

TAK JAK W POPRZEDNIM SEZONIE
Pytaliśmy o to trenera Kazimierza Moskala przed meczem, czyli jak poradzić sobie z nastawieniem do spotkania ligowego po takim starciu jak to z Rapidem Wiedeń w kwalifikacjach Ligi Europy? Pytanie nie zostało oczywiście postawione bez przyczyny. Za dobrze pamiętamy jak w poprzednim sezonie Wisła wyglądała w Pucharze Polski w tygodniu, a jak kilka dni później w lidze. I choć można się było łudzić, że może teraz będzie inaczej, że niektórzy coś zrozumieli, to niedzielny mecz pokazał, że problem z „mentalem” tej drużyny wciąż istnieje. I to nawet jeśli zmieniły się personalia. Wisła w niedzielę to były przynajmniej dwa piętra niżej od Wisły z czwartku. Pół żartem, pół serio - rywale „Białej Gwiazdy” z I ligi, walczący z nią o ekstraklasę, ale też i pozostali, powinni z całej siły trzymać kciuki za krakowian, by w europejskich rozgrywkach doszli jak najdalej. Każdy czwartek w Europie może bowiem oznaczać taką niedzielę jak ta z Polonią. Chyba, że Moskal znajdzie sposób, żeby drużyna wreszcie poradziła sobie z problemem gry, co trzy dni, a piłkarze wreszcie zrozumieli, co dla tego klubu jest w tym momencie najważniejsze.

ZA WOLNE TEMPO PRZY DOBREJ OBRONIE POLONII
Trener Kazimierz Moskal nie do końca zgodził się z nami, gdy na pomeczowej konferencji prasowej zapytaliśmy o tempo gry w meczu z Polonią w porównaniu do tego jak to wyglądało w starciu z Rapidem Wiedeń. Bo naszym zdaniem było ono znacznie wolniejsze. Jako przykład Moskal podał, że jego podopieczni szli do pressingu. No szli, tylko w taki sposób, że Polonia wychodziła spod niego bez większego problemu. Działo się tak m.in. dlatego, że ten pressing był zakładany bez odpowiedniego zdecydowania, po prostu za wolno. A to tylko jeden z przykładów. W czwartek wyglądało to jednak zdecydowanie lepiej na tle Rapidu niż w niedzielę na tle Polonii. To daje do myślenia.

NIE RZĄDZILI W ŚRODKU POLA
Wisła miała dłużej piłkę, ale czy na pewno rządziła w środku pola? No nie rządziła. Zresztą z tym trzymaniem piłki dłużej, to też warto wyjaśnić, że w pierwszej połowie krakowianie mieli w tym względzie sporą przewagę, a po przerwie już nie, bo dłużej miała ją Polonia. Na koniec wyszła minimalna przewaga Wisły w tym względzie. Trener Kazimierz Moskal poruszył trochę ten wątek na konferencji, gdy był pytany o termin powrotu do gry Kacpra Dudy. Bo jego absencja to rzeczywiście dla Wisły duża strata. Tym bardziej, że w niedzielę grać nie mógł też Marc Carbo. A to oznaczało, że nie zagrało dwóch podstawowych piłkarzy na pozycjach „sześć” i „osiem”. I to było po prostu widać.