- Na nartach jeżdżę niemal od dziecka. Dlatego gdy pod koniec stycznia do naszej gminy przyjechała ekipa telewizyjna, bez problemów zgodziłem się na zjazd przed kamerami - mówi Stanisław Łukaszczyk.
Niestety, temu doświadczonemu narciarzowi przydarzył się fatalny wypadek. Chwila nieuwagi dla samorządowca skończyła się upadkiem, w czasie którego zerwał ścięgna łączące nogi i tułów. Z gipsem na obu nogach trafił na wyciąg, tym razem lekarski.
Pojawił się problem, kto ma wójta zastąpić. Normalnie w takich sytuacjach za sterami gminy zasiada wicewójt. W Bukowinie takiego stanowiska nigdy jednak nie było.
- Wójta z konieczności zastąpił więc sekretarz gminy, pan Marian Mikołajczyk - mówi Władysław Piszczek, przewodniczący miejscowej rady gminy. - Niestety, szybko okazało się, że nie może on załatwiać wszystkich spraw, które dotychczas leżały w gestii wójta. Nie ma po prostu takich uprawnień. Szybko jednak rozwiązaliśmy i tę kwestię. Wszystkie sprawy załatwiane są na bieżąco, bo chory wójt udzielił czasowo swoich kompetencji sekretarzowi.
Łukaszczyk na zwolnieniu chorobowym przebywa od końca stycznia - Mimo to urząd pracuje normalnie - mówi nam wójt Bukowiny. - Pan Mikołajski mnie zastępuje, a w sytuacji gdy czegoś nie wie, konsultuje się ze mną przez telefon. Dzięki temu, choć cały ten czas jestem w domu na zwolnieniu, nie wypadłem z życia gminy. Wiem o wszystkim, co się w urzędzie dzieje.
W poprzedni wtorek mający problemy z poruszaniem się wójt Łukaszczyk uczestniczył nawet w posiedzeniu rady gminy. Z salą obrad połączył się za pomocą internetowego komunikatora Skype.
O tym, że bukowiańskiemu samorządowi podczas choroby gospodarza nie dzieje się krzywda, zapewnia sekretarz gminy. - Kilka tygodni temu spotkałem się z wojewodą małopolskim panem Jerzym Millerem - mówi sekretarz. - Po 30 dniach absencji wójta musiał on wyznaczyć jego prawnego zastępcę, tak zwanego komisarza. Wojewoda stwierdził jednak, że dobrze sobie radzę na zastępstwie i nie będzie szukał nikogo innego w miejsce chorego.
Komisarz i rada są dumni, że żaden mieszkaniec gminy nie został dotąd spod urzędu odprawiony z kwitkiem. Przeciągająca się nieobecność wójta bardzo komplikuje jednak życie służbom prawnym wojewody. W tym roku Bukowina Tatrzańska miała bowiem otrzymać z tego urzędu kilkaset tysięcy złotych dotacji na remont dróg. Umowę o przekazaniu środków może podpisać już jednak tylko wybrany przez mieszkańców w wyborach wójt.
- No cóż, te umowy mogą na razie trochę poczekać - mówi Mirosław Chrapusta, szef biura prawnego wojewody małopolskiego. - Jednak, by w przyszłości uniknąć podobnych sytuacji, warto,by Bukowina Tatrzańska zaopatrzyła się w... wicewójta.
- Myślałem już o tym i rzeczywiście w najbliższym czasie chyba zatrudnię sobie zastępcę - mówi Łukaszczyk w rozmowę z "Gazetą Krakowską". - Dotychczas tego nie zrobiłem, bo w naszej gminie nigdy takiego stanowiska nie było, a ja nie chciałem być oskarżony o zwiększanie wydatków na administrację. Teraz jednak okazuje się, że pomoc jest potrzebna. Wicewójt przyda się chociażby jako zastępca w spotkaniach, na które nie będę mógł się udać. Przy moim napiętym grafiku to częsta sytuacja.
Trwa plebiscyt "Superpies, Superkot!". Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij dla niego nagrody!
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!