- Nie ukrywam, że trochę boję się o Magdę. Wolę, gdy ona gra z bardziej utytułowaną tenisistką, jakąś rozpoznawalną gwiazdą. Wtedy prezentuje się znakomicie. Natomiast, gdy gra z niej znanymi tenisistkami [Rosjanka jest 144. na świecie, a w Londynie zaczynała od kwalifikacji - red.], to te mecze są trudniejsze, komplikują się. To jest taki mecz pułapka - ostrzegał po losowaniu Wojciech Fibak, ale początek wtorkowego meczu nie zwiastował problemów.
Przeciwnie, bo tak grającą Linette chcielibyśmy oglądać codziennie. Dobrze poruszającą się po korcie, nie obawiającą się ryzykownych uderzeń czy ataków przy siatce. Dobrze serwującą - już pierwszy gem pokazał, że ten element gry będzie mieć kluczowe znaczenie. Kiedy Polka trafiała pierwszym podaniem, a trafiała, to łatwo zdobywała punkt. Zdenerwowana postawą rywalki Kalinska myliła się z kolei w tym elemencie i w efekcie szybko została przełamana. To jeszcze bardziej wybiło ją z rytmu, a pierwszy set trwał w sumie tylko 21 minut. Rosjanka nie zdobyła w nim nawet gema.
Wydawało się, że Linette łatwo wygra to spotkanie, tymczasem na początku drugiego seta sytuacja się odwróciła. Poznanianka przestała trafiać serwisem i w efekcie to ona została przełamana. A Kalinska zapanowała w końcu nad nerwami i pokazała, że również potrafi grać w tenisa. W efekcie wyszła na prowadzenie 3:1, później 4:2. Linette goniła i w ósmym gemie udało jej się wyrównać. Dwa pierwsze break pointy Rosjanka zdołała jeszcze obronić, przy trzecim Polka zagrała jednak skrót z bekhendu. którego nie powstydziłaby się Agnieszka Radwańska. Piłka po jej zagraniu zatańczyła jeszcze na taśmie i spadła tuż za siatką.
Linette poszła za ciosem i wyszła na prowadzenie 5:4, a przy serwisie Kalinskiej miała nawet dwie piłki meczowe. Przy pierwszej forhendowy wolej Polki wylądował jednak na aucie, a przy drugiej Rosjanka zaserwowała asa. Ostatecznie wszystko skończyło się w tie breaku, w którym dla odmiany to nasza tenisistka musiała bronić piłek setowych (drugą obroniła asem). Sama z kolei zmarnowała dwie piłki meczowe. Przy trzeciej (piątej w meczu) Kalinska wpakowała bekhend w siatkę.
Kolejną rywalką Linette będzie rozstawiona z numerem 25. Amerykanka Amanda Anisimova, albo Rumunka Sorana Cirstea. Poznanianka w Londynie zagra jeszcze w deblu, w którym jej partnerką będzie Rumunka Irina Bara. W pierwszej rundzie zagrają z rozstawionymi z numerem siódmym Nicole Melichar i Kvetą Peschke. Amerykanka i Czeszka to ubiegłoroczne finalistki.
W środę na kort wyjdzie Hubert Hurkacz, którego rywalem w drugiej rundzie będzie Leonardo Mayer i tym razem to Polak będzie faworytem. Argentyńczyk to solidny zawodnik, ale na kortach ziemnych, na których ma m.in. na koncie wygraną z Jerzym Janowiczem podczas Roland Garros 2015. Na trawie radzi sobie słabiej, choć trzeba przypomnieć, że w 2014 roku przebił się w Londynie do 1/8 finału, a rok później do trzeciej rundy.
- W 2016 roku przegrałem z Mayerem w Pucharze Davisa. Walczyliśmy w Gdańsku, to był mój reprezentacyjny debiut, wielkie przeżycie. Teraz nadarzy się szansa na rewanż. Mam nadzieję, że ją wykorzystam. Rywal świetnie wtedy serwował. Ja też jednak wiele elementów poprawiłem i na pewno tanio teraz skóry nie sprzedam - zapowiada Hurkacz.
Wojciech Fibak o szansach polskich tenisistek w Wimbledonie: Na papierze jest to łatwe losowanie. Mam nadzieję, że uda się to wykorzystać
