WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Dwie pierwsze kolejki na zapleczu ekstraklasy potwierdziły jedynie tezę, że w w I lidze każdy wynik jest możliwy, że punkty można stracić tutaj z każdym rywalem. Dość powiedzieć, że raptem po dwóch seriach gier tylko jeden zespół może pochwalić się kompletem punktów i nie jest to żaden z faworytów do awansu do ekstraklasy, a skromna i solidna zarazem Puszcza Niepołomice.
Wisła potknęła się już na pierwszej przeszkodzie, jaką była Sandecja Nowy Sącz, a jej najbliższy rywal, czyli Arka na Zagłębiu Sosnowiec (0:0) i to mimo faktu, że ponad kwadrans gdynianie grali z przewagą jednego zawodnika. Biorąc pod uwagę nieprzewidywalność rozgrywek, wynik sobotniego meczu również jest wielką niewiadomą.
W sobotę będzie można się też przekonać czy zwycięstwo w Rzeszowie rzeczywiście było momentem przełomowym dla drużyny Jerzego Brzęczka, po którym wskoczy ona na dobre na właściwe tory. Wiślacy nie kryją bowiem nawet, że ciążył im ten mecz z Sandecją bardzo. Michał Żyro po końcowym gwizdku w Rzeszowie powiedział dla oficjalnego serwisu internetowego „Białej Gwiazdy” m.in.: - Super, że ten mecz ułożył się w taki sposób, bo w miarę szybko wyszliśmy na prowadzenie, co z pewnością uspokoiło naszą grę. Jestem usatysfakcjonowany, że mogłem pomóc drużynie i dołożyłem swoją cegiełkę w postaci gola, który z pewnością jest jednym z ładniejszych w mojej karierze. Osobiście cały czas miałem z tyłu głowy spotkanie z Sandecją, które wyglądałoby zupełnie inaczej, gdybyśmy również znaleźli drogę do bramki, dlatego tak ważne było to trafienie.
Żyro w meczu z Resovią zagrał na pozycji „dziewięć”, czyli wysuniętego napastnika i wypadł lepiej niż w spotkaniu z Sandecją, gdy był ustawiony na skrzydle. Kto wie czy to nie jest póki co lepsze rozwiązanie dla zespołu i samego piłkarza, bo grając w ataku Żyro nie tylko strzelił pięknego gola z woleja, ale również kreował wiele sytuacji kolegom. Taki wariant można brać pod uwagę również na mecz z Arką i to nawet jeśli w najbliższym czasie Wisła wreszcie sprowadzi napastnika, którego transfer staje się już powoli latynoską nowelą… Jedno jest pewne, przy ul. Reymonta wciąż z pozyskania hiszpańskiego snajpera, którego nazwisko jest głęboko skrywane, nie zrezygnowano. Rozmowy trwają praktycznie dzień w dzień, a całość sprowadza się do przełamania głównej bariery, czyli zgody aktualnego klubu na przenosiny piłkarza pod Wawel. W poniedziałek usłyszeliśmy, że jest szansa, żeby ten temat rzeczywiście został zamknięty pozytywnie dla Wisły w najbliższych dniach. Nie podejmujemy się jednak spekulować czy tak rzeczywiście się stanie czy nie.
Na koniec dodajmy, że wiślacy w poniedziałek mieli wolne. Przygotowania do meczu z Arką Gdynia na dobre ruszają od wtorku. Początek sobotniego spotkania o godz. 17.30.
