Do wyborów samorządowych zostało 30 dni roboczych, w których wójtowie, burmistrzowie i prezydenci mogą iść na urlop. Zapewne wielu z nich z tego skorzysta, żeby lepiej przygotować się na 21 października, ale i tak w sądeckim ratuszu, starostwie powiatowym czy w urzędzie miejskim w Limanowej z kasy gminnej popłyną pokaźne sumy na dodatkowe wynagrodzenia.
W przypadku niewykorzystania przysługującego urlopu wypoczynkowego w całości lub w części, z powodu rozwiązania lub wygaśnięcia stosunku pracy pracownikowi przysługuje ekwiwalent pieniężny. Wielu samorządowców, którzy kończą kadencję z rekompensaty za przepracowany urlop chętnie korzystają.
Sądeccy rekordziści
Ryszard Nowak, prezydent Nowego Sącza, ma 37 zaległych dni urlopu wypoczynkowego. Do końca sprawowania funkcji (nie ubiega się o reelekcję) ma zaplanowany urlop. Cztery lata temu nie odebrał 23 dni urlopu za 2013 r. i 26 dni za 2014 r. Wypłacono mu za nie ekwiwalent w wysokości 16 717 zł (netto). Wówczas ekwiwalentu nie odebrał jego zastępca Jerzy Gwiżdż, stąd na jego koncie jest dzisiaj aż 129 dni zaległego urlopu. Urlop ma zaplanowany na przełomie września i października.
- Co w tym dziwnego jak roboty jest dużo, a człowiek jest w nią tak zaangażowany. Nic nie poradzę, trzeba pracować - zaznacza Jerzy Gwiżdż i dodaje, że nie potrzebuje wypoczynku. - Ja się naprawdę bardzo dobrze czuję i niech się nikt o moje zdrowie nie martwi - dodaje.
Wiceprezydent nie rachuje ani dni przeznaczonych na wypoczynek, ani kwoty którą mógłby dzięki temu otrzymać.
- Nie liczę tego. Jak jest potrzeba to biorę urlop, a tak to się biorę do roboty. Jeśli ktoś się zdecyduje na pracę publiczną, to myśli o niej, a nie o wypoczynku - odpowiada „Gazecie Krakowskiej”.
Według orientacyjnych wyliczeń dziś jego ekwiwalent wyniósłby ok. 70 tys. zł brutto.
Drugi z zastępców Nowaka, Wojciech Piech, nie zamierza brać już urlopu do końca kadencji i otrzyma ekwiwalent za 37 dni niewykorzystanego urlopu.
Starosta nowosądecki Marek Pławiak ma 83 dni zaległego urlopu. Z racji orzeczenia o niepełnosprawności przysługuje mu rocznie więcej o 10 dni urlopowych, czyli ma ich do dyspozycji 36 zamiast 26.
- Co roku starosta korzysta z dwutygodniowego urlopu oraz stara się systematycznie wybierać kolejne dni. Nie zawsze jednak obowiązki służbowe pozwalają na jego dłuższą nieobecność w pracy - informuje Maria Olszowska, kierownik Biura Prasowego Starostwa Powiatowego w Nowym Sączu. Jej zdaniem gdyby starosta chciał wybrać wszystkie przysługujące mu rocznie dni urlopu, nie byłoby go w pracy ponad dwa miesiące. - Zrozumiałym jest, że pełniąc tak odpowiedzialną funkcję nie może sobie na to pozwolić. Stąd zaległości - zaznacza rzeczniczka i dodaje, że starosta zamierza jeszcze skorzystać z urlopu do końca kadencji. Zastępca Pławiaka, Antoni Koszyk, tych dni ma 31.
Burmistrz Limanowej Władysław Bieda ma 40 dni zaległego urlopu (14 z 2017 i 26 z 2018 r.), zaś jego zastępca Wacław Zoń ma 8 dni zaległego urlopu z 2018 roku.
Jak liczony jest ekwiwalent?
Pracownikom kończącym zatrudnienie w firmie, którzy nie wykorzystali całego urlopu wypoczynkowego, przysługuje ekwiwalent pieniężny, wyliczany przy pomocy współczynnika urlopowego, który w 2018 roku wynosi 20,92, zgodnie z wyliczeniem: od 365 dni w roku należy odjąć 52 niedziele, 52 dni wolne (np. soboty), 10 dni świątecznych w inne dni niż niedziela, a wynik podzielić przez 12 miesięcy. Kwotę brutto wynagrodzenia dzielimy przez współczynnik, by otrzymać ekwiwalent za jeden dzień.
Cztery lata temu Marek Janczak, wójt Łabowej, otrzymał ekwiwalent w wysokości 39 397 zł brutto. Józef Tobiasz - 25 747 zł brutto. Za 33 dni nieodebranego wolnego Stanisław Golonka, wójt Łososiny Dolnej, otrzymał 17040 zł brutto, a burmistrz Starego Sącza Jacek Lelek 16 471 zł brutto.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Piątka Morawieckiego - nowe obietnice PiS w kampanii