
TYM RAZEM TRENER NIE POMÓGŁ
Już kilka razy chwaliliśmy Petera Hyballę za to, że dobrze zarządza meczem. Tym razem jednak zdecydowanie lepiej poradził sobie z tym Piotr Stokowiec, który np. już w przerwie zmienił wyjątkowo słabego w sobotę Rafała Pietrzaka. Trener Lechii reagował na to, co działo się na boisku, korzystnymi zmianami. Hyballa miał ograniczone pole manewru, ale np. Piotra Starzyńskiego mógł wpuścić na boisko wcześniej, bo chłopak nawet w te kilka minut, kiedy już się na nim pojawił, ożywił ataki zespołu.

ILE MOŻNA CZEKAĆ NA PRZEŁAMANIE STEFANA SAVICIA?
Stefan Savić miał być dużym wzmocnieniem Wisły w tym sezonie. Mijają jednak tygodnie, miesiące, kolejne mecze, a wciąż trudno powiedzieć, żeby Austriak podbijał polską ekstraklasę. Niby widać, że ten zawodnik ma potencjał, że jest dobrze wyszkolony technicznie, ale od środkowego pomocnika trzeba oczekiwać znacznie więcej. Przede wszystkim otwierających podań, asyst, bramek. Jest z tym wszystkim bardzo, bardzo ubogo. I można mieć wątpliwości, czy Savić jeszcze zacznie w Wiśle grać na miarę oczekiwań.

NOWI DAJĄ RADĘ
W meczu z Lechią w wyjściowym składzie zagrało dwóch nowych piłkarzy Wisły, czyli Uros Radaković i David Mawutor. I jeśli szukać pozytywów, to obaj zagrali obiecująco. Obaj pokazali jednak przede wszystkim atuty w defensywie, a „Białej Gwieździe” brakowało siły ognia. To już jednak nie wina jednego i drugiego.

CELE? CHYBA WSZYSTKO JUŻ JASNE
Z kibicami Wisły często jest tak, że po jednej, dwóch wygranych wpadają w euforię i już widzą swoją drużynę na podium, albo przynajmniej w jego okolicach. Później po jakimś niepowodzeniu do głosu głośniej dochodzą pesymiści, którzy zaczynają nawet panikować, czy „Biała Gwiazda” znów nie zapląta się w walkę o utrzymanie. A naszym zdaniem trzeba w tym wszystkim zachować zdrowy rozsądek. Po porażce z Lechią wiślacy tracą do czwartego miejsca już osiem punktów i może zapomnieć o miejscu w czołówce. Z drugiej strony przewaga nad miejscem spadkowym jest na tyle duża, że trudno mówić o realnym zagrożeniu. Wiśle pozostaje zatem jedynie starać się grać jak najlepiej w każdym meczu, zebrać jeszcze jak najwięcej punktów, a miejsce w górnej połowie tabeli, jakie by ono nie było i jeśli uda się je ostatecznie wywalczyć i tak będzie sukcesem w porównaniu do poprzedniego sezonu.