Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszyscy artyści to naziści

Przemek Franczak
archiwum
Przeglądnąłem wczoraj gazety, przeglądnąłem internet i doszedłem do wniosku, że my - dziennikarze, tośmy są zwyczajnym stadem baranów.

Przeczytałem ze trzydzieści komentarzy i felietonów, i wszystkie były na dwa, może trzy kopyta (tylko Ziemkiewicz jak zawsze o tym samym, czyli o "Wyborczej" i salonie, ale to chyba jedyny człowiek z kompleksami i obsesjami widzianymi z kosmosu). Zupełnie tak, jakby nie istniały tematy inne niż te wałkowane od rana do nocy w telewizjach informacyjnych.

Każdy musi więc napisać o Sikorskim walczącym z internautami, pochylić się nad słowotokiem reżysera Brauna, dotknąć sprawy Arłukowicza (sam o niej pisałem i teraz mam z tego powodu wyrzuty sumienia). Po prostu rzygnąć i zastygnąć, jak mawiał ktoś tam, ale raczej nie klasyk.

To zjawisko nazywam dyktatem żółtego paska - tego frunącego u dołu ekranu, gdzie jakiś pan/pani wypisuje najważniejsze - czyim zdaniem, tego nie wiem - wiadomości dnia. Tak kreuje się hierarchię newsów, której o dziwo podporządkowują się inni.

Jeśli TVN24 weźmie na warsztat temat maltretowanego króliczka, to nad losem biednego zwierzęcia zapłaczą najwięksi publicyści: niektórzy upatrując w nim alegorii sytuacji Polaka pod rządami PO, inni zaś uznając go za ofiarę Kaczyńskiego. Los wszystkich króliczków zostanie w każdym razie gruntownie prześwietlony, czemu akurat ja wcale, a wcale się nie sprzeciwiam, bo lepiej walczyć o maltretowane zwierzaki, niż o maltretowanego przez swoją partię posła Węgrzyna (tego, co to lubi podglądać lesbijki i teraz skamle w TV o miejsce na liście wyborczej).

No więc dziennikarze jak te barany przepisują po sobie, zamieniając historie niewarte wzmianki w eseje i uczone rozprawy. Mimo że sami często narzekają na telewizje karmiące ludzi tematami zastępczymi, to później ochoczo je podchwytują i puszczają dalej w obieg. I wszystko się kręci. Jak w maglu.

Jednym okiem rzucam na telewizor i przepowiadam, co będzie dzisiaj: komentarze zakrążą wokół - a to ci nowość - Sikorskiego, Arłukowicza, śledztwa smoleńskiego i naturalnie wybryku Larsa von Triera, któremu nie udał się żart o Hitlerze, więc wyrzucili go z Cannes. Wiadomo - wszyscy artyści to naziści (napisałem to tylko dlatego, żeby mieć dobry tytuł; nabraliście się na niego, co nie?). Swoją drogą ciekawe, co takiego jest w powietrzu, ze reżyserzy różnej maści plotą straszne androny. O właśnie, w gazetach będzie też o Braunie.

Sprawdziło się? Jasne, że tak. I ponieważ już wczoraj wiedziałem, co przeczytam dzisiaj, to teraz mam święty spokój. Będę mógł się zająć naprawdę poważnymi rzeczami. O, może pójdę do kina na "Piratów z Karaibów"? Mam dobry powód, bo córka mi się zakochała, zakochała na zabój, choć ma siedem lat jedynie, a obiektem jej miłosnych westchnień jest kapitan Jack Sparrow. Nie wpadam z tego powodu w czarną rozpacz, nie szykuję czarnej polewki, wręcz przeciwnie, porzucenie Hannah Montana na rzecz będącego na permanentnym haju szelmy popieram całym sercem i uważam za swój sukces wychowawczy.

Grany przez Johnny'ego Deppa Sparrow to idealny kontrapunkt dla świata, w którym króluje róż i kult plastikowych idolek. A przy okazji nieźle wygląda jako forpoczta przyszłych narzeczonych, którzy kiedyś siłą rzeczy nawiedzą nasz dom.

Niedawno znajomy straszył mnie, że te wizyty to trauma dla każdego ojca, tym bardziej że przychodzą sami niedomyci i z sypiącym się wąsem (nie wiem, skąd to wie, choć ufam, że nie z autopsji), ale pewnie przesadza. Zresztą wąsy nie wąsy, i tak najważniejsze jest to, żeby dziewucha nie zakochała się w jakimś nudnym publicyście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska