
PLEWKA - MIŁA NIESPODZIANKA
Chyba jedną z największych niespodzianek piątkowego meczu Wisły w Zabrzu, była postawa Patryka Plewki. W tym miejscu anegdota. Gdy ten młody zawodnik dostawał szansę dość częstej gry jeszcze w drużynie, prowadzonej przez Macieja Stolarczyka, usłyszeliśmy od jednej z klubowych legend taką opinię: - Jak Plewka przyjmuje piłkę, to ja się boję na trybunach…
Od tamtych występów minęło jednak trochę czasu, a Patryk Plewka wyraźnie okrzepł na wypożyczeniu do II-ligowej Stali Rzeszów. W piątek to nie był już przestraszony występami w ekstraklasie chłopak, a taki, który nie boi się brać odpowiedzialności na swoje barki. Chciałoby się powiedzieć - tak trzymać!

SKRZYDŁA CORAZ LEPSZE
Yaw Yeboah od pierwszego meczu w Wiśle pokazuje się z dobrej strony, więc jego postawa w Zabrzu nie była wielkim zaskoczeniem. Wreszcie natomiast z naprawdę dobrej strony pokazał się Stefan Savić. Po przyjściu do Wisły Austriak mówił, że potrzebuje trochę czasu na dojście do optymalnej formy. Wygląda na to, że zrobił duży krok w tym kierunku.

CO Z TYM PRZYGOTOWANIEM?
Żeby nie było, że wszystko w Zabrzu w grze Wisły było już super, to musimy odnotować fakt, że jednak gra mocno siadła w drugiej połowie. Czy był to efekt zmiany w pomocy, gdzie Gieorgija Żukowa zastąpił w przerwie Vullnet Basha i zagrał słabiej od Kazacha? Bardziej skłaniamy się ku tezie, że jednak krakowanie opadli z sił. Świadczą o tym choćby skurcze, które od 70 min łapały jednego zawodnika „Białej Gwiazdy” po drugim. To jednak nie do końca normalna sprawa, że zawodnik na poziomie ekstraklasy nie jest w stanie wytrzymać 90 minut gry w dobrym tempie. I to na pewno w kontekście kolejnych spotkań trzeba poprawić.