
WISŁA DOMINUJĄCA, ALE NIESKUTECZNA
To, jak Wisła zdominowała Lechią w pierwszym kwadransie niedzielnego meczu, to była rzecz rzadko spotykana w polskiej ekstraklasie. Krakowianie prawie nie wypuszczali rywali z ich połowy, mieli rzut rożny za rożnym, sytuację za sytuacją. Problemem była jednak skuteczność, czy raczej jej brak. I to jest mankament, który trzeba poprawić przed najbliższymi meczami, bo można w ciemno zakładać, że w starciach z Lechem Poznań, Pogonią Szczecin czy Piastem Gliwice aż tylu sytuacji nie uda się wykreować.

JAN KLIMENT I GRA NA SKRZYDLE
Adrian Gula zdecydował się wystawić na skrzydle w meczu z Lechią Jana Klimenta. Żeby była jasność, było to spowodowane m.in. faktem, że na ostatnim treningu urazu nabawił się Mateusz Młyński. Kliment zagrał zatem na skrzydle, ale nie wszystko w jego grze wyglądało tak, jak powinno i tak, jakby chciał sam Gula. - To jest rzecz jeszcze do poprawy, do budowania - mówił po końcowym gwizdku Słowak.

SĘDZIA WISŁY NIE ROZPIESZCZAŁ
Wisła nie wygrała z Lechią również przez poważny błąd sędziego Pawła Raczkowskiego. Arbiter z Warszawy popełnił brzemienny w skutkach błąd tuż przed drugą bramką dla gości. Bo rzutu wolnego dla Lechii po prostu nie było. Bo to nie Michal Frydrych faulował, a sam został sfaulowany. Można mieć też wątpliwości co do niektórych kartek pokazywanych przez Raczkowskiego. Szczególnie do tej, którą po czyściutkim zagraniu otrzymał Felicio Brown Forbes. Tam nawet faulu nie było, o kartce już nie mówiąc. Naszym zdaniem od tego napomnienia Wisła powinna koniecznie się odwołać. Szanse na anulowanie kary są bowiem duże.

FILOZOFIA ADRIANA GULI
Wisła straciła dwie bramki w meczu z Lechią Gdańsk m.in. dlatego, że popełniała błędy przy wyprowadzeniu piłki czy inaczej przy wychodzeniu spod pressingu rywali. Gdy jednak jeden z dziennikarzy zasugerował, że wiślacy w takich sytuacjach powinni wybijać po prostu piłkę jak najdalej od swojej bramki, Adrian Gula stanowczo zaoponował, mówiąc: - Ma pan prawo do własnego zdania, ale ja pozostanę wierny swojej filozofii. Nie będziemy wybijać piłki, tylko starać się w nią grać. Nawet, jeśli czasami zapłacimy za to wysoką cenę, to nie zejdziemy z drogi budowy tej drużyny, jaką obraliśmy.