwa zostaną w większości przekazane w zarząd samorządom.
Ustawa powołuje dodatkowo dwa zupełnie nowe twory administracyjne, osoby prawne skarbu państwa o nazwie Zarządy Dorzecza. Mają to być: Zarząd Dorzecza Odry i Zarząd Dorzecza Wisły. Nowe jednostki administracyjne mają prowadzić działalność gospodarczą i z tej działalności, wspierane różnymi dotacjami i projektami finansowymi, utrzymywać będą największe rzeki wraz z ich infrastrukturą, a przede wszystkim z wałami przeciwpowodziowymi przejętymi na mocy nowej ustawy od samorządów.

Chociaż do uchwalenia ustawy jeszcze daleko, już komplikuje ona życie samorządom wokół przyszłego Jeziora Mucharskiego.
Inwestor budowy zbiornika wodnego w Świnnej Porębie, RZGW w Krakowie nie chce teraz przekazać gminie Stryszów odtworzonego zgodnie z umową dworu w Dąbrówce.

- Ten budynek miał być  nie tylko naszym centrum kultury i muzeum, gdzie pokazalibyśmy między innymi znaleziska archeologiczne, które wydobyto z terenu przeznaczonego do zalania, to jest główny obiekt planowanego Centrum Rekreacji i Wypoczynku Dąbrówka - mówi Jan Wacławski, wójt gminy Stryszów.

Wokół miały być m.in. plaże, kąpielisko, amfiteatr.
W podobnej sytuacji znalazły się gmina Zembrzyce i gmina Mucharz. W tej pierwszej miało powstać Centrum Rekreacji i Wypoczynku Nad  Paleczką, a w drugiej gminie podobne centrum o nazwie Jaszczurówka.

- Do 14  maja mamy złożyć u marszałka województwa umowę na wykonanie projektów techniczno-budowlanych tych centrów. Stamtąd dostaniemy dotację na ich wykonanie w wysokości 1 mln zł. Ale żeby coś robić, to musimy mieć zgodę RZGW na wejście w teren albo być właścicielem tych terenów, a tymczasem RZGW, które jeszcze niedawno deklarowało, że ziemię nam odda, oddać jej nie chce - denerwuje się Wacław Wądolny, wójt gminy Mucharz.

To stawia pod znakiem zapytania całość inwestycji.

Stefan Sawicki, z-ca dyrektora RZGW w Krakowie, twierdzi, że atmosfera wokół inwestycji jest nerwowa, bo zbliża się ona do końca, a wójtowie chcą wyciągnąć z "zapory", co się da. Podkreśla, że głównym celem jest budowa zbiornika, który ma zabezpieczać przed powodzią. Nie może więc być tak, że w strefie ochronnej zbiornika każdy mieszkaniec będzie robił, co mu się podoba.

Z niecierpliwością czeka na nową ustawę. Obecnie RZGW w 100 proc. jest finansowane z budżetu państwa, a po nowelizacji RZGW będzie mogło robić interesy  na ziemi skarbu państwa, którą ma wokół zapory. Nawet budować hotele czy prowadzić gastronomię. - Będzie prowadzona gospodarka np. przy korytach rzek m.in. poprzez wycinanie samosiejek i można będzie na tym zarabiać. Myślę, że elektrownia wodna też zostanie w naszym zarządzie. A samorządy będą mogły stawać do przetargu na dzierżawę ziemi na takich samych warunkach jak inni przedsiębiorcy. Wygra lepszy - mówi dyrektor Stefan Sawicki.

Pomysłami RZGW mieszkańcy okolicy są załamani. A wójtowie zapowiadają, że nie poddadzą się bez walki. - Niech gospodarzą. My też mamy ziemię i drogi, np. do dworu w Dąbrówce prowadzi nasza droga. Jak się uprzemy, RZGW do swoich gruntów nie dojedzie - mówi Jan Wacławski, wójt Stryszowa.

Rozmowa z Andrzejem Kramarczykiem ze Stryszowa, prezesem Lotto Aquila, trenerem kadry olimpijskiej BMX

Podobno stanowisko RZGW dotyczące gruntów skomplikowało także sprawę budowy toru olimpijskiego do BMX w Stryszowie?
Tak. Już  uzgodniłem z wójtem Wacławskim, gdzie ten tor powstanie, co więcej,  znalazłem źródło finansowania tego projektu. Byłem między innymi u ministra sportu Andrzeja Biernata i obiecał nam pomoc, zapewniając że pieniądze na taką budowę w ministerstwie są. Co więcej, funkcjonuje także program zagospodarowania akwenów wodnych, poprzez który także można liczyć na pomoc. Byłaby to niepowtarzalna szansa na rozwój tej olimpijskiej dyscypliny sportu. Teraz na treningi na torze BMX-owym jeździmy do Bratysławy albo do Nowej Soli, pokonując łącznie około 800 kilometrów.

Wcześniejsze zapewnienia samorządu były inne?
W zasadzie czekaliśmy tylko na zielone światło od RZGW, aby oddano ziemię, co wcześniej obiecywano, by można było zacząć budowę. Niestety, RZGW, który na czas budowy otrzymał we władanie teren, nie chce go oddać, mając swoje plany na zagospodarowanie tych działek. Dochodzi tutaj zatem do paradoksu, podczas którego są pieniądze na budowę, ale nie można odzyskać terenów. Miejmy jednak nadzieję, że uda się jakoś dogadać.

Co dalej z inwestycją?
Ja nie załamuję rąk. Jadę do Warszawy na rozmowy z ministrem środowiska i będę go przekonywał, żeby chociaż ten grunt pod tor zwolnił z władania  skarbu państwa. Bardzo się tej rozmowy obawiam, bo wiem, że niedawno byli w ministerstwie wójtowie gmin leżących nad Jeziorem Mucharskim i niewiele, poza obietnicami uzyskali. Całe to zamieszanie jest przez projekt tej nowej ustawy o Prawie wodnym. Cała sprawa dziwi mnie tym bardziej, że działka, na której chcemy budować, leży we wsi Stryszów, a do zbiornika Świnna jest stąd daleko. To nie jest tak jak z dworem w Dąbrówce, skąd można by było zejść bezpośrednio nad wodę.

A jeśli minister powie nie?
W zapasie mam inny plan. Po prostu tor zbuduję na prywatnych gruntach. Nie wiem tylko, czy  będzie to tor olimpijski z wysokimi wieżami startowymi do szybkiej jazdy i skoków. Wszystko zależy, gdzie to będzie i czy znów nie będzie jakichś  przeszkód. Gorzej z innymi, co mieli plany związane z inwestowaniem nad jeziorem.
 





Budowa zbiornika wodnego Świnna Poręba  jest jedną z najdłużej prowadzonych inwestycji w kraju - trwa od 1986 roku.
Zbyt małe pieniądze z budżetu państwa przeznaczane na jej realizację nie pozwoliły na dotrzymanie kolejnych terminów ukończenia budowy w latach: 1996, 2006 oraz 2010 r. Wszystko wskazuje na to, że 2015 r. też jest nierealny.
Jednak RZGW twierdzi, że inwestycja będzie gotowa w tym roku, pod warunkiem że nie zabraknie na nią pieniędzy. Pieniędzy jednak brakuje i to dużo, bo 70 mln zł. Na dokończenie budowy jest trochę ponad 80 mln zł.  Zbiornik ma mieć pojemność 161 mln m sześc. i maksymalną powierzchnię 1 tys. 35 ha. Będzie ciągnął się na 11 kilometrach.
Na mocy nowego prawa - o ile zostanie przyjęte w takim kształcie, jak wynika z projektu ustawy - pod kuratelę marszałków przejdzie 20 tys. km rzek, które dotąd były w administracji RZGW. Zatem marszałkom dodane zostaną zadania bez żadnych dodatkowych etatów do obsługi. Na razie nie ma wykazu rzek przekazywanych poszczególnym marszałkom oraz założeń dotyczących dalszego losu obiektów hydrotechnicznych na rzekach przekazanych marszałkom. Nie wiadomo  też, kto komu i za co ma płacić. Wiadomo natomiast, że za korzystanie z wód trzeba będzie płacić. Jednym z punktów reformy jest hasło "jedna rzeka, jeden gospodarz".

 

Źródło: Gazeta Krakowska

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
kondos
W Łomiankach JARTOM ma okazję, to hala, cały kompleks magazynowy - to przykłady takich nieruchomości które przyniosą zyski, mają sens, ale wiadomo - znalezienie klienta na coś takiego proste nie jest.
k
krk
No i chciałoby się tu teraz powiedzieć "a nie mówiłem.." Wykonawcę teraz bym ścignął tak, żeby następnym razem odechciało mu się kombinowania, raz na zawsze. I wpisać go na czarną listę i dziękuję.
m
mucharz
Wykonawca został wyrzucony z tej budowy...
n
nie_zalewany
Czyli hałas o chęć szybkiej ustawki na państwowych gruntach. Jeżeli RZGW ma zabezpieczać nas przed powodziami dużych rzek, to lepiej by były na to pieniądze, a oddawanie bardzo atrakcyjnych terenów gminom, gdy równocześnie brakuje im środków na ochronę przeciwpowodziową, brzmi jest nonsens.
N
Nadskawianin
Oczywiście to wszystko prawda i zgadzam się z tym. Jednak po co było przez tyle lat opowiadać bajki, snuć wizje i opowiadać miejscowym, że gdy skończy się wreszcie rozpieprzanie naturalnego przełomu Skawy, życie wszystkich odmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Że też pan Sawicki ani razu nie zająknął się kiedy spotykał się z wójtami gmin - a to przy okazji otwarcia linii kolejowej, a to przy okazji otwarcia ośrodka zarybieniowego. Osobiście zawsze byłem sceptykiem wobec tych wszystkich cukierkowych wizji, ale to klasyczny przykład "wydymania" na ostatnią chwilę. Nie wiem czy koncepcja gmin miała i ma jakiekolwiek szanse na realizację, ale wreszcie ktoś starał się pomyśleć o zagospodarowaniu terenów nad zalewem w sposób kompleksowy i skoordynowany, by nie powtórzyć dziadostwa jakie jest nad Jeziorem Żywieckim. Tymczasem ktoś inny postanowił spić całą śmietankę. Jestem bardzo ciekawy dalszego rozwoju tego tematu i w ogóle zakończenia inwestycji jako takiej, zwłaszcza w kontekście osuwisk w Dąbrówce i drogi przez Zagórze.
m
mieszkaniec
Jak   Wacławski sprzeda nasz Dwór w Dąbrówce, to sie go w drodze referendum  odwoła .Miarka goryczy by sie przebrała...Narobimy smrodu na całą gmine,a teraz patrzemy na ręce wójtowi i jego świcie.
k
krk
A ja chciałbym rozwinąć tutaj poruszoną przez "Nadskawianina" kwestię zabezpieczania osuwisk. . Sugeruję  Panu Redaktorowi przyjrzeć się bliżej tej sprawie.  Szczególnie osuwisku w gminie Mucharz- jak to zwykle bywa, została wybrana firma najtańsza, która zamieniła technologię zabezpieczeń, oczywiście na "tańszą", przez co wystąpiły b. duże kłopoty z wykonaniem prac zabezpieczających (nie mówiąc już o ich jakości a jest to przecież bardzo odpowiedzialne zadanie), przekroczone zostały terminy (ciekawe czy są naliczane kary??!!). Proszę więc, żeby ten który wydaje pieniądze na tę i podobne inwestycje osuwiskowe rozważniej wybierał Wykonawców i pilnował tego czego wymaga PROJEKT - bo wg niego włąsnie robi się kosztorys i rezerwuje odpowiednie środki - dlaczego więc Zamawiający płaci za coś co nie jest przedmiotem Zamówienia???. W zasadzie można się teraz przyjrzeć kwestii "gospodarności" : są środki przeznaczone na jakąś inwestycję- wybiera się tego który oferuje że zrobi najtaniej- po czym ten zamienia zaprojektowane prace -robi się problem na budowie, przekroczone zostają terminy  i wszystko wychodzi w zasadzie na minus...Gdzie tu oszczędność chyba tylko w rękach "najtańszych" wybieranych wykonawców...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska