https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wójt sam siebie zlustrował. Niepotrzebnie

Artur Drożdżak
Franciszek Młynarczyk był wójtem do 2010 roku. Na zdjęciu prezentuje sztandarowy łącki produkt - śliwowicę
Franciszek Młynarczyk był wójtem do 2010 roku. Na zdjęciu prezentuje sztandarowy łącki produkt - śliwowicę Katarzyna Prokuska/archiwum
67-letni Franciszek Młynarczyk, wieloletni naczelnik gminy i wójt Łącka, może okazać się kłamcą lustracyjnym, choć w swoim oświadczeniu wysłanym do Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie... przyznał się do pracy w organach bezpieczeństwa PRL.

Okazało się, że wójt wypełnił dokument w błędnym przekonaniu, że musi się przyznać do kontaktów z Wydziałem ds. Wyznań Urzędu Wojewódzkiego w Nowym Sączu. Wójt napisał w części B. oświadczenia lustracyjnego, że organem, dla którego wykonywał pracę w latach 1983-98, był Wydział ds. Wyznań, gdzie "wysyłał notatki z przeprowadzonych rozmów z proboszczami".

Zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2007 r. to nie jest organ bezpieczeństwa państwa i urzędnik nie musiał się przyznawać do takiej pracy.

- Moja nadgorliwość okazała się gorsza od faszyzmu. Teraz walczę w sądzie w procesie autolustracyjnym o swoje dobre imię, bo przecież nigdy nie współpracowałem z organami bezpieczeństwa PRL - mówi były już wójt Młynarczyk.

Informacja o tym, że wójt przyznał się do współpracy, ukazała się na obwieszczeniu wyborczym, opublikowanym w Łącku 5 listopada 2010 r., gdy był jednym z trzech kandydatów na wójta. Młynarczyk tych wyborów nie wygrał. Złożył wniosek o autolustrację. W krakowskim sądzie dobiega końca proces w tej sprawie. IPN w Krakowie wnioskuje jednak, by "uznać oświadczenie wójta za niezgodne z prawdą". - Ale jednocześnie wnosimy, by sprawę umorzyć, wobec stwierdzenia, że mimo nieprawdziwości oświadczenia wójta, nie doszło z jego strony do zatajenia faktu pracy, służby lub współpracy z organami bezpieczeństwa PRL - mówi prokurator Piotr Świechowski. W archiwach IPN nie znaleziono śladu pracy wójta dla organów bezpieczeństwa. Przesłuchano też kobietę - radcę prawnego z Urzędu Gminy Łącko - która miała doradzić wójtowi, by przyznał się do współpracy z Urzędem ds. Wyznań.

- To była prywatna rozmowa, podyktowana życzliwością, a nie porada prawna - tłumaczyła się kobieta. Dodała, że znalazła informację, iż kontakty z Urzędem ds. Wyznań podlegają lustracji, ale potem zmieniły się przepisy po wyroku TK. Wójt tej nowelizacji nie zauważył i w błędnym przekonaniu przyznał się do współpracy, choć wcale nie musiał.

Wyrok sądu w tej nietypowej sprawie ma być ogłoszony pod koniec czerwca br.

Euro 2012 w Krakowie: zdjęcia, wideo, informacje! [SERWIS SPECJALNY]

Konkurs "Buty w obiektywie!" Zobacz zgłoszone zdjęcia i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

obserwator
Musiał być powód tych rozmów.1983 rok potem Ks.Popiełuszko.Czyżby służby ds. wyznań w tym rejonie szczególnie były wyczólone na ten temat........
L
LACKO
JEŻELI SPORZĄDZAŁA NOTATKI Z ROZMÓW Z PROBOSZCZAMI I JE WYSYŁAŁ TO.... CO O TYM MYŚLEĆ
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska