Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wścieklizna w Nowym Sączu: rolnicy liczą straty

Jerzy Wideł
Od października zeszłego roku nie można handlować zwierzętami na placu przy ul. Głowackiego w Nowym Sączu
Od października zeszłego roku nie można handlować zwierzętami na placu przy ul. Głowackiego w Nowym Sączu Jerzy Wideł
Rolnicy klną w żywy kamień. Największe targowisko handlu żywymi zwierzętami w Nowym Sączu jest zamknięte od października zeszłego roku. Taka sama sytuacja panuje w Grybowie. Targowica w Starym Sączu działa tylko co dwa tygodnie. Nie ma gdzie sprzedać wieprzków. Nielegalnie handlujących żywym inwentarzem co wtorek i piątek Straż Miejska przegania z ulicy Głowackiego w Nowym Sączu.

- To skandal, że tak długo jest zamknięty handel w Nowym Sączu - oburza się Jan Janikowski z gminy Korzenna. - Zamiast sprzedawać prosiaki, tuczymy je w chlewniach i ponosimy tylko straty. Nie dość, że ceny są niskie, to jeszcze trzeba dokładać do hodowli, nie licząc na większe zyski.

Sytuacja w wolnym handlu żywcem w powiecie nowosądeckim jest bardzo trudna. Powiatowy lekarz weterynarii nakazał zamknąć targowiska z powodu wykrycia wścieklizny u dzikich i domowych zwierząt w okolicach Grybowa, Januszowej, Korzennej, a także w Nowym Sączu.

Jakby tego było mało, w Łącku targowisko zostało częściowo zamknięte w związku z budową Gminnego Domu Kultury.

- Od początku tego roku zanotowaliśmy 11 przypadków wścieklizny - podlicza Włodzimierz Janczy, zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Nowym Sączu.

Zobacz także: Nowy Sącz: miasto-raj dla biznesmenów?

Ostatnie dwa przypadki to wściekły kot w Chełmcu i chory lis w dzielnicy Nowego Sącza - Helenie.
- Ogniska choroby powoli wygasają, ale obowiązują nas procedury, które mówią, że publiczny handel zwierzętami hodowlanymi musi być wstrzymany co najmniej na trzy miesiące po wykryciu ośrodków wścieklizny - wyjaśnia Włodzimierz Janczy.

Załamanie się handlu zwierzętami na Sądecczyźnie nie dotyczy wyłącznie hodowców świń, ale także krów, kur niosek, brojlerów, kaczek, a nawet gołębi.

Rolnicy uważają, że nie ma potrzeby wprowadzania tak długiego okresu ochronnego. Jako przykład dają jedyne czynne targowisko w Starym Sączu. Szkopuł w tym, że jest ono otwarte tylko w co drugą środę (na przemian z targowicą w Łącku).

- Przyjeżdżają do mnie z końmi rolnicy nawet spod Żywca i Gorlic - mówi Wiesław Paszkiewicz, dzierżawca targowicy w Starym Sączu. - Bydło i świnie przywożą na handel spod Grybowa, Korzennej i innych gmin wokół Nowego Sącza.

Najważniejszym problemem dla hodowców świń są świadectwa zdrowia, które są ważne wyłącznie przez dwa tygodnie. Jeśli rolnik nie zdąży ze sprzedażą prosięcia, to musi wyrobić kolejne zaświadczenie, co już go więcej kosztuje.

Jak dowiedzieliśmy rolnicy napisali już petycję do burmistrza Starego Sącza Mariana Cyconia, aby ten pozwolił na handel wieperzkami co tydzień, a nie jak nakazuje wielowiekowa tradycja w co drugą środę.

- To nie jest taka prosta sprawa, jak się komuś wydaje - odpowiada burmistrz Cycoń. - Za własne pieniądze musimy przecież wynająć weterynarza, aby dyżurował podczas targu, bo plac jest własnością gminy Stary Sącz. Prywatna spółka jedynie go dzierżawi. A na dodatkowe wydatki z gminnego budżetu na razie nie ma zgody. I myślę, że jeszcze chwilę nie będzie.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Ciężarówka przejechała po kobiecie
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska