Jak wynika z tego zestawienia, Europejska Partia Ludowa (w skład której wchodzą m.in. CDU i CSU w Niemczech oraz PO i PSL w Polsce), może liczyć na ok. 26 proc. miejsc Parlamencie Europejskim. Obecnie jej europosłowie stanowią 28,9 proc. składu.
Centrolewica (w tym socjaldemokraci w Niemczech czy polski SLD) dostanie 19 proc. mandatów, obecnie ma ich 24,8 proc.
Liberałowie powinni mieć 10,6 proc. miejsc, przy obecnych 9,1 proc. A gdyby dołączyli do nich eurodeputowani Emmanuela Macrona byłoby to nawet 13,2 proc.
Zieloni mogą liczyć na 6,4 proc. miejsc, przy obecnych 6,9 proc.
Wszystkie te ugrupowania zaliczane są do grupy prounijnych. Wprawdzie nie wszystkie tworzą obecną koalicję w Parlamencie Europejskim, ale często popierają rozwiązania proponowane przez Komisję Europejską. W sumie ich udział w nowym PE ma sięgać 65 proc., przy obecnych blisko 70 proc.
Konserwatyści, do których należą europosłowie PiS, mogą otrzymać 7,4 proc. miejsc w PE nowej kadencji. Obecnie mają 9,9 proc., niewielki spadek to m.in. efekt brexitu i braku w przyszłym PE brytyjskich torysów.
Nie wolno też zapominać, że dziś węgierski Fidesz należy do Europejskiej Partii Ludowej, ale ta partia coraz bardziej się radykalizuje i może przejść na stronę eurosceptyków.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ: