
NIEPOKOJĄCA TENDENCJA
Wisła w tym sezonie wygrała tylko dwa mecze. To bardzo mało, ale jest jeszcze inna, bardzo niepokojąca statystyka. Otóż, prócz tych dwóch wygranych spotkań ze Stalą Mielec i Podbeskidziem Bielsko-Biała, wiślacy obejmowali prowadzenie w sześciu innych meczach! Efekt? Dwa z nich zakończyły się remisami, cztery zostały przegrane. Ta nieumiejętność „dowożenia” prowadzenia do końca jest wprost zatrważająca. Tym bardziej, jeśli zaglądniemy w jeszcze jedną statystykę. W czterech z tych meczów zwycięstwo lub choćby remis wymykały się Wiśle w ostatnich dziesięciu minutach. Nawiązanie w tym miejscu do złego przygotowania drużyny wydaje się być zdecydowanie na miejscu...

MECZE U SIEBIE, CZYLI FATALNA STATYSTYKA
O ile liczba wygranych, jaką Wisła notuje w tym sezonie, jest bardzo kiepska, o tyle w przypadku meczów u siebie trzeba wręcz za głowę się złapać. Panie i panowie, Wisła nigdy nie zanotowała tak słabego startu sezonu na własnym stadionie odkąd toczą się rozgrywki w formule ligowej. NIGDY! Na sześć meczów rozegranych jesienią przy Reymonta, wiślacy przegrali pięć razy i tylko jeden raz zdobyli trzy punkty. To jest wprost katastrofalny bilans.

JAK PRZED ROKIEM
Po 13 kolejkach poprzedniego sezonu Wisła Kraków miała identyczny dorobek, czyli 11 punktów. To pokazuje, że przez rok nie udało się zrobić postępu. I to kolejna smutna dla wiślaków statystyka.

NIE MA PIESZCZENIA
Do jednego muszą się zacząć przyzwyczajać piłkarze Wisły. Trener Peter Hyballa nie ma zamiaru ich oszczędzać nie tylko w czasie treningów, ale również pomeczowych wypowiedzi. Nie ma tutaj mowy o dyplomacji, o czym świadczą opinie Niemca po meczu z Legią. Dlaczego zmienił Maka? Bo grał słabo. Jak skomentuje faul na karnego Chuki? Głupota. Nie będzie tutaj pieszczenia, oj nie będzie…