1 z 12
Przewijaj galerię w dół
Wisła Kraków. Wnioski po meczu „Białej Gwiazdy” w Tychach
fot. Lucyna Nenow
2 z 12
NIECO ZMIENIONA TAKTYKA NIC NIE DAŁA...
fot. Lucyna Nenow

NIECO ZMIENIONA TAKTYKA NIC NIE DAŁA
Wisła dotychczas zaczynała mecze mocno, wysokim pressingiem, bardzo energetycznie. W Tychach ustawiła się nieco niżej, jakby chciała poczekać, co zrobić rywal. W dodatku Radosław Sobolewski zmienił podstawowego napastnika, czyli w podstawowym składzie wyszedł tym razem Szymon Sobczak, a nie Angel Rodado. Nic to nie dało. Długimi fragmentami w pierwszej połowie tempo meczu było wręcz ślamazarne, a jeśli ktoś przyspieszał, to bardziej Tychy niż Wisła. Bo choć grały spokojnie, przyjmowały ataki krakowian, to po przejęciu wyprowadzały błyskawiczne kontry. „Biała Gwiazda” ustawiona podobnie jak we wcześniejszych meczach, próbowała niuansować taktykę, ale koniec końców trener Radosław Sobolewski nie zaskoczył rywala w najmniejszym stopniu. Wygranym okazał się Dariusz Banasik, który przyznał zresztą, że ten mecz wyglądał dokładnie tak jak przypuszczał, że wyglądać będzie.

3 z 12
FATALNA OBRONA, KATASTROFALNE BŁĘDY...
fot. Lucyna Nenow

FATALNA OBRONA, KATASTROFALNE BŁĘDY
Tak słabo grającej Wisły w obronie dawno nie oglądaliśmy. Nawet nie wiemy, co powiedzieć, co napisać o tym, co wyprawiali wiślacy w pierwszej połowie. Błędy w ustawieniu, błędy w kryciu, brak agresywnego doskoku. Jedno, drugie ostrzeżenie, gdy GKS strzelał bramki, a sędzia ich nie uznawał. Nic to nie dało. Nie było otrząśnięcia się, opamiętania. Gol na 1:0 dla tyszan to była taka kaskada pomyłek defensywy „Białej Gwiazdy”, że jej kibicom pozostało tylko łapać się za głowy, co ich ulubieńcy wyprawiają. A przecież nie była to jedyna sytuacja, gdy gospodarze wręcz ośmieszali obronę Wisły.

4 z 12
PROSTE ŚRODKI, A SKUTECZNIEJSZE OD KLEPANIA, KLEPANIA,...
fot. Lucyna Nenow

PROSTE ŚRODKI, A SKUTECZNIEJSZE OD KLEPANIA, KLEPANIA, KLEPANIA
Wisła swoje akcje rozgrywała z mozołem, po obwodzie, niezliczoną liczbą podań, rozrzucaniem na skrzydła i nic, kompletnie nic z tego z tego nie wynikało. Tychy stosowały środki proste, ale - co trzeba bardzo mocno podkreślić - nie prostackie. Bo w futbolu chodzi przecież tak naprawdę o to, żeby wyjść spod własnej bramki, przedostać się pod bramkę przeciwnika, zagrozić jej, a najlepiej przynajmniej oddać strzał. I to podopieczni Dariusza Banasika robili konsekwentnie, pewni swoich możliwości i umiejętności. Wystarczyły często dwa, trzy podania i już pod bramką Wisły był pożar. A Wisła klepała, klepała, klepała i głowę o obronę GKS-u rozbijała. Pod tym względem krakowianie byli zresztą o dwa piętra niżej od tego, co prezentowali nawet w niedawnym meczu ze Stalą Rzeszów. Tam przynajmniej okazje na gole były. W Tychach mieliśmy ich ze strony Wisły tyle, co kot napłakał.

Pozostało jeszcze 7 zdjęć.
Przewijaj aby przejść do kolejnej strony galerii.

Polecamy

Kibice Cracovii w Lublinie. Mieli powody do radości

Kibice Cracovii w Lublinie. Mieli powody do radości

Kraków w żałobie? Tak wyglądał Rynek w dniu pogrzebu papieża. Jedna wielka impreza

Kraków w żałobie? Tak wyglądał Rynek w dniu pogrzebu papieża. Jedna wielka impreza

"Sadzonka za surowce wtórne". Dawaliśmy kwiaty i inne gadżety za elektrośmieci

"Sadzonka za surowce wtórne". Dawaliśmy kwiaty i inne gadżety za elektrośmieci

Zobacz również

Kibice Cracovii w Lublinie. Mieli powody do radości

Kibice Cracovii w Lublinie. Mieli powody do radości

"Sadzonka za surowce wtórne". Dawaliśmy kwiaty i inne gadżety za elektrośmieci

"Sadzonka za surowce wtórne". Dawaliśmy kwiaty i inne gadżety za elektrośmieci