Czy Wisła ogra Lecha? Jak zakończy się dzisiejsze spotkanie? Głosuj w sondzie i wypowiedz się na forum pod artykułem.
Smuda zresztą też tak podchodzi do sprawy. - Lech to firma, więc nawet sobie nie wyobrażam, żeby ktoś zlekceważył ten mecz. Zresztą u nas nie ma takiego problemu, żeby ktoś lekko podchodził do gry. Widzieliśmy przecież duże zaangażowanie choćby w ostatnim meczu z Zagłębiem Sosnowiec.
Trener "Białej Gwiazdy" przez trzy lata pracował w Poznaniu, ale dzisiaj nie przywiązuje już do tego większej wagi, a mecz z Lechem traktuje jak inne spotkania ligowe.
- Pracowałem w wielu klubach, ale grając później z takimi drużynami nie ma sentymentów - tłumaczy Smuda. - To byłoby bez sensu. W Lechu pracuje teraz inny trener. Ja pracuję w Wiśle i dla mnie najważniejszą rzeczą w tym momencie jest wygranie niedzielnego meczu. Trener Wisły ma komfortową sytuację przed meczem z Lechem. Wszyscy piłkarze są zdrowi, nikt nie pauzuje za kartki. - Mam przyjemny ból głowy jeśli chodzi o skład - śmieje się Smuda. Zapytany, czy bierze pod uwagę posadzenie na ławce rezerwowych Pawła Brożka, bo podczas ostatnich treningów "Brozio" nie grał w teoretycznie podstawowej jedenastce, trener odpowiada: - Trenujemy różne rozwiązania, bo trzeba być gotowym na wszystko. Nie będzie żadnych niespodzianek w składzie. Cieszę się natomiast, że mam do dyspozycji kolejnego napastnika, czy raczej pomocnika, bo znów może grać Rafał Boguski. To dobrze, że "Boguś" jest już zdrowy, bo to niebezpieczny zawodnik w polu karnym.
Kwestia tego, kto zagra w ataku, wydaje się w tym momencie jedynym znakiem zapytania, jeśli chodzi o wyjściowy skład Wisły. Obronę powinno utworzyć tych samych czterech piłkarzy, którzy zagrali z Jagiellonią Białystok. Oznacza to, że na prawej obronie wystąpi Łukasz Burliga, a nie Paweł Stolarski. W pomocy Smuda postawi raczej na ofensywne ustawienie, w którym znajdzie się miejsce dla obu skrzydłowych, Patryka Małeckiego i Emmanuela Sarkiego. Smuda chce, żeby jego zawodnicy od początku spotkania podyktowali Lechowi swoje warunki gry i zaatakowali gości, tak jak miało to miejsce w meczu z Jagiellonią.
- Przygotowujemy zespół w taki sposób, żeby zacząć tak jak w meczu z Jagiellonią czy przez większość spotkania w Sosnowcu - tłumaczy "Franz". - W Pucharze Polski czasami gra się źle, bo trudno zmobilizować zespół na teoretycznie słabszego rywala. Nam się to udało. Zawodnicy podeszli do tego meczu z wielkim zaangażowaniem i tak samo podejdą do spotkania z Lechem.
Poznaniacy mają w tej chwili tyle samo punktów co Wisła, czyli sześć. Lech na początku sezonu miał swoje problemy, gdy tracił punkty w lidze, ale przede wszystkim dlatego, że odpadł z Ligi Europy z Żalgirisem Wilno. Trener Wisły uważa jednak, że nie będzie to miało najmniejszego wpływu na przebieg piątkowego spotkania.
- Dla nich to był wypadek przy pracy - mówi Smuda. - Oglądałem te mecze i widziałem, że każdy zawodnik się starał. Zależało im na wygranych i w pucharach, i w lidze. Myślę, że tamte problemy mają już za sobą i będą chcieli szybko dołączyć do czołówki.
Plany Lecha ma zamiar jednak pokrzyżować Wisła, a Smuda prócz pochwał adresowanych w kierunku "Kolejorza" powiedział wczoraj również: - Lech ma parę słabych punkcików, które postaramy się wykorzystać, ale jakie one są, zostawię dla siebie.
Dodajmy, że Wisła apeluje do swoich kibiców, wybierających się na niedzielny mecz, o wcześniejsze nabycie biletów. Chodzi o to, żeby uniknąć sytuacji z meczu z Jagiellonią, gdy wielu fanów odłożyło kupno wejściówek na ostatnią chwilę i później tworzyły się gigantyczne kolejki. Kasy otwarte będą dzisiaj od godz. 11. Początek spotkania z Lechem zaplanowano na godz. 18. Mecz poprowadzi Szymon Marciniak z Płocka.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+