
CZAS PRACUJE DLA „BIAŁEJ GWIAZDY”
W Wiśle na razie sytuacja wygląda tak, że gdy jedni zawodnicy wypadają ze składu z powodu koronawirusa lub kontuzji, to inni wracają. Nie ma jednak wciąż możliwości takiego prawdziwego, dużego wyboru. W tym względzie jednak czas pracuje dla Wisły, bo grono zawodników, którzy mają już za sobą sprawy COVID-owe za sobą jest coraz większe. Gdy w końcu dojdzie do sytuacji, że ten wybór się zwiększy, szanse na lepszą grę całego zespołu na pewno będą większe niż obecnie.

TO WCIĄŻ NIE JEST ZESPÓŁ NA CZOŁÓWKĘ, ALE…
W porównaniu do poprzedniego sezonu postęp w Wiśle jest zdecydowany. Rok temu „Biała Gwiazda” była właśnie po siódmej ligowej porażce z rzędu i razem z ŁKS-em Łódź zajmowała ostatnie miejsca w tabeli. Pracę w krakowskim klubie tracił właśnie Maciej Stolarczyk, a w klubie panowały totalnie minorowe nastroje. Dzisiaj Wisła wciąż nie jest drużyną, która może bić się o czołowe miejsca w tabeli, ale potrafi już grać z drużynami z czołówki i zdobywać z nimi punkty. To ogromny postęp, który naprawdę należy pielęgnować i docenić. Kibice Wisły oczywiście chcieliby ją widzieć wysoko w tabeli, ale zalecamy im cierpliwość, bo ich zespół jest w przebudowie, a to wymaga czasu. Fani powinni też docenić, że dzisiaj nawet jeśli ze składu wypada kilku ważnych zawodników, to jest kim ich zastąpić. Przypominamy w tym miejscu, że rok temu, gdy kontuzji doznali Paweł Brożek i Jakub Błaszczykowski, to zrobił się taki pożar, że udało się go na dobre ugasić dopiero latem…