

CHCESZ WYGRYWAĆ, MUSISZ MIEĆ NAPASTNIKA
Mecz w Łodzi kolejny raz pokazał, jak ważną sprawą jest mieć napastnika z prawdziwego zdarzenia w składzie. Jakże inaczej wygląda gra Wisły odkąd do składu wrócił Alon Turgeman. Może drużynie nie iść, może prezentować się nawet słabo, ale później jest jedna, druga okazja i mamy taki efekt jak w Zabrzu i taki jak w Łodzi. Czy Turgeman może w Krakowie zostać na kolejny sezon? Jeszcze kilka tygodni temu prezes Dawid Błaszczykowski mówił, że Wisły nie będzie stać na Izraelczyka. Teraz przy ul. Reymonta można usłyszeć, że „Biała Gwiazda” podejmie przynajmniej próbę zatrzymania Turgemana, czyli postara się nieco zbić kwotę odstępnego. Czy to się uda, przekonamy się już niedługo.

WISŁA JEDZIE JUŻ „NA OPARACH”
Fakt, że Wisła zapewniła sobie utrzymanie już na trzy kolejki przed końcem, jest po prostu zbawienny. W drużynie jest wiele kontuzji, inni zawodnicy są wyraźnie zmęczeni niezwykle trudnym - również z psychologicznego punktu widzenia - sezonem. Można nawet zaryzykować tezę, że Wisła jedzie już „na oparach”. Dobrze zatem, że już teraz dojechała do celu, jakim jest utrzymanie.

ODEBRALI NADZIEJĘ RYWALOM
Kilka dni przed meczem z ŁKS-em rozmawialiśmy z Pawłem Brożkiem. Stwierdził, że ewentualne zwycięstwo w Łodzi będzie miało również takie znaczenie, że odbierze nadzieję rywalom z Kielc i Gdyni na to, że mogą marzyć jeszcze o wyprzedzeniu Wisły na finiszu sezonu. Chodziło o takie brutalne zabicie emocji w rywalizacji o pozostanie w lidze. Korona z Arką swój mecz zaczynała kilkadziesiąt minut po końcowym gwizdku w Łodzi. A stamtąd już przyszła wtedy do Kielc informacja, jak u Dantego… W skrócie… porzućcie wszelką nadzieję.