
JOSEPH COLLEY 5
12 meczów (11 w lidze, 1 w Pucharze Polski), 0 asyst/0 goli
Przychodził do Wisły z etykietką solidnego obrońcy. Jego forma jednak mocno falowała. Potrafił zagrać świetnie, niemal bezbłędnie, ale przytrafiały się mu również mecze, w których popełniał tak szkolne błędy, że można się było łapać z głowę.

MICHAL FRYDRYCH 5
33 mecze (31 w lidze, 2 w Pucharze Polski), 4 bramki/2 asysty (gole tylko w lidze, asysty - 1 w lidze, 1 w Pucharze Polski)
Jeden z tych, do których wielkich pretensji mieć nie można. Czeski obrońca najczęściej trzymał poziom. Oczywiście, notował też słabsze występy, ale gdyby wszyscy piłkarze przez cały sezon wykonywali swoje zadania tak jak Frydrych, to Wisła nie spadłaby z ekstraklasy.

KONRAD GRUSZKOWSKI 4
32 mecze (30 w lidze, 2 w Pucharze Polski), 2 bramki/3 asysty (wyłącznie w lidze)
W zdecydowanej większości meczów był bardzo przeciętny. Tylko kilka razy można było z czystym sumieniem powiedzieć, że zaliczył bardzo dobry występ. To chłopak, który ma duży talent, ale jeszcze mnóstwo pracy przed nim, bo wciąż ma wiele mankamentów.

MATEJ HANOUSEK 4
35 meczów (31 w lidze, 4 w Pucharze Polski), 0 goli/6 asysty (5 w lidze, jedna w Pucharze Polski)
Wygrywał przez cały sezon rywalizację na lewej obronie, ale to bardziej obraz słabości konkurencji niż jego zalet. Na palcach jednej ręki można policzyć jego takie naprawdę dobre mecze. Większość była bardzo przeciętna, sporo słabych. Zawiódł też w tym decydującym spotkaniu z Radomiakiem. Jeśli ktoś nie wierzy, niech zobaczy okoliczności, w jakich padła pierwsza bramka dla radomian.