Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wierietielny: Wątpię, aby Justyna poprosiła mnie o radę

Przemek Franczak z Soczi
Aleksandr Wierietielny w Soczi.
Aleksandr Wierietielny w Soczi. fot. Paweł Relikowski
Trener Justyny Kowalczyk, Aleksander Wierietielny, nie rozmawiał z dziennikarzami w czasie igrzysk. W sobotę wreszcie się zgodził.

Pański wywiad, że przechodzi Pan na emeryturę, narobił w Polsce szumu.
Szukanie sensacji. Nie wiem, może kiedyś coś takiego powiedziałem. Ale na pewno nie mówiłem tego na igrzyskach, tutaj z nikim nie rozmawiałem.

Chce Pan pracować dalej?
To będzie zależało od Justyny.

A jest Pan gotów dalej pracować?
Jeszcze nie wiem, co ona powie.

Podobno decyzję macie podjąć wspólnie, podczas zawodów w Oslo.
Nie wiem, decyzję podejmuje Justyna.

Czyli nie jest tak, że chce Pan już tylko kosić trawę w ogrodzie?
Trawę kosić też trzeba. Kto będzie za mnie kosił?

Co Pan powie o igrzyskach? Udane?
Dla Polaków tak. Cztery złote medale, to nie zdarza się codziennie.

Dla was też udane. Złoto w biegu na 10 km to wydarzenie.
No, obroniła się Justysia. I bardzo miło, bardzo jestem zadowolony.

To był wielki stres, te igrzyska?
Nie. Raczej był spokój.

A stopa Justyny, te wszystkie wydarzenia?
Było tego trochę, jasne. Nie tylko z nogą. Przeziębiona była nieraz, i to odmrożenie się zdarzyło. Było trochę tego wszystkiego. W tym ostatnim biegu kontuzja dała jej się we znaki.

Ten złoty medal był dla niej za heroiczny wysiłek?
Heroiczny to za mocno powiedziane. Chciała walczyć - walczyła. Czuła, że może walczyć. Wygrała. I tyle.

Ale po tym złocie chyba się Pan wzruszył? Justyna opowiadała, że popłakaliście sobie w pokoju hotelowym.
Ona popłakała. Ale nie w hotelu, tylko jeszcze tu, w kabinach serwisowych, jak przybiegła z mety.

Pan się nie wzruszył?
Proszę pana. Nie jestem dzieckiem. Widzieliście mnie, żebym płakał?

Widzieliśmy.
Ja nie pamiętam. Kiedy to było? A właśnie, nie wiecie.

Nieraz sam Pan o tym opowiadał.
Mam trochę lat, mogę od czasu do czasu zapomnieć rozmowę.

Igrzyska Panu się podobały?
Nie będę ukrywał, podobało mi się. Ale też nie będę się roztkliwiał, bo powiedzą, że Rosjanin to swoich chwali.

Justyna zawsze mówiła, że te igrzyska w Rosji mają być też podziękowaniem dla Pana.
Tego nie słyszałem. Nie sprawdzam internetu, nie czytam. A igrzyska były dobrze zorganizowane, to mi się podobało. Ale żebym był wzruszony z tego powodu, że jestem Rosjaninem? Obecnie w papierach jestem Polakiem, czuję się Rosjaninem, ale większych emocji z tego powodu nie miałem.

Nie było zwątpienia, kiedy zwalały wam się na głowę te rzeczy?
Nie. Justyna może narzekać, ale później swoje robi i robi to bardzo dobrze. Jest kobietą, ma prawo ponarzekać, albo jakieś żale wypowiedzieć. W Davos złamała nadgarstek, założyli jej szynę i na drugi dzień startowała. W Nowej Zelandii wywróciła się, wybiła kciuk. I mówi: Trenerze, jak jutro założę kijek na tę spuchniętą rękę, to startuję. Założyła i startowała. Nie miałem wątpliwości, że ona tutaj wystartuje z tą złamaną nogą.

Możemy jednak już teraz powiedzieć, że kolejnych waszych wspólnych igrzysk, w Pyeongchang, na pewno nie będzie?
Nie wiem, co powie Justyna. Cztery lata to kawał czasu. A jeśli jej zabraknie, to dla mnie żadnego Pyeongchang też nie będzie. Justyna to młoda dziewczyna, ale musi się też zająć swoimi prywatnymi sprawami.

A gdyby poprosiła Pana o radę, co robić dalej?
Wątpię, czy mnie o to poprosi.

Justyna Kowalczyk jeszcze się nie pożegnała z trasami [ZDJĘCIA]

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska