Szkoleniowiec „Białej Gwiazdy” ma niezłą sytuację kadrową. Na liście kontuzjowanych nie ma wielu zawodników. Są na niej jedynie: Marc Carbo, Joseph Colley, Enis Fazlagić, Patryk Gogół, Igor Łasicki, Bartosz Talar i Piotr Starzyński.
Zapytany czy zespół jest już w najwyższej formie fizycznej, Mariusz Jop powiedział: - Myślę, że zawodnicy zaadoptowali się do tych warunków, które są w Polsce po trudnym, wymagającym obozie w Turcji. W pierwszym tygodniu, biorąc pod uwagę inne czynniki, takie jak dojazdy na treningi, inną pogodę, inną murawę plus oczywiście ciężką pracę, świeżości jeszcze nie było na spotkanie z Hutnikiem. Natomiast ten ostatni tydzień to był już normalny, startowy mikrocykl i widzę w zespole energię, świeżość, głód gry. Wygląda to optymistycznie.
Marko Poletanović gotowy do gry
Wisła w tygodniu poprzedzającym wznowienie rozgrywek pozyskała Marko Poletanovicia. Czy jest on już w na tyle dobrej dyspozycji, żeby brać go pod uwagę przy ustalaniu wyjściowego składu? I czy przede wszystkim ten skład Mariusz Jop ma w głowie? Trener Wisły mówi na ten temat: - Nie ma nic lepszego w zespole niż dobra rywalizacja na poszczególnych pozycjach. Jest to element, który jest jak najbardziej pożądany. Tak samo jest u nas. Cieszę się, że na wielu pozycjach taką rywalizację bardzo mocną mamy. Taką, która przynosi duży dylemat jeśli chodzi o wystawianie pierwszej jedenastki. Cieszę się, że Marko Poletanović jest z nami, bo jest to piłkarz, który zna polską ligę, zna mentalność, zna ten klub, zna kibiców, więc wiemy, że ten proces adaptacji w naszym zespole będzie przebiegał bardzo szybko. I możemy go już brać pod uwagę jeśli chodzi o wyjściową jedenastkę.
Poproszony o porównanie Poletanovicia do Marca Carbo, Jop dodaje: - Każdy zawodnik jest trochę inny, ale Marko Poletanović jest zbliżony profilem do Marca Carbo. To piłkarz, który jest dobry w defensywie, ale ma też spokój w rozegraniu. Raczej szuka przyspieszenia gry podaniem niż prowadzeniem piłki. Mamy kilku zawodników o trochę innym profilu i Marko pasuje nam do tego schematu, który jest nam potrzebny w naszej grze.
Padło też pytanie czy sprowadzenie Marko Poletanovicia oznacza, że zielone światło na wypożyczenie dostanie Karol Dziedzic. Trener Wisły mówi krótko:- Jest taka możliwość, że Karol od nas odejdzie.
Kiedy do pełnych treningów wrócą zawodnicy po kontuzjach?
Powoli coraz większe obciążenia treningowe znosi powracający po poważnej kontuzji Joseph Colley. Zapytaliśmy czy jego powrót do pełnego treningu można liczyć w tygodniach czy miesiącach. Mariusz Jop mówi: - Myślę, że w tygodniach, ale jak wiele tych tygodni będzie, to trudno powiedzieć. Nie chciałbym wchodzić w tym miejscu w rolę lekarza. Widać na pewno u niego progres, natomiast nie będzie to dwa, trzy tygodnie, tylko w mojej ocenie zdecydowanie dłużej.
Pytany o innych kontuzjowanych zawodników, Patryka Gogóła i Bartosza Talara, Mariusz Jop tłumaczył najpierw jak wygląda stan zdrowia tego pierwszego: - Przykro mi, że Patryk nie mógł żadnego spotkania towarzyskiego z nami zagrać. Rozpoczął normalnie przygotowania z zespołem, a później wróciły stare problemy, które miał jeszcze w tamtym roku. I jest pewna niewiadoma, bo proces rehabilitacji, jak długo będzie on trwał w jego przypadku jest trudny do sprecyzowania. Nie chciałbym wchodzić w szczegóły medyczne. Ja liczę, że wróci do nas jak najszybciej, bo cenię go jako utalentowanego piłkarza. Na razie nie możemy go jednak brać pod uwagę.
O Talarze dodał: - To też kwestia rehabilitacji i jego dyspozycyjnego po ciężkiej kontuzji, którą miał. Jest jeszcze trochę komplikacji, nie jest jeszcze odbudowany do końca mięśniowo. Były już takie treningi, że trenował razem z zespołem, ale nie chcieliśmy ryzykować jakiegoś większego urazu biorąc pod uwagę te deficyty. Są protokoły, które pozwalają wprowadzić zawodnika do spotkania czy to towarzyskiego czy o punkty. U niego są jeszcze za mało zniesione te dysproporcje mięśniowe, żeby mógł podejmować ryzyko i żebyśmy my podejmowali takie ryzyko.
Do grania jest natomiast dwójka piłkarzy, która ostatnio chorowała, czyli Tamas Kiss i Olivier Sukiennicki. O nim Mariusz Jop mówi: - Tak są dostępni. To były dwu, trzydniowe problemy, związane z infekcjami. Wrócili już jednak, trenowali praktycznie od początku tygodnia, więc są do dyspozycji.
Jaki Znicz Pruszków zobaczymy w Krakowie?
Były też oczywiście pytania o najbliższego rywala Wisły, czyli Znicz Pruszków. Trener „Białej Gwiazdy” przyznaje, że sztab śledził to, co działo się w zespole z Pruszkowa: - Cały okres jesienny pokazuje, a statystyki to potwierdzają i nasz mecz wyjazdowy w Pruszkowie, że jest to zespół, który jest raczej nastawiony na szybki atak, na stałe fragmenty gry, na obronę niską. Czasami stosują takie bardzo płaskie ustawienie 5-3-2. Jest to zespół, który ma w swoich szeregach dwie bardzo wyróżniające się postaci. Daniel Stanclik i Radosław Majewski są to piłkarze, którzy bardzo wiele znaczą jeśli chodzi o jakość tego zespołu w ataku. Oczywiście mamy materiały, analizowaliśmy Znicz w sparingach. Byliśmy ciekawi czy coś nowego się pojawi. W sparingach pojawiły się nowe elementy, ale znam wielu zawodników i wiele drużyn, które w sparingach grają bardziej ryzykownie, w bardziej otwarty sposób, bo nie ma presji gry o punkty. A później przychodzi liga i wchodzi się w stary schemat, który był skuteczny. Jako zespół jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz. Na agresywną grę Znicza, na głębokie cofnięcie się, szukanie kontrataków, stałych fragmentów gry i liczenie na błysk Majewskiego. Możliwości jest kilka, ale tak jak powtarzam, skupiamy się na swojej grze, na szlifowaniu elementów, które często się powtarzają w konfrontacji z rywalami z I ligi.
Czy konieczne są jeszcze transfery do Wisły Kraków?
Zapytany z kolei czy Wisła będzie chciała jeszcze się wzmocnić i czy ten skład może dać gwarancję walki o ekstraklasę, Mariusz Jop mówi: - Mówiłem pod koniec poprzedniej rundy, że zespół, który miałem do dyspozycji, ci ludzie są w stanie rywalizować z każdym o trzy punkty u siebie i na wyjeździe. Jest to zespół, który jest w stanie wygrać z każdym i potwierdzaliśmy w wielu meczach bardzo dobrą dyspozycję. Cieszę się, że nikt z tego zespołu nie odszedł. Oczywiście kontuzja Marca Carbo wymusiła transfer Marko Poletanovicia i cieszę się, że jest z nami. To jednak nie jest tak, że musimy dokonać jakichś transferów, by realnie myśleć o pokazywaniu dobrego futbolu i walce o trzy punkty w każdym spotkaniu.
Kto zacznie ligową wiosnę w bramce Wisły Kraków?
Padło też pytanie o rywalizację w bramce i o to, czy Patryk Letkiewicz dalej będzie numerem jeden? Trener Wisły odpowiedział: - Oczywiście, jest rywalizacja jak na każdej pozycji. Bramkarze bronili mniej więcej po równo, choć Patryk tych minut w sparingach rozegrał najwięcej. Wynika to z tego, że cała trójka jest w dobrej dyspozycji. Bardzo ciężko pracują na treningach, dlatego chciałem im dać czas na boisku, w sparingach, żeby mogli też pokazać się nie tylko w warunkach treningowych. Natomiast jeśli chodzi o obsadę bramki i to, kto jest numerem jeden, to przekonamy się w sobotę. Nie będę zdradzał teraz tego, bo zespół jeszcze nie wie oficjalnie kto wychodzi w pierwszej jedenastce.
Jak wygrywać częściej we własnym domu…
Wisła jesienią przegrała tylko jeden ligowy mecz na swoim stadionie, ale często też remisowała. Co zatem zrobić, żeby wygrywała na Reymonta częściej. Mariusz Jop mówi: - Trudne pytanie, bo każdy mecz to inny scenariusz, inne sytuacje, ale jestem zwolennikiem, żeby robić bez względu na to, gdzie gramy, te rzeczy, które trenujemy. Chodzi o to, żeby nie szukać rozwiązań, które są przypadkowe. Taka jest moja filozofia. Czasami natomiast jest potrzebny zespołowi impuls w postaci stałego fragmentu gry, dobrej akcji kombinacyjnej. Wiemy, że często na swoim stadionie spotykamy się z obroną niską rywala i nie jest tak prosto w ataku pozycyjnym wykreować sytuacje i być skutecznym. Skuteczność, błysk indywidualnego talentu, stały fragment gry to są takie rzeczy, które sprawiają, że czasami przechyla się szalę w stronę zwycięstwa, a nie remisu.
Dopytywany o większą presję w trzecim sezonie na zapleczu ekstraklasy, Mariusz Jop wyjaśnia: - Presja tutaj, w Wiśle Kraków, w tym klubie była jest i będzie. I tutaj nie odbieram tego jako coś szczególnego. Ona jest wciąż taka sama i będzie taka sama.
Najbliższy mecz jest najważniejszy
Na koniec padło jeszcze jedno pytanie o przygotowania i czy sztab brał pod uwagę to, że najważniejsze mecze mogą być rozgrywana w maju? Mariusz Jop odpowiedział: - Najważniejszy mecz dla nas jest w sobotę. Oczywiście, w piłce nożnej nie ma nic pewnego i może być taki scenariusz, że będziemy walczyli w barażach. Ja natomiast zawsze myślę, żeby wygrywać. Dziesięć punktów straty to jest sporo, ale nie jest to niemożliwe do odrobienia. Bardziej jednak myślę o tym, żeby jak najlepiej przygotować zespół do każdego kolejnego spotkania, a co da na koniec suma punktów, jakie zdobędziemy, pokaże czy da nam to pierwsze czy drugie miejsce.
