Sprawa AGH została wyłączona z trwającego już od kilku lat śledztwa w sprawie przekrętów na Politechnice Wrocławskiej. Legnicka prokuratura prowadzi je z policjantami z Wydziału do Walki z Korupcją dolnośląskiej Komendy Wojewódzkiej. Zarzuty w tej sprawie usłyszało już kilku naukowców z Politechniki Wrocławskiej.
Naukowcom zarzucono wyłudzenie 1,8 mln zł dotacji na badania z informatyki. Głównym podejrzanym jest profesor Adam J. z Politechniki. Zarzuty popełnienia przestępstwa usłyszał w październiku 2013 r. Kilka tygodni temu przedstawiono mu kilka nowych. Tym razem chodzi o plagiaty, a nie o defraudowanie pieniędzy z grantów. Choć te plagiaty również miały być związane z wyłudzaniem dotacji na badania.
Na czym owo wyłudzanie miało polegać? W ramach jednego dużego projektu badawczego wykonywane są różne prace przez różne osoby. W śledztwie ujawniono, że na Politechnice zawierano umowy - zlecenia na fikcyjne badania z osobami nieznanymi polskiej nauce. Byli to członkowie rodzin albo znajomi naukowców zamieszanych - jak twierdzą policja i prokuratura - w przekręt. Na przykład katechetka jednej z wrocławski szkół, wrocławska urzędniczka czy też mama doktora z Politechniki
Co zabezpieczają policjanci w Akademii Górniczo-Hutniczej? - Potwierdzam, że policja prowadzi u nas działania, ale sprawa nie dotyczy naszej uczelni, tylko innej placówki i osób z nią związanych - powiedział nam w poniedziałek Bartosz Dembiński, rzecznik Akademii Górniczo-Hutniczej. Z jego słów wynika, że policja interesuje się projektami, na które Akademia Górniczo-Hutnicza dostała granty, a w których osoby spoza uczelni "wykonywały pewne badania". - Projekty naukowe często są realizowane przez zespoły osób pochodzących z różnych placówek - dodaje rzecznik AGH. - Jeśli chodzi o nasze projekty, to cztery z pięciu zostały skontrolowane przez inne organy i nie wykryto nieprawidłowości. Jeden projekt jest w toku.
We wtorek rano prowadzący legnickie śledztwo prokurator Marcin Kucharski powiedział nam, że sprawa w wątku Politechniki kończy się a w sprawie Akademii Górniczo - Hutniczej prowadzone jest osobne postępowanie. Ma ono wyjaśnić czy według tego samego mechanizmu, który ujawniono na wrocławskiej uczelni, nie dokonywano oszustw w Krakowie na AGH.
Nasze nieoficjalne informacje potwierdzają to o czym wspominał rzecznik Akademii Górniczo - Hutniczej. Wśród wykonawców badań na krakowskiej uczelni mają się pojawiać nazwiska naukowców Politechniki podejrzanych w legnickim śledztwie. Być może dlatego prokuratura postanowiła sprawdzić czy i w Krakowie nie mamy do czynienia z mechanizmem odkrytym na wrocławskiej uczelni.