https://gazetakrakowska.pl
reklama
18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wybory 2011 w Małopolsce. Rozmawiamy z Januszem Sepiołem

Janusz Sepioł
Janusz Sepioł Wojciech Matusik
Z senatorem PO Januszem Sepiołem, ponownie ubiegającym się o ten mandat w Krakowie, rozmawia Marek Bartosik.

Czytaj także: Hity czy kity? Oceniamy wyborcze hasła w Małopolsce [SONDA]

Cztery lata temu wyborcy wysłali Pana do Senatu ponad 300 tysiącami głosów. Wierzy Pan w powtórkę wyniku, z poprawką oczywiście na fakt, że okręg jest mniejszy i jednomandatowy?
Wtedy obywatele mogli w moim okręgu postawić krzyżyki przy czterech kandydatach do Senatu. W samym Krakowie zdobyłem 190 tysięcy głosów. A teraz okręg obejmuje tylko pół miasta i można głosować na jednego kandydata. W moim dzisiejszym okręgu było wówczas 176 komisji obwodowych. W 136 z nich wygrało PO, w reszcie PiS. Trudno jednak budować prognozy na 9 października.

Był Pan zwolennikiem okręgów jednomandatowych. Teraz zderza się Pan praktycznie ich zaletami i wadami.
Okręgi wielomandatowe powodowały szereg patologii. W Senacie była nadreprezentacja osób, których nazwiska zaczynały się na pierwsze litery alfabetu, bo wyborcy stawiali zwykle krzyżyk na liście przy nazwiskach pierwszych kandydatów swojej partii. Senatorów na A, B czy C jest trzy razy więcej niż posłów o podobnych nazwiskach, którzy startowali z list układanych w innym porządku niż alfabetyczny. Bardzo wiele głosów się marnowało, bo do wyborców trudno było dotrzeć z informacją, że w danym okręgu mogą wybrać dwóch, trzech czy czterech kandydatów. Duża część stawiała tylko jeden krzyżyk. Obecny system jest zdrowszy.

I walka bardziej bezpośrednia.

Pojedynki są trudniejsze. Należy do nich ten mój, w którym rywalizuję, no właśnie. Rywalizacja z Zuzanną Kurtyką jest de facto rywalizacją z mitami. Oczywiście zaplecze mojej rywalki - słuchacze Radia Maryja, czytelnicy Gazety Polskiej i flagowe postaci ruchu posmoleńskiego to nie mit (!), ale za samą kandydatką ciągną się już tylko dwa mity: smoleński i ipeenowski. I to z nimi tak naprawdę rywalizuję.

Dlaczego jest Pan defensywny?
Bo chcę walczyć o wyborców, nie o skojarzenia z symbolami. Bo uważam za uczciwe (tak a propos strażnika sumienia, na którego lansuje swój wizerunek pani Kurtyka) przedstawić się jako człowiek, który ma doświadczenie w pracy publicznej. Gdy znalazłem się na Wiejskiej, miałem poczucie, że na mnóstwie rzeczy się znam: finansach publicznych, gospodarce przestrzennej, kulturze, samorządach. W końcu tyle lat pracowałam jako marszałek Małopolski, wcześniej radny dwóch kadencji Sejmiku. I co ? Dostałem wielką lekcję pokory. Rozpatrywane w Senacie ustawy dotyczą tak rozległej tematyki, że na wielu sprawach zwyczajnie się nie znam. Przez nasze ręce przeszło tysiąc projektów ustaw. Była wśród nich ta o obrocie drewnem tropikalnym albo o regulacji rynku suszu paszowego, której, jak się dowiedziałem, nie należy mylić z ustawą o rynku pasz. Osoby nie znające podstaw prawa, spraw publicznych nie są w stanie odnaleźć się w pracach Senatu.

Próbuje Pan grać na intelekcie wyborców, a nie na ich emocjach. To nie wróży powodzenia.

Ja w ogóle nie gram. Ale to prawda, ostatnio zdobywa się wyborców walcząc o ich uczucia. Polityka to nie uczucia, a praca w Senacie to nie konkurs piękności. Kto tak to widzi, po prostu oszukuje wyborców. A dodatkowo - dla mnie ktoś, kto jest w stanie sprzedać swoją prywatność, będzie gotów sprzedać wszystko. A przecież nie wszystko jest na sprzedaż.

Mówi Pan o konkurentce?
Też.

To dlaczego nie zdecydował się Pan na ostrą walkę?
Nie powstała żadna płaszczyzna, na której taka debata mogłaby się odbyć. Może moje cechy nie wywołują emocji, ale mam nadzieję, że zostałem w pamięci mieszkańców Krakowa jako marszałek Małopolski, który doprowadził do inwestycji, jakie przez 50 lat nie mogły tu powstać.

Jednej z nich, opery, ze względu na jej wątpliwą architekturę nigdy Panu nie zapomną.

Wiem, że ten gmach jest krytykowany, ale przez pół wieku nawet ci nieliczni, którzy próbowali budować operę, ponieśli porażki. A teraz już i inne inwestycje przeze mnie zapoczątkowane nabierają realnego kształtu. Nagrodami obsypano gmach Muzeum Lotnictwa. Ostatnio otwarto Muzeum Armii Krajowej, a to w mojej kadencji zapadła decyzja o jego budowie. Mam satysfakcję i poczucie, że dla pamięci narodowej zrobiłem coś realnego. Natomiast pani Kurtyka rozdawała na otwarciu swoją książkę, a w swoim blogu napisała, że to ja domagałem się usunięcia z Muzeum jej plakatów, bo najchętniej widziałbym tam swoje własne. To insynuacje. Ale także, patrząc szerzej, zderzenie dwóch patriotyzmów. Jednego, w którym działa się dla zachowania narodowej pamięci i drugiego, próbującego zawłaszczyć go do swych celów politycznych. To różnica, którą mam nadzieję dostrzegą wyborcy.

Mam Pan jeszcze jednego kontrkandydata, Pawła Klimowicza. Na plakatach widoczny jest z prezydentem Jackiem Majchrowskim. Tym samym, którego doradcą został Pan parę lat temu ku niezadowoleniu swojej partii.

Dzięki temu doradzaniu mamy m.in. Muzeum w Fabryce Schindlera i budowę Centrum Kongresowego. A co do inicjatywy prezydentów dużych miast uważam ją za ruch przeciwko PO. Paweł Klimowicz jako senator Platformy przez całą kadencję na ponad 70 posiedzeń naszego klubu wziął udział w dwudziestu kilku. Głosował często przeciw rządowym projektom. W połowie kadencji było jasne, że PO w kolejnych wyborach go nie wystawi. I tak trafił do grupy prezydenckich kandydatów.

Jeszcze 7 lat temu PO chciała likwidacji Senatu...
To był błąd. Senat jest potrzebny. W 20 najbogatszych państwach świata senatu nie mają tylko Korea Płd. i Turcja. Utrwalone demokracje stosują dwuizbowy mechanizm stanowienia prawa. Senat należy także do wspaniałej polskiej tradycji, sięgającej XV wieku. Pracę w Senacie traktuję ją jako domknięcie drogi zawodowej. Byłem urzędnikiem państwowym, samorządowym, politykiem regionalnym. Teraz bardzo zainteresowałem się Europą Środkowowschodnią, a Senat stwarza tu pole do działania.

Po co Panu ta polityka, starcia z mitami? Przecież jest Pan uznanym urbanistą.
Pewnie byłbym w stanie wrócić. Ale chciałbym dla tego zawodu być użyteczny w inny ważny sposób - zmienić ustawodawstwo. To się w tej kadencji nie udało, choć niewiele brakowało. To deprymujące, gdy spotykam się z kolegami z zagranicy i padają dyskretne pytania, czy u nas w ogóle istnieje planowanie przestrzenne.

Czuje się Pan współodpowiedzialny za bałagan, jaki panuje w zabudowie polskich wsi i miast?
Tak. Jednak w Senacie zorientowałem się, jak niewielu ludzi uważa to za palący problem. Może w Polsce jest taki głód mieszkań, że trzeba budować ile się da, nie zwracając uwagi choćby na krajobraz. Ale koszty takiego postępowania są ogromne. Najprostszy przykład: jeśli zabudowa jest rozproszona, to tzw. obszary zabudowany przy drogach nie mają końca. Więc nikt nie przestrzega ograniczeń prędkości i ginie wielu pieszych. Rosną też koszty kanalizacji, wodociągów itd.

Czy coś uwiera Pana w PO?
Kołakowski napisał o sobie, że jest konserwatywno-liberalnym socjalistą. Z satysfakcją obserwuję, że PO zaczyna taka być. Dla siebie nie widzę miejsca w innej partii, ale obawiam się, że PO trochę za bardzo rozeszła się w kierunku skrzydeł. Jednak jej dorobek z ostatnich 4 lat jest w kampanii niesprawiedliwie poniewierany, zwłaszcza gdy porównywać go z tym, co osiągnęły inne partie rządzące.

Po śmierci Andrzeja Leppera nie odmówił Pan sobie odnieść się do tego wydarzenia cytatem z Wyspiańskiego. Tego o chamie, złotym rogu i sznurze. Senatorowi z klasą wypada coś takiego?

Dla mnie Lepper był wyjątkowo czarną kartą polskiej polityki. Nie umiałem się pogodzić z tym, że po jego śmierci nie można o nim mówić źle, czyli prawdziwie. A to przecież on utorował drogę do prezydentury Lechowi Kaczyńskiemu, a jego bratu do premierostwa. W tym sensie był ojcem założycielem IV RP. Próba podnoszenia Leppera do rangi męża stanu zirytowała mnie. Zasada, że o zmarłych mówimy tylko dobrze, nie odnosi się do polityków.


Janusz Sepioł (56 l.) pochodzi z Gorlic. W Krakowie skończył architekturę. Laureat nagród za rozwiązania urbanistyczne. Od 1990 r. dyrektor w urzędzie wojewódzkim, potem m.in. marszałek Małopolski. Senator.

Wybieramy najpiękniejszą kandydatkę do Sejmu z Małopolski [ZDJĘCIA]. Zdecyduj, kto powinien wygrać!

Prawybory. Kto powinien zostać posłem? Głosuj: Małopolska Zachodnia okręg 12, Kraków okręg 13, Podhale Nowy Sącz okręg 14, Tarnów okręg 15.

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Koleżanka ze studiów.
że na lizusostwie na Wydziale wypłynąłeś, a jak widzę- na chamstwie i bucie kończysz. Zawsze byłeś pionkiem i aparatczykiem zwisającym u odpowiednich klamek.
Żal mi Ciebie, POlityczna wydmuszko, ośmieszająca powagę miejsca, na które tak skrzętnie a bezkrytycznie się wdrapujesz.
z
z.
Nawet dobry znajomy Sepioła z PO Jan Maria Biją Mnie poparł wczoraj Kurtykę. Platforma sie sypie !!
s
stalowy
Ale być inteligentnym i pięknym to już coś !!
k
konrad
Ja mam jak najadalej do tych opcji ale widząc to co robi pani Kurtyka nie oddając głosu miałbym do siebie pretensje. Widać jej autentyczność w tym co robi, zresztą tak negatywnie odbierany przez pana Sepioła w rękach męża Kurtyki był najlepiej funkcjonującą instytutucją.
B
Brens
największą karierę zrobił w stanie wojennym, dlaczego dziennikarz o to nie zapyta?
C
Czerwiec
Ładna mi kampania defensywna, cały wywiad to ataki na kontrkandydatów - niby się chłop zajmuje kulturą, a nieokrzesany jest jak Lepper, którego tak krytykuje.
a
aroo
Nie wiem ilu z Państwa śledziło kampanię wyborczą w Krakowie, a konkretnie starcie Sepioła z Kurtyką.. Kurtyka nigdy nie zaatakowała Sepioła w żadnym wywiadzie, mimo że miała ich o niebo więcej niż on. Wzięła udział w debacie senackiej współorganizowanej przez Dziennik Polski, na którą Sepioł też był zaproszony a nie przyszedł, choć był inny kandydat PO z okolic Krakowa- Czekaj.
Tym wywiadem Sepioł pokazuje że nie dorósł do czystej, kulturalnej rywalizacji wyborczej, takiej jak chcemy wszyscy, zmęczeni tą ciągłą połajanką. Nie mając pomysłu na swoją kampanię, na siebie po chamsku atakuje.
s
stach
Senator ma rację ,ze Lepper zapoczątkował IV Rzeczpospolitą ,ze dzięki niemu Kaczyńscy doszli do władzy. O tym wiele osób nie chce pamiętać !!!!!! Ot doczekał się śp. Lepper odpowiedniej zapłaty !!!I to od katolickiego społeczeństwa związanego z PIS-em.

Ale ,że był On czarną kartą naszej polityki , to już gruba przesada.

Czarnymi owcami jest cała nasza klasa polityczna , która dorwawszy się do władzy po 89 roku , robiła i robi nadal wszystko co jest możliwe , aby raz zdobytej władzy nie oddać nikomu.

A że to jest związane z różnymi niestety matactwami , to mamy to co mamy.

Jedni drugich trzymają w szachu , jedni na drugich maja haki i nimi grają , aż furczy.

Ale do czasu.!!!

Lepper nie był z ich Towarzystwa , więc był czarną owcą i czarną kartą Polityki

Teraz jest Palikot i on także będzie czarną kartą , ale w złotych ramkach .

I on moze wywalić ten cały karciany stolik w try miga .

On wie w jakie kolory grać i w co wistować .

Tego się niestety nie udało Lepperowi.

On był po prostu w te klocki zbyt słaby. !!!

Ale , gdyby nie jego zagadkowa śmierć , to nie wiadomo , co by było ???

On był zdolną bestią , niestety, stało się to co się stało !!!

Ale sprawa zagadkowej śmierci nie zniknęła w opinii społeczeństwa , tak jak się niektórym wydaje .

A mit męczennika jest w naszym kraju dość znany i poważany !!! I spodziewajmy się ,ze powróci w krótkim czasie na nasze podwórko.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska