
POLITYKA SPORTOWA DO SOLIDNEJ ANALIZY
W sezonie 2021/2022 kadra miała zagwarantować miejsce w ósemce ekstraklasy, a był z niej spadek. W kolejnym miała być drużyna, która skutecznie będzie biła się o awans, skończyło się klęską w barażach. Również teraz miał być zespół, który będzie w stanie zajmować czołowe miejsca, a jest zaledwie piąte. To nie jest przypadek. Coś jest nie tak jeśli chodzi o budowę zespołu i to od lat. To jest już najwyższy czas, żeby przy ul. Reymonta dokonano bardzo gruntownej analizy polityki sportowej, wyborów, których się dokonuje, bo coś ewidentnie w tym względzie nie gra. Naszym zdaniem w zimie na pewno trzeba przemodelować sposób myślenia jeśli chodzi o budowę drużyny. Nie można patrzeć tylko w kierunku hiszpańskim, bo i w Polsce, nawet w tej I lidze można znaleźć zawodników, którzy podniosą poziom drużyny, a na pewno go nie obniżą. Naszym zdaniem drużyna powinna mieć większy balans. Trochę w tym kierunku poszedł w ostatnich meczach Mariusz Jop. W spotkaniu z Górnikiem Łęczna w podstawowym składzie wyszło sześciu Polaków, a z ławki kolejnych czterech. W meczu z Polonią od początku zagrało pięciu Polaków, a na zmiany weszło trzech kolejnych. To jest dobry kierunek, w którym powinno się w Wiśle zmierzać. Obcokrajowcy, mogą być i Hiszpanie, powinni być wartością dodaną, elementem, który podnosi jakość, robi różnicę. Kręgosłup trzeba jednak budować na rodzimych zawodnikach.

RADOSŁAW SOBOLEWSKI PRZECIĄŁ PROBLEM
Jesienią było bardzo dużo dyskusji na temat Radosława Sobolewskiego. Sytuacja wokół tego trenera gęstniała i gęstniała. Były momenty, gdy po wygranych trochę się uspokajała, ale później, gdy przychodziły potknięcia, temat jego ewentualnej dymisji wracał ze zdwojoną siłą. Prezes Jarosław Królewski bronił swojego trenera praktycznie do samego końca, ale nie było też tajemnicą, że cała ta atmosfera odbija się również na szatni. Zawodnicy czuli, że grają nawet nie tyle o głowę swojego trenera, bo takie ultimatum nie było stawiane - nikt nigdy tak nie twierdził - co bardziej o poprawę atmosfery wokół tej drużyny. A ta stała się po porażce w Niecieczy tak gęsta, że chyba już bardziej być nie mogła. Do historii tego sezonu przejdą obrazki po meczu z Bruk-Betem Termalicą, gdy zespół i trener słuchali gorzkich słów z kilku metrów od swoich kibiców, bo ci w dość licznej grupie siedzieli dosłownie za ławką rezerwowych, a po końcowym gwizdku zawodnicy zostali wręcz wezwani (cytat: Uryga zbieraj ich i dawać tutaj - przyp. red.), żeby jeszcze wysłuchać dodatkowych uwag. Sobolewski musiał wtedy zrozumieć, że to po prostu dalej nie ma sensu. To dlatego chwilę później złożył dymisję i w jakimś sensie ułatwił zadanie Królewskiemu. „Sobol” całą tę walkę przegrał, takie są fakty. Robienie jednak z niego totalnego nieudacznika byłoby po prostu i po ludzku niesprawiedliwe. Kilka rzeczy mu się jednak przez cały okres pracy w Wiśle udało. Kilku zawodników poprowadził umiejętnie, kilku wprowadził do drużyny, choć i w pracy z wiślacką młodzieżą nie było wszystko idealne. Czy robił błędy? Pewnie, że robił i on sam ma tego pełną świadomość. Na koniec zachował się jednak jak dorosły, dojrzały facet, który potrafi wziąć odpowiedzialność jak to się mówi „na klatę”. To też warto mu zapamiętać.

MARIUSZ JOP WYKONAŁ ZADANIE
Mariusz Jop dostał szansę poprowadzenie drużyny w trzech meczach, wygrał wszystkie i trochę zamieszał… W takim sensie, że pokazał, że może być jednym z kandydatów do przejęcia drużyny na stałe. Czy tak się stanie, pokaże czas, choć mamy wątpliwości czy taka decyzja zostanie podjęta. Od jednego z doświadczonych zawodników usłyszeliśmy jednak, że Jop zaskoczył zespół tym, że miał naprawdę coś konkretnego do zaproponowania drużynie nawet na tym krótkim dystansie. Czy ten dystans będzie dłuższy, dopiero się przekonamy.

ZDOLNA MŁODZIEŻ JEST. TRZEBA JĄ UMIEJĘTNIE PROWADZIĆ
Jesień pokazała, że w Wiśle jest trochę zdolnej młodzieży, którą trzeba tylko umiejętnie prowadzić. Kacper Duda zrobił postępy. Jakub Krzyżanowski rośnie w oczach. Bartosz Talar ciężko pracował i został nagrodzony awansem w klubem hierarchii. Patryk Gogół potrzebował trochę czasu, ale końcówkę jesieni miał już naprawdę bardzo konkretną i obiecującą. Nawet Kamil Broda ostatecznie wygrał rywalizację o miejsce w bramce. A w kolejce czekają następni, bo już szansę debiutu dostali Kuba Wiśniewski czy Dominik Sarga, a czeka na nią np. Mariusz Kutwa. Gdy do tego dodać kilku chłopaków, którzy zbierają doświadczenie na wypożyczeniach, przyszłość Wisły w oparciu o polskich piłkarzy wcale nie musi być jedynie nierealnym marzeniem.