Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Rafał Boguski nie liczy minut na boisku. Chce jednak szybko wrócić do pierwszego składu

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
Rafał Boguski ze starej wiślackiej gwardii jest jedynym piłkarzem, który w większości wiosennych meczów wychodził w podstawowym składzie. „Boguś” przekonał do siebie trenera Joana Carrillo, a miejsce w jedenastce stracił przed meczem z Legią tylko z powodu kontuzji. Przed kolejnym spotkaniem z Lechem był już zdrowy, ale usiadł na ławce rezerwowych. Z pełnym zrozumieniem przyjął jednak decyzję hiszpańskiego szkoleniowca.

– Nie było się co dziwić, że po tak dobrym spotkaniu, jak z Legią, trener nie zdecydował się na zmiany w składzie – mówi Rafał Boguski. – To nawet byłoby nie fair w stosunku do tych piłkarzy, którzy zagrali w Warszawie. Ja jestem już zdrowy, wszystko jest w porządku i walczę o pierwszą jedenastkę na mecz z Sandecją.

Być może Joan Carrillo rzeczywiście zdecyduje się na zmiany w składzie, bo spotkanie z Lechem Wiśle nie wyszło. Boguski spokojnie analizuje przebieg tego meczu. – Myślę, że w pierwszej połowie do 42 minuty wyglądaliśmy bardzo solidnie – wyjaśnia. – Asekurowaliśmy się, przesuwaliśmy się bardzo dobrze. Później dostaliśmy bramkę z rzutu karnego, wkradło się w nasze szeregi trochę dezorganizacji. Był jednak remis i do drugiej połowy przystępowaliśmy z wiarą, że możemy wygrać to spotkanie. Jedna z pierwszych akcji Lecha przyniosła im jednak bramkę i później organizacyjnie wyglądali bardzo dobrze. Nie pozwalali nam stwarzać sytuacji. Byli przygotowani też na kontrataki, jeden z nich wykorzystali i właściwie zamknęli ten mecz.

Lech w Krakowie był bardzo dobrze przygotowany taktycznie, na co również zwraca uwagę Boguski, mówiąc: – Wiedzieliśmy, że oni za wszelką cenę nie będą chcieli być w posiadaniu piłki, że nie rzucą się na nas. Dla nich ważniejsze były konkrety i to potwierdzili. My staraliśmy się rozbić tę ich bardzo dobrze zorganizowaną defensywę czy to przez środek, czy też bokami, gdzie próbował schodzić Carlitos. Lech był jednak rzeczywiście bardzo dobrze przygotowany. Carlitos nie miał takiej swobody, jak w meczu z Legią. Poznaniacy podwajali, a czasem nawet potrajali jego krycie. Ciężko mu było cokolwiek zrobić.

Porażka z Lechem sprawiła, że wiślacy muszą drżeć o swój awans do pierwszej ósemki po sezonie zasadniczym. Żeby być tego pewnym, muszą przynajmniej zremisować w najbliższym meczu z Sandecją. – Nie jest to dla nas przyjemna sytuacja, że do ostatniego meczu trzeba podchodzić, jak do najważniejszego w sezonie. Staramy się jednak wyczyścić głowy i pojedziemy do Niecieczy po trzy punkty – zapewnia Boguski. Zdaje on sobie jednak również sprawę, że dla „Białej Gwiazdy” nie będzie to spacerek. – Nie będzie to dla nas łatwy mecz. Oglądałem spotkanie Sandecji z Górnikiem i zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. W Zabrzu niewiele zespołów zdobyło punkty w tym sezonie. Czeka nas ciężkie zadanie – mówi z przekonaniem piłkarz Wisły. Dodaje również: – W każdej formacji Sandecja ma walczaków, ale też próbują grać w piłkę. Pokazał to choćby wspomniany mecz z Górnikiem, gdy strzelali bramki po ładnych akcjach. W dobrej dyspozycji jest m.in. Wojciech Trochim.

Obok walki o ligowe punkty, Rafał Boguski zbiera również minuty na boisku. Dla niego to o tyle ważne, że w kontrakcie ma zapis, który pozwala mu przedłużyć automatycznie umowę o kolejny sezon, jeśli rozegra odpowiednią liczbę minut. „Boguś” zapewnia jednak, że nie zaprząta sobie tym za bardzo głowy. – To prawda, że mam taki zapis w kontrakcie, ale nie liczę w jakiś specjalny sposób tych minut – mówi z uśmiechem piłkarz. – Chcę skoncentrować się na treningach i meczach. Takie „gdybanie”, co będzie dalej, nie pomaga. Jest jeszcze sporo meczów w tym sezonie i przede wszystkim w nich chcę wypaść jak najlepiej.

Fakty są jednak takie, że z piłkarzy, którzy pamiętają złote lata Wisły, on jest w tym momencie jedynym, który gra regularnie. – Staram się przekonywać do siebie trenera na każdym treningu – tłumaczy zawodnik. – Pamiętać jednak trzeba, że Arek Głowacki i Paweł Brożek mieli problemy zdrowotne i trochę czasu im uciekło, a reszta drużyny normalnie trenowała. Miała możliwość, żeby przekonać trenera na boisku. Każdy z nas robi co może, żeby grać.

Dla Boguskiego ważne jest to, że dobrze odnalazł się w nowej taktyce Wisły, stosowanej przez Joana Carrillo, w której pełni rolę bocznego pomocnika, ale nie jest to klasyczny skrzydłowy.
– Bardzo dobrze się czuję w tym ustawieniu – przekonuje Rafał Boguski. – Procentuje moje doświadczenie z gry w środku pola. Trzeba się odnaleźć pomiędzy liniami. Trzeba przy przejęciu piłki szybko się odwracać, żeby móc dograć, czy wejść w pojedynek z przeciwnikiem. Gra w roli typowego skrzydłowego jest nieco inna. Przeważnie jest tylko jeden rywal do minięcia, jest też ograniczenie w postaci bocznej linii boiska. W środku jest trochę więcej miejsca. Trenujemy to od początku roku i wydaje mi się, że coraz lepiej nam to wychodzi. Żeby wszystko wyglądało perfekcyjnie, potrzeba jednak jeszcze trochę czasu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska