WIDEO: Kierowcy ryzykują życiem na przejeździe, bo ekranami zasłonili tory
Autor: Paweł Chwał, Gazeta Krakowska
Po tym jak przy niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Woli Rzędzińskiej (pierwszy za granicą Tarnowa) ustawiono ekrany dźwiękochłonne, pokonanie samochodem tego niebezpiecznego miejsca jest jeszcze bardziej ryzykowne. - Są na drodze namalowane białe linie, ale jeśli ktoś zastosuje się do znaku stop i zatrzyma na nich auto, to nie ma szans dostrzec nadjeżdżającego pociągu. Z jednej czy z drugiej strony widoczność ograniczają bowiem metalowe słupy i plastikowe zapory - irytuje się Aleksander Łakoma, mieszkaniec Woli Rzędzińskiej.
Jego dom sąsiaduje z feralnym przejazdem, dlatego codziennie widzi, jak kierowcy ryzykują życiem przejeżdżając w tym miejscu przez tory. - Kiedy nie było ekranów, to można było dostrzec pociąg z odległości nawet kilometra. Teraz jest to tylko 10-20 m, czyli szans na reakcję i ucieczkę żadnych nie ma - twierdzi.
Remont trwa już kilka lat
Problem znany jest policji, dlatego funkcjonariusze "drogówki" często są obecni w tym miejscu. - Jakiekolwiek próby rozmów z PKP kończą się zazwyczaj stwierdzeniem, że linia kolejowa cały czas jest w remoncie, więc obecna sytuacja jest jedynie przejściowa, a docelowo bezpieczeństwo przejazdu w tym miejscu zostanie poprawione - mówi Jerzy Boryczko z KMP w Tarnowie.
Dodaje, że kierowcom nie pozostaje nic innego, jak wzmóc w tym miejscu uwagę, by nie doszło do tragedii. Przejazd jest niestrzeżony. O nadjeżdżającym pociągu informują jedynie zamontowane z jednej i drugiej strony światła pulsacyjne i sygnały dźwiękowe. - Jeżeli ktoś ma zasunięte szyby to i tak niczego nie usłyszy. Dźwięk jest zbyt cichy, a sygnalizatory słabo widoczne - stwierdza Aleksander Łakoma.
Dokładnie pamięta dziewięć tragicznych wypadków, do których doszło na feralnym przejeździe. W jednym z nich zginął m.in. jego kuzyn. PKP zapowiadały wprawdzie, że w związku z planami uruchomienia szybkiej kolei na trasie z Krakowa do Rzeszowa zlikwidowane zostaną wszystkie przejazdy przez tory. Dlatego, by nie kolidowały z pociągami poruszającymi się z prędkością 160 km na godzinę. Ostatecznie zdecydowano o pozostawieniu przejazdu w Woli Rzędzińskiej.
- Korzysta z niego codziennie wielu kierowców, którzy tędy skracają sobie drogę lub dojeżdżają do znajdujących się po drugiej stronie torów zakładów pracy i domów. Mieszka tam około 1600 osób, stąd likwidacja przejazdu nie wchodziła w rachubę - mówi Mieczysław Nytko, sołtys Woli Rzędzińskiej.
Obiecują im rogatki
Bezpieczeństwo na przejeździe w prosty sposób mogłoby poprawić zamontowanie przy wjeździe na tory rogatek, ale PKP mimo złożonych w tej sprawie już kilka lat temu obietnic, na razie pozostają głuche na prośby mieszkańców. Urządzenia miały się pojawić w ub.r., jednak robotnicy montujący ekrany spakowali maszyny i odjechali zostawiając na ponad rok niedokończone prace.
- Obecnie prowadzone są procedury związane z uzyskaniem pozwolenia na budowę. Powinno być wydane do połowy czerwca - mówi Dorota Szalacha z PKP Polskie Linie Kolejowe w Krakowie. Rogatki mają być automatyczne, tzn. że zbliżający się do przejazdu pociąg będzie uruchamiać specjalny mechanizm, który odpowiednio wcześnie będzie je opuszczać, blokując tym samym wjazd autom na tory.