- Pierwszy z inwestorów, jaki do nas się zgłosił, przygotowuje już raport oddziaływania inwestycji na środowisko. Myślę, że minie jeszcze około roku, zanim powstanie projekt i będzie można przystąpić do budowy. To inwestycja dla ludzi bardzo cierpliwych, ze względu na bardzo skomplikowane formalności i długi czas, gdy zacznie się zwracać - powiedział nam Władysław Wnętrzak, wójt Rytra.
Najpierw - jak wyjaśnia - trzeba negocjować z instytucjami, które odpowiadają za ochronę środowiska. To trudne, choćby dlatego, że sprawdza się również, czy wiatrak nie wpłynie negatywnie na walory krajobrazowe okolicy. Jeden z przedsiębiorców musiał przystać na kompromis i dwukrotnie zmniejszyć planowaną wysokość wirtualnej jeszcze konstrukcji z 60 do 30 metrów. To oznacza, że elektrownia będzie miała mniejszą wydajność, a co za tym idzie, przyniesie niższe zyski. Przeszkody nie zniechęciły jednak biznesmena.
- Moim zdaniem, wiatrak nie psuje krajobrazu, wręcz przeciwnie, jest turystyczną ciekawostką, wybieraną często jako tło do fotografii - twierdzi Wnętrzak. Pomysły na wiatrakowy biznes zrodziły się po sąsiedzku. Pierwszy z zainteresowanych budową małej elektrowni pochodzi z niedalekich Barcic, drugi - z podsądeckiego Mystkowa.
Obaj upatrzyli na lokalizację swoich inwestycji górę Połom - sprawdzoną już jako miejsce, gdzie hula wiatr. Od lat działa tam elektrownia wiatrowa emerytowanego proboszcza Rytra - księdza Franciszka Klaga. Kapłan jest pionierem w tej dziedzinie na Sądecczyźnie. Pierwszy wiatrak już w latach 90. ubiegłego stulecia uruchomił na Połomie (wcześniej wybudował małą elektrownię wodną). Dzięki temu ryterska parafia ma własny prąd.
Śladem księdza poszli w 2006 r. bracia Stanisław i Bogdan Faltynowie z Ochotnicy pod Nowym Sączem. Ich dwa 30-metrowe wiatraki (każdy o mocy po 75 kilowatów) kręcą się na Podkarpaciu - w miejscowości Pielgrzymka. Rocznie urządzenia produkują 150 megawatów. Wytwarzana energia wystarczyłaby na rok dla 100 gospodarstw zużywających średnio 1,5 megawata rocznie. Podobnej mocy mają być nowe wiatraki ryterskie.
- Pracują, kiedy prędkość wiatru wynosi przynajmniej trzy metry na sekundę. Górna granica to 20 - 25 metrów na sekundę. Przy większej sile wiatru urządzenie wyłącza się automatycznie. Jego praca w takich warunkach groziłaby bowiem uszkodzeniem mechanizmu - tłumaczy właściciel Stanisław Foltyn.
(współpraca Halina Gajda)