Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Szymon Sobczak: Trzeba się szybko obudzić

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com
Odkąd Szymon Sobczak trafił do Wisły Kraków, w Tychach zagrał pierwszy raz w wyjściowej jedenastce. Nie był to jednak najlepszy występ napastnika „Białej Gwiazdy”, a on sam bardzo krytycznie wypowiedział się o tym, co krakowianie zaprezentowali w spotkaniu z GKS-em.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Pewnie nie tak wyobrażał pan sobie pierwszy oficjalny mecz w podstawowym składzie Wisły…
- Na pewno nie, bo przyjechaliśmy na ten mecz z Tychami z zamiarem zdobycia tylko i wyłącznie trzech punktów. Mecz od początku nie układał się jednak po naszej myśli. Dostaliśmy dwa mocne sygnały ostrzegawcze, ale nie potrafiliśmy uchronić się przed stratą bramki jeszcze przed przerwą. I chyba na tym mógłbym zakończyć, bo po przerwie mieliśmy dobre 15-20 minut. A to jest za mało jak na Wisłę Kraków. Zdecydowanie za mało jak na moje ambicje i jak na aspiracje tej drużyny. To chyba wszystko, co warto powiedzieć o tym spotkaniu. To, że stworzyliśmy sobie jedną czy drugą sytuację, w której mogliśmy zachować się lepiej, to nie zamaże obrazu całego spotkania. Bardzo słabego w naszym wykonaniu. Trzeba się szybko obudzić, bo następne dwie kolejki gramy u siebie i to chyba jedyny pozytyw. Mamy okazję do szybkiej rehabilitacji przed własną publicznością. A o meczu w Tychach to niewiele dobrego mogę powiedzieć.

- Dlaczego GKS aż tak mocno zdominował was fizycznie w pierwszej połowie?
- Mogę powiedzieć ze swojej perspektywy. Jestem przyzwyczajony, że w tej lidze jest walka o każdy centymetr boiska. Tym bardziej, jeśli zakładasz koszulkę z białą gwiazdą na piersi, to drużyny mobilizują się podwójnie. Podkreślałem to przed startem sezonu, ale warto o tym przypominać. I to w Tychach było widać. Mnie GKS niczym nie zaskoczył, spodziewałem się, że oni tak zagrają. Spodziewałem się jednak, że my wykreujemy więcej sytuacji. My naprawdę mamy dużo jakości w ofensywie. Oczywiście, jest nad czym pracować. Po poprzednim spotkaniu podkreślaliśmy, że nad skutecznością. Tym razem jednak sytuacji, szczególnie przed przerwą stworzyliśmy bardzo mało. Tego zabrakło. I jeszcze jedno. Jeśli przeciwnik atakuje nas agresywnie, musimy odpowiedzieć tym samym. Pierwsze piętnaście minut drugiej połowy pokazało, że potrafiliśmy tego rywala przycisnąć. Byliśmy wtedy blisko bramki wyrównującej. A jakbyśmy ją strzelili, to bylibyśmy w stanie nawet wygrać ten mecz. Ale, że bramki na 1:1 nie było, to nie ma o czym rozmawiać. Trzeba szybko wyciągnąć wnioski z tego meczu. Chyba tylko tyle można powiedzieć.

- Ma pan po tym meczu większe pretensje do siebie jak zagrał czy do kolegów, że tak mało podań dostarczali panu w pole karne?
- Na pewno nie powiem nic złego na kolegów. Krytykę trzeba zacząć od samego siebie. Dwa razy próbowałem dostarczyć podania kolegom, choć mogłem uderzyć. Żałuję tego meczu z tego powodu, że wszedłem pierwszy raz od początku na boisko i mam świadomość, że zespół na mnie liczył. Wszyscy jesteśmy jednak bardzo rozczarowani, jest niedosyt, bo wiemy na co nas stać. Martwi mało sytuacji, bo w meczu ze Stalą Rzeszów było tego bardzo dużo. Czasami brakowało tylko dostawienia nogi, żeby wjechać do pustej bramki. Tym razem tego nie było, za mało mieliśmy sytuacji. I musimy się z tym zmierzyć, bo drużyny będą do nas podchodzić mocno zmobilizowane. Widać było to po Tychach, które walczyły o każdy centymetr boiska. Tego nam nie może zabraknąć w kolejnych meczach. Wiemy, jaki to był mecz, wiemy jak słabo zagraliśmy i nie ma, co się oszukiwać, ale też nie załamywać. Głowy do góry i zrehabilitujmy się w kolejnym meczu.

- Pan jako piłkarz w Wiśle jest krótko, ale nie jest tajemnicą, że zna pan to środowisko i wie pan jak zareagowali na porażkę w Tychach kibice. Jazda z wami zaczęła się już w trakcie meczu z GKS-em…
- Znam tą społeczność, wiem jak reaguje i to świetnie rozumiem. Co chciałbym im powiedzieć? Spokojnie, to jest dopiero początek sezonu. Sami jesteśmy kowalem własnego losu. Sami musimy pokazać sportową złość, dobrą reakcję w następnym meczu. To jest futbol, trzeba pokazać charakter i głęboko wierzę, że zdobędziemy trzy punkty przed własną publicznością.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska