Taką reakcję klubu spowodował ostatni mecz "Białej Gwiazdy" z Koroną Kielce. Mecz, który Wisła powinna była wygrać w cuglach. Przypomnijmy bowiem, że krakowianie długo prowadzili 1:0. Rywale grali przez większość czasu w dziesiątkę, a w końcówce spotkania nawet w dziewiątkę. Wisła nie potrafiła jednak strzelić drugiej bramki, a w doliczonym czasie gry ją straciła.
W poniedziałek piłkarze mieli trening. Na wtorek trener Tomasz Kulawik zarządził wolne. Wczoraj rano sytuacja jednak się zmieniła, a wszyscy członkowie pierwszej drużyny, nie tylko piłkarze, ale również członkowie sztabu, zostali wezwani do klubu. Niektórzy, musieli w trybie ekspresowym wracać nawet kilkaset kilometrów, bo chcieli wykorzystać wolny dzień na odwiedziny rodzin.
Do tej pory, gdy zarząd chciał wstrząsnąć drużyną, spotykał się z nią wiceprezes ds. sportowych Jacek Bednarz. Tym razem wybrano jednak inną metodę. Piłkarze i trenerzy przyjechali do klubu, a następnie po kolei byli wzywani na rozmowy z władzami klubu. Pytania, jakie im zadawano, były podobne. Wszystkich pytano, jakie ich zdaniem są przyczyny tak słabej postawy drużyny.
Na razie na tych rozmowach się skończyło. Nie podjęto żadnych drastycznych kroków w stylu kar finansowych czy zmiany trenera. Czy jednak te rozmowy przyniosą jakiś efekt, przekonamy się już w najbliższą niedzielę, gdy Wisła zagra ze Śląskiem Wrocław. Skoro jednak wcześniejsze kroki, jakie podejmował klub w tym sezonie, nie przynosiły poprawy gry i wyników, to trudno być optymistą, że nastąpi to obecnie. Wszystko wskazuje, że szansa na to będzie dopiero w rundzie wiosennej.
Tajemnice dawnych więzień [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!